Maria miała 5 lat, kiedy ugryzł ją jadowity wąż. Był 2007 rok, Wenezuela. Umierającą dziewczynkę ocalił br. Salomon Leclercq zasztyletowany w 1792 roku. Papież Franciszek właśnie ogłosił go świętym.
Cud w Wenezueli
Brat Salomon został ogłoszony świętym jako pierwszy z grupy duchownych, którzy zginęli przy kościele des Carmes w Paryżu. Dlaczego?
Ksiądz ten urodził się w 1745 r. w Boulogne-sur-Mer na północy Francji. Niewiele wiadomo o jego przeszłości, tyle tylko, że pochodził z pobożnej rodziny oraz że zanim przyjął święcenia kapłańskie, uczył w szkole, którą prowadzili tzw. lasalianie, czyli bracia z założonego przez św. Jana de la Salle Zgromadzenia Braci Szkół Chrześcijańskich. Brat Salomon był tu nauczycielem, dyrektorem jednej ze szkół, wreszcie mistrzem nowicjatu, a potem sekretarzem zgromadzenia. Ten mało znany, zatwierdzony przez papieża Benedykta XIII Instytut Braci tworzą wyłącznie tzw. zakonnicy laicy. W większości nie noszą habitów, żyją w czystości. Po dwóch latach postulatu, kolejnych nowicjatu i pięcioletnim okresie tzw. scholastyki, składają profesję wieczystą. Jednym z ich charyzmatów jest „radość życia dla dzieci i młodzieży oraz z nimi” i „entuzjazm do głoszenia Ewangelii” tam, gdzie jest to trudne. Bracia lasalianie są gorliwi. Patrząc na Chrystusa, mają „budować królestwo Boże” wśród najuboższych.
Sieć ich szkół rozsiana jest po całym świecie. W samej Francji prowadzą 138 tzw. dzieł edukacyjnych: szkoły inżynierów, przedszkola, centra integracyjne dla setek tysięcy uczniów. Na wszystkich kontynentach dzieł takich jest ponad tysiąc. Lasalianie przez lata prowadzili m.in. nowicjat w Wenezueli. To tutaj, w stolicy kraju, w 2007 r. wydarzył się cud za wstawiennictwem nikomu niemal nieznanego wtedy br. Salomona.
Maria Alejandra Hernandez uczyła się i mieszkała w szkole prowadzonej przez zakonnice w sercu Caracas (nazwa zakonu nadal jest utrzymywana w tajemnicy, podobnie jak szczegółowe informacje na temat dziś już 13-letniej dziewczyny). Pewnego dnia siostry znalazły 5-letnią dziewczynkę na wpół martwą w pobliżu budynku szkoły. Natychmiast zawiadomiły pogotowie. Lekarze stwierdzili ukąszenie przez jadowitego węża. Dziecko miało wysoką gorączkę i – jak powiedziano w szpitalu zakonnicom – było bez szans na życie. Trucizna przedostała się do całego organizmu dziewczynki. Siostry natychmiast pobiegły do swojej kaplicy – tam wisiał obraz bł. br. Salomona. Drobny szczegół jest tu ważny: obraz męczennika trafił do Caracas już w 1870 r., a więc dużo przed ogłoszeniem go błogosławionym i wisiał w centrum nowicjatu zgromadzenia lasalianów. Kiedy w XX w. nowicjat przenoszono, jeden z księży wenezuelskich poprosił lasalianów o obraz dla centrum, jakie chciał tu stworzyć dla dzieci z trudnych rodzin. W dniu konsekracji kaplicy, w obecności ubogich, ksiądz ten pomodlił się tak: „Przyjmujemy br. Salomona jako błogosławionego i chcemy, by został tu świętym”. Krótka modlitwa okazała się proroctwem. Kiedy w 2007 r. przez równe dwie godziny klęczały tu zakonnice oraz dzieci, intensywnie szturmując niebo i modląc się do bł. br. Salomona o uratowanie 5-letniej Marii Alejandry, w szpitalu umierająca dziewczynka nagle usiadła na łóżku i jak gdyby nigdy nic poprosiła o picie. W marcu tego roku Konsulta Medyczna przy Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych stwierdziła, że przypadek ten jest „niewytłumaczalny z medycznego punktu widzenia”. I że był to cud.
Brat Salomon przypomina o sobie w chwili, kiedy chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą w świecie. I jak podkreśla przełożony jego zgromadzenia – to przykład odwagi i wierności Chrystusowi. Do końca mówił Mu „tak”. I o to dziś chodzi, czy to na Bliskim Wschodzie, czy w sercu Europy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.