I fajnie, i ciężko

– Jak co roku, jest fantastycznie! Ja nie chodzę, tylko biegam – zapewnia Elżbieta z grupy Pomezania Iława.

Reklama

11 sierpnia pielgrzymi XXIV Elbląskiej Pielgrzymki Pieszej doszli na Jasną Górę. Przeszli ok. 500 km.

Wiem, co mnie czeka

Elżbieta z Pomezanii Iława na pielgrzymce była po raz 10. – Tak, jak wiaterek zawieje, słoneczko zaświeci, ptaszki zaśpiewają, idziemy z radością, uśmiechem i werwą. A przede wszystkim z uwielbieniem Pana Boga. Podtrzymujemy się wzajemnie na duchu – mówi. – Pogoda nam dopisuje. Raz czy dwa padał deszcz, ale tak przecież miało być. Zostaliśmy ochrzczeni – „ochrzczeni, by żyć”. Żyjemy z mocą – cieszy się pątniczka. – Mam dużo siły, zapału, radości w sobie i optymizmu – zapewnia Ela. Agata z grupy Zantyr Sztum na Jasną Górę szła po raz drugi. – Tym razem jest dużo lepiej. Wiele się nauczyłam. Poprzednim razem nie pilnowałam na przykład, żeby pić wodę. Nie miałam świadomości, że można się odwodnić. Idąc po raz drugi, wiem, co mnie czeka. Mogę się na to przygotować psychicznie – opowiada. – Idzie się raz lepiej, raz gorzej. Ale trzeba chodzić na pielgrzymki, żeby podziękować Panu Bogu za zdrowie, siłę – mówi Mariusz z grupy Północ Elbląg. Pielgrzymował po raz 10. – Idąc, proszę o dary Ducha Świętego na dalsze lata życia.

Mogło być gorzej

Na szlak XXIV Elbląskiej Pielgrzymki pieszej wyszło wiele osób bardzo młodych. Najmłodsi pielgrzymowali... w wózkach. Nieco starszych cieszył każdy pokonany kilometr. – Iść chciałem już w ubiegłym roku – mówi 7-letni Kuba. Chłopiec pielgrzymował z Pogezanią Morąg-Pasłęk. Szedł z babcią. W ubiegłym roku tylko odwiedził pielgrzymkę, przeszedł jeden odcinek. W tym doszedł na Jasną Górę.

12-letni Cyprian pielgrzymował z Katedrą Elbląg. – Na pielgrzymce jest fajnie – mówi. Ale dodaje, że jednocześnie ciężko. – By pójść, namówiła mnie mama. Za rok też chciałbym iść – zapewnia. – Wydawało mi się, że pielgrzymka będzie łatwa, a mnie bolą nogi – opowiada 8-letni Szymon. Co najbardziej mu się podobało? To, że może spać u różnych ludzi. Rodzina Szymona, by pójść na Jasną Górę z grupą Salvator-Redemptor, przyjechała do Polski z Monachium.

Także za granicą – w Aachen – mieszka 8-letni Rafael, który pielgrzymował w tej samej grupie, co Szymon. – Na pielgrzymce jest trudno – przyznaje. Do wyruszenia w trasę namówiła go mama. – Idzie się dobrze. Do pielgrzymowania zachęcił mnie ks. Kajetan. Myślałem, że będzie gorzej – mówi 13-letni Szymon z grupy Zantyr Sztum. – Tu jest bardzo fajna atmosfera i ludzie są super – dodaje.

– Na pielgrzymce jest trochę lepiej, niż to sobie wyobrażałam – potwierdza 13-letnia Martyna, która pielgrzymowała w grupie Pomezania Kwidzyn. – Myślałam, że nie dam rady iść i pielgrzymkę zakończę po trzech dniach – wtrąca 11-letnia Kamila z tej samej grupy. – Ale idziemy! Co jest najfajniejsze? Dziewczyny bez zastanowienia mówią, że ludzie. W czasie pielgrzymowania można poznać naprawdę wiele nowych, fantastycznych osób. – A spać codziennie w innym miejscu to superprzygoda – podsumowuje Kamila.

Kolejka do wózków

Maria i Jacek na Jasną Górę postanowili pójść z dziećmi. 

Kiedyś, patrząc na małżeństwa biorące ze sobą dzieci na pielgrzymkę, uważałam to za szaleństwo – przyznaje Maria Włodarska. Na Jasną Górę pieszo pielgrzymuje po raz 8. Jej mąż – 6. W tym roku w trasę wzięli swoje dzieci: 4,5-letnią Antoninę i 2-letnią Gabrielę. Pielgrzymują w grupie Adalbertus Prabuty–Susz.

– Sądziłem, że dzieci na pielgrzymce cierpią. Jak ktoś chce być pątnikiem, to niech sobie będzie, ale dlaczego dzieci mają się męczyć? – pyta Jacek. – Jednak, patrząc na dziewczyny, nie wiem, czy one wyglądają na cierpiące i uciemiężone.

Jacek przypomina historię sprzed roku. Był nad Bałtykiem we Władysławowie. Tam zobaczył rodzinę, która kilkuletnie dziecko trzymała za parawanem w upale. – Nie wiem, co jest większym szaleństwem. Ono tam rzeczywiście cierpiało – zaznacza.

Co jest najtrudniejsze? Gabrysia jest w takim wieku, że nie rozumie, iż musi siedzieć w wózku. – Nie chce w nim jechać, a iść z nią na rękach jest ciężko – przyznaje Maria. – Ludzie są bardzo życzliwi – dodaje. – Wszyscy pomagają – zapewnia Jacek. W grupie jest funkcja „wózkowy”. Zdarzyło się, że cała rodzina musiała zejść z trasy i podjechać. Wózki zostały. Były pchane. Do tego ustawiają się kolejki. – Atmosfera w grupie jest przyjazna. Dzieci mają dużo cioć i wujków. Na postojach odpoczywamy, oni zajmują się nimi – opowiada Maria.

Nagle podchodzi pani z reklamówką smakołyków. – Takie obrazki się zdarzają, bo dzieci rozczulają – komentuje Maria. – Przygotowując się do pielgrzymki, wychodziliśmy z założenia, że jeśli będzie bardzo ciężko, nie damy rady nawet do obiadu iść, to wsiądziemy do pociągu i wrócimy. Nic na siłę – zaznacza matka.

Tosia, pytana, jak jej się podoba pielgrzymka, mówi, że jest fajnie. Za rok chciałaby także pójść. A co jej się podoba najbardziej? Odpowiada, nucąc: „Czaru, riru, riru”. Refren piosenki „Jestem rybakiem Pana”.

– Serce się kraje rano. Pobudka jest kilka minut po 5.00, ale dziewczynki odsypiają sobie w wózku zaraz po wyruszeniu w trasę – przyznaje Jacek. – Starsza córka w klimat pielgrzymki wdrożyła się już po pierwszym etapie. Tylko chwilę po wyjściu pytała, kiedy wróci do domu – zapewnia Maria.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama