…ten śniadanie dostaje. Czyli o fenomenie porannych Rorat.
Wydaje się, że gdy za oknem ciemno i zimno, wstawanie z łóżka przed świtem sprawia niemałą trudność. Mimo to tradycja porannych Mszy roratnich we Wrocławiu ma się bardzo dobrze. Kościoły pełne wiernych, co więcej, w każdym wieku. Ta specyficzna forma adwentowej Eucharystii przyciąga masę dzieci, które, jak się okazuje, łatwiej radzą sobie z przebudzeniem o wczesnych godzinach niż dorośli. Poza tym w niektórych parafiach po modlitwie czekają na nie energetyczne, gorące kakao i drożdżówka.
Jak w bajce
Magię Rorat doskonale znają Marta i Rafał, rodzice trzech dziewczynek. – Zaczęło się w 2012 roku. Żona była w ciąży z trzecią córką, która miała urodzić się tuż po świętach. Pomyślałem wtedy, że dobrze byłoby duchowo się do tego ważnego okresu dla naszej rodziny przygotować – wspomina Rafał Zawierta. Zabierał ze sobą 3-letnią Tosię i udało mu się zaliczyć komplet porannych Mszy św. Gdy dzieci podrosły, rodzina podjęła decyzję o wspólnym chodzeniu na Roraty na 6.30. Dzisiaj 4-letnia Ada, 5-letnia Ola i 7-letnia Tosia z niecierpliwością oczekują Adwentu.
– Od lipca pytają nas, kiedy zaczną się Roraty. Myślę, że ma to w sobie coś magicznego, tajemniczego. Wstajemy, gdy jest ciemno, idziemy wszyscy ze światełkami w lampionach do kościoła, jest pusto na ulicach. Czujemy niecodzienną atmosferę, trochę jak w bajce – opisuje Marta Zawierta, która przyznaje, że na nią także to działa. W ich parafii pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu księża salezjanie przygotowali formułę, która doskonale się sprawdza. Regularnie przychodzi ok. 80–90 dzieci.
– Przy wejściu odbieramy numerki, które potem biorą udział w losowaniu nagród i pamiątek – mówi Tosia. Ma ambicję, by zebrać wszystkie obrazki czy naklejki na planszę roratnią, dlatego dba o frekwencję. Kolejną motywacją jest zaproszenie na ciepłe kakao i drożdżówkę po Mszy św., które w pewnym sensie stają się nagrodą za wytrwałość.
Oczy się kleją, ale warto
Państwo Zawiertowie przyznają, że Adwent dzięki porannym Roratom staje się wyjątkowy. Wstawanie o 6 rano i przygotowanie trojga dzieci, które czasem słabo kontaktują, nie należy do najłatwiejszych, ale nie ma mowy o marudzeniu. – Wiadomo, że toczymy sami ze sobą walkę przy przebudzeniu. Szczególnie ja, bo jestem śpiochem – śmieje się Marta. Rodzice jednak widzą głębszy sens niż naklejki na planszę czy gorące kakao. – Ten wysiłek daje dobre owoce. Od 3 lat, od kiedy regularnie uczestniczymy w Roratach, inaczej patrzymy na Boże Narodzenie. To bardzo konkretne przygotowanie duchowe i prawdziwe oczekiwanie na przyjście Pana Jezusa – tłumaczy mama. Czuje, że codzienne Msze św. z rodziną pomagają przesunąć akcent z rzeczy przyziemnych na przygotowanie serca i duszy do świąt Bożego Narodzenia.
Kakao, serduszka i oczekiwanie
Poranne Roraty gromadzą także sporą liczbę wiernych w archikatedrze wrocławskiej. Tam ksiądz proboszcz postanowił stworzyć kolejną okazję do spotkania i integracji z parafianami, więc od 2014 roku przygotowuje po Mszy św. śniadanie razem z młodzieżą z KSM-u. – Wielu spieszy się do pracy czy na zajęcia i nie zdąży przed Roratami zjeść, więc zachodzą, by napić się gorącej kawy czy herbaty, chrupnąć kanapkę, zamienić parę słów – opowiada ks. Paweł Cembrowicz. Kapłani wygłaszają tematyczne kazania katechizmowe. W zeszłym roku było o uczynkach miłosierdzia, dwa lata temu o sakramentach świętych. Skąd tak liczna frekwencja o wczesnej porze? – Na pewno jest to jakiś trud, ale nie patrzmy na Roraty w tych kategoriach. Ludzie podejmują się tego z radością, dla Pana Jezusa, by owocnie przeżyć oczekiwanie na Boże Narodzenie. Ja mam z dzieciństwa bardzo dobre adwentowe wspomnienia – dzieli się ks. Cembrowicz.
W parafii św. Maksymiliana Kolbego na wrocławskim Gądowie wrażenie robi liczba najmłodszych uczestników, którzy z lampionami o 6.30 stoją już w świątyni. – Przychodzi ich mniej więcej 110–130. Angażują rodziców i opiekunów. Byliśmy zaskoczeni frekwencją. Poranna godzina im nie przeszkadza – stwierdza ks. Bartłomiej Radzioch. Na Gądowie również praktykuje się pororatnie śniadanka, na które (w szczególności na kakao) najmniejsi wierni z niecierpliwością czekają.
– Mamy losowanie serduszek. Dzieci otrzymują też nagrody – dodaje kapłan.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.
Ale wielu księży jest przemęczonych obowiązkami, które się na nich nakłada
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.