Abp Wojciech Polak przewodniczył Mszy św. odpustowej w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej.
Świadomi tego, w pierwszej modlitwie mszalnej powtórzyliśmy, że to sam Bóg dał narodowi polskiemu w Najświętszej Maryi Pannie przedziwną pomoc i obronę, a Jej święty obraz jasnogórski wsławił niezwykłą czcią wiernych. Czyż nie jest bowiem prawdą – jak to trafnie ujął święty Jan Paweł II – że właśnie "poprzez owo wydarzenie z 966 roku, poprzez chrzest, u początków naszych dziejów, Jezus Chrystus został zaproszony do Ojczyzny jakby do polskiej Kany. I zaproszona z Nim przybyła od razu Matka Jego. Przybyła i była, i jest obecna wraz ze swym Synem".
A mówiąc tak o obecności Bożej Rodzicielki, Jan Paweł II wskazał nam jeszcze, że poprzez Obraz Jasnogórski, poprzez cudowny wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej, to pierwsze zaproszenie i ta maryjna obecność w naszych dziejach przybrały jakby nowy kształt. Najgłębsza prawda o nas samych, nasza tożsamość jest zatem nieodłącznie związana z tym cudownym miejscem, z Jasną Górą zwycięstwa, i ze szczególnym wstawiennictwem Matki Bożej Częstochowskiej, w którym pokładamy nadzieję. Albowiem to właśnie tutaj – jak zaświadczył nam ten szczególny jasnogórski pielgrzym papież Franciszek – możemy "namacalnie dotknąć konkretnej i przezornej czułości Matki wszystkich". Tutaj, podobnie jak w Kanie, spotykamy Jej matczyne spojrzenie, troskliwe i opiekuńcze. Tutaj też jesteśmy w szkole posłuszeństwa i zawierzenia Jezusowi we wszystkich sytuacjach.
Maryja nie tylko wstawia się za nami, ale uczy wrażliwości i dobroci, wyobraźni czy wręcz fantazji miłosierdzia, konkretnego poświęcenia swojego życia drugim. Jak to kiedyś trafnie ujął papież Benedykt XVI, Jej świadectwo staje się programem życia: nie stawiać siebie w centrum, ale zostawić miejsce dla Boga spotkanego zarówno w modlitwie, jak i w posłudze bliźniemu – tylko wtedy świat staje się dobry.
Umiłowani Czciciele Częstochowskiej Pani! Dzisiejsza uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej to kolejna okazja, aby zwrócić się do Niej. To szansa, aby szukając u Niej wstawiennictwa przed Bogiem, uwierzyć w ożywczą siłę Jej życia, wpatrzeć się w Jej sposób postępowania i zaczerpnąć moc dla naszego życia i postępowania. Dając nam bowiem Maryję za Matkę, dając – jak modliliśmy się – w Niej przedziwną pomoc i obronę, sam Bóg, Mądrość Boża, słowami zaczerpniętymi z Księgi Przysłów zachęca nas dzisiaj: przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń (…) nie odrzucajcie. Błogosławiony, czyli szczęśliwy, jest ten, kto słucha, kto czuwa, kto ma serce otwarte i gotowe, by przyjąć to, co ukazuje nam Bóg przez Maryję, bo ten właśnie znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana.
Papież Franciszek zauważył, że Maryja - jak kiedyś w Kanie Galilejskiej – tak i dziś pomaga nam odkryć, czego nam brakuje do pełni życia. Bo życie w swej pełni, to życie szczęśliwe, pełne Bożego pokoju i ładu, życie, które nie jest targane różnymi sprzecznościami, wydawane na pastwę naszych egoizmów, karmione pragnieniem wygody, beztroską czy obojętnością na drugich. Pełnia życia to również zdolność odkrywania naszego życia w owej pełni czasu, o której przypomina nam dziś Apostoł Paweł w Liście do Galatów. A życie w pełni czasu, to – jak usłyszeliśmy – życie synów Bożych, a nie zatrwożonych niewolników, życie ludzi, którzy w Jezusie Chrystusie wciąż doświadczają przebaczającej miłości Boga, przyjmują ją i żyją nią na co dzień, życie tych, którym Bóg w Jezusie Chrystusie ofiaruje swoją bliskość, by potrafili o niej zaświadczyć wobec innych, obdarowując ich miłością i pokojem.
W Kanie Galilejskiej z tej bliskości z Jezusem, z tego życia w pełni czasu, zrodziło się w Maryi nie tylko pragnienie, by pomóc zakłopotanym nowożeńcom, ale i ufność Jezusowi: zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Nikt bowiem z nas nie jest w stanie sam, jedynie o własnych siłach i jakimś własnym pomysłem, uczynić swego życia pełnym i szczęśliwym. Nikt nie przemieni wody w wino, nie dokona uzdrawiającego cudu i nie zapewni innym pełni szczęścia.
Widząc jednak to wszystko, czego i nam brakuje do pełni życia, nie możemy poddawać się rozpaczy czy bierności.
Widząc zniechęcenie i znużenie tak wielu osób, nie wolno nam mówić, że tutaj już nic nie da się zrobić. Trzeba raczej usłyszeć to, co Jezus do nas mówi: napełnijcie stągwie wodą (…) zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu. Cud przemiany wody w wino, ów początek znaków, który Jezus uczynił w Kanie Galilejskiej, domaga się bowiem odpowiedzi i współpracy. Bóg-z-nami, Oblubieniec Kościoła wciąż liczy na naszą odpowiedź. Może właśnie dlatego, kończąc swoją jasnogórską homilię papież Franciszek przestrzegł nas wszystkich, abyśmy pamiętali, że tak naprawdę "na niewiele się zda przejście między dziejami przed i po Chrystusie, jeśli pozostanie jedynie datą w kronikach historii".
Na niewiele się zda świętowanie przez nas kolejnych rocznic chrztu, jeśli zatrzyma się jedynie na wdzięcznym wspominaniu przeszłości. "Oby dokonało się dla nas wszystkich – mówił papież Franciszek – dla każdej i każdego z nas przejście wewnętrzne, Pascha serca ku stylowi Bożemu ucieleśnionemu przez Maryję: działać w miłości i w bliskości towarzyszyć, z prostym i otwartym sercem". Taki jest bowiem styl Boży ucieleśniony przez Maryję. Taki jest styl życia Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Taki styl życia ukazuje nam dziś tutaj Czarna Madonna i do takiego stylu życia nas zaprasza: działać w miłości, a nie w nienawiści, lęku, zastraszeniu, wyrzucając jedni drugim i oskarżając się nawzajem; w bliskości towarzyszyć, do czego przecież wraz z naszym jubileuszem chrztu zaprasza nas wciąż przeżywany w Kościele Jubileusz Miłosierdzia, pamiętając – tak prosto i tak konkretnie – że miłosierdzie ma oczy, aby widzieć, uszy, aby słyszeć, ręce, by stawiać na nogi; okazywać się, jak Maryja, ludźmi prostego i otwartego serca.
Niech Matka Boża Częstochowska wstawia się za nami i uprasza nam taki właśnie styl naszego chrześcijańskiego życia. Możemy to ująć dokładnie tak, jak przypomni nam rozpoczynająca się wkrótce jasnogórska inicjatywa związana z 300-leciem koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej: Dziś pragniemy ukoronować Maryję już nie złotymi koronami, ale naszym ewangelicznym życiem. Amen."
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).