Wierzą w Boga, mają ideały, chcą dobrze żyć i się rozwijać. Tacy są studenci Akademii Młodzieżowej.
Milena, Sylwia, Gabrysia, Paulina, Iza niebawem będą pełnoletnie. Od kilku lat formują się w nietypowej wspólnocie, funkcjonującej na razie tylko na Lubelszczyźnie. To przedstawicielki przeszło 60-osobowej grupy studentów tworzących Akademię Młodzieżową Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo.
– Działamy na razie w siedmiu parafiach na terenie naszej archidiecezji – wyjaśnia prezes Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo i jednocześnie twórca Akademii Młodzieżowej Wacław Czakon. – Nasz projekt skierowany jest do młodzieży gimnazjalnej i licealnej i jest to przede wszystkim program duszpasterski. Młodzi, którzy do nas trafiają, zaraz na wstępie dowiadują się, że proponowane przez nas aktywności, czyli praca w telewizji, którą tworzymy, oraz w teatrze, są narzędziami do ewangelizowania – podkreśla Wacław Czakon.
– Jednak, żeby ewangelizować innych, najpierw trzeba zewangelizować siebie. Dlatego studenci AM przechodzą konkretną formację religijną, po to by nie być „jak ten cymbał brzmiący” – zaznacza.
Pierwszy etap formacji to kerygmat. Drugi – pustynia. – To czas starania się o życie wieczne – wyjaśnia prezes. – Jak to robimy? Działania podejmowane w życiu codziennym przez naszych studentów, czyli konkretnie przez telewizję oraz teatr. Nasi studenci są też zobowiązani do uczestnictwa w coniedzielnej Mszy św., do comiesięcznej spowiedzi oraz codziennej modlitwy. Etapem trzecim jest apostolstwo oparte na wypracowanych umiejętnościach.
Nauka i współpraca
Chlubą Akademii jest ostatnio działalność telewizyjna. – W minionym roku szkolnym postawiliśmy sobie za cel, że musimy uzyskać 2 tys. odsłon naszych programów na YouTubie – informuje W. Czakon. – Udało się. To tak, jakbyśmy ewangelizowali pełny kościół – podkreśla.
Studenci akademii do tej pory przygotowali siedemnaście 20-minutowych magazynów, w których poruszają tematy wiary, powołania, miłości i przyjaźni. – To wcale nie jest takie proste, bo każdy z tych programów musi być przygotowany naprawdę profesjonalnie – informuje Sylwia, która na co dzień mieszka w Krasnymstawie i tam też przy parafii spotyka się z innymi studentami AM. – Nauczyliśmy się obsługi kamery, montowania programu. Musimy ze sobą ściśle współpracować, bo najczęściej każda grupa robi coś innego i potem trzeba to wspólnie zmontować.
Grupy AM działają aktualnie przy parafiach w Lublinie, Końskowoli, Jastkowie, Bychawie, Łęcznej i Krasnymstawie. – Wiem, że nie jest łatwo księżom prowadzić takie grupy, bo oprócz zaangażowania w to, co poza kościołem robią studenci, oczekujemy od nich także formowania młodych poprzez katechezy. To wymaga poświęceń. Ale widzimy, że warto – zaznacza W. Czakon. – Organizujemy dla wszystkich naszych studentów cztery razy w roku rekolekcje, a oprócz tego obóz letni i zimowy. Oni zadają nam mnóstwo pytań w znacznej większości dotyczących wiary i relacji z Bogiem.
Potrafią wiele
– Moje relacje z Bogiem były letnie. Teraz wygląda to inaczej. Żyję wiarą i moje życie nabrało sensu – przekonuje Gabrysia z Krasnegostawu, która w nowym roku szkolnym będzie zdawała maturę. – Dzięki AM poszerzyłam zainteresowania. Pamiętam, że na początku strasznie bałam się tej grupy medialnej, do której zostałam skierowana. Byłam nieśmiała, nie lubiłam zabierać głosu. A teraz nie boję się z nikim rozmawiać i naprawdę bardzo wkręciłam się w tę telewizję – dodaje.
– Młodzi naprawdę potrafią bardzo wiele – zauważa Wacław Czakon. – Sami opracowują plany, egzekwują od siebie. Mamy dużo młodzieży wybitnie uzdolnionej, problemem jest jedynie wydobycie tych pasji z nich, bo oni sami najczęściej nie wiedzą, że mają takie zdolności.
– Pan Wacław powiedział, że będę dobra w ekipie medialnej – mówi Paulina, wkrótce uczennica I klasy technikum. – Strasznie się broniłam przed tą działalnością. Okazuje się, że naprawdę jestem dobra i bardzo mi się to podoba – dodaje ze śmiechem. – A ja w ogóle się nie odzywałam, gdy tu trafiłam – zauważa nieco nieśmiało Iza. – Dziś mam na koncie swój pierwszy poważny reportaż, który został oceniony bardzo dobrze i już nie boję się ludzi.
– Dla mnie najważniejsze, oczywiście oprócz tego, że przestałam się bać wystąpień publicznych, jest to, że wokół są przyjaciele, którzy żyją takimi wartościami, jak ja – podkreśla Milena.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).