Czy trzeba znać Koran, by nie zostać zabitym? Lepiej znać Ewangelię i być świadkiem chrześcijańskiej miłości, nadziei i pojednania.
„Dałem Bogu syna kapłana, córkę męczenniczkę i wnuka, który dopiero miał się urodzić”. Wśród łez bólu te słowa wypowiedział nad trumną Simony Conti jej ojciec. Miała zaledwie 33 lata, oczekiwała upragnionego syna; nosząc go pod sercem zwracała się do niego pieszczotliwie Aniołek – dała mu imię Michelangelo.
Zginęła w stolicy Bangladeszu z rąk islamskich terrorystów, którzy zaatakowali Bogu ducha winnych ludzi w jednej ze stołecznych restauracji. Zginęła, tak jak pozostałe 19 osób, ponieważ nie umiała wyrecytować słów Koranu. Oprawcy byli bezwzględni. Świadkowie zeznali, że nie było to morderstwo, tylko okrutna rzeź przy akompaniamencie słów: „Allah jest wielki!”.
Na prośbę ojca Simony na jej pogrzebie zbierano datki. Właśnie z nich, i pieniędzy przekazanych przez rodzinę zamordowanej Włoszki, zostanie wybudowany w Bangladeszu kościół, a także wsparta misja działających w tym kraju Lekarzy bez Granic. Wzniesiony kościół będzie pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Tak miał na imię nienarodzony syn Simony. To także imię najpotężniejszego z Aniołów zwycięskiego obrońcy w walce z szatanem, z jego pokusami i mocami piekielnymi. Anioła przypominającego nam: „Któż, jak Bóg!”.
„Uważamy śmierć Simony za męczeństwo, postanowiliśmy więc wesprzeć prześladowanych bengalskich chrześcijan i dodać im nadziei” – podkreśla brat zamordowanej, ks. Luca Monti. Ból przemieniony w nadzieję. Cierpienie niosące przesłanie: „Nie lękajcie się. Jam zwyciężył świat!”. „Bez wiary w Chrystusa nie byłbym w stanie podźwignąć się z tej tragedii stąd pomysł, by dać bengalskim chrześcijanom miejsce, w którym będą mogli codziennie spotykać się z Bogiem” – wyznaje ojciec Simony.
Świadectwo nie bez znaczenia w świecie coraz bardziej zagubionym i zastraszonym kolejnymi zamachami. „Stworzenie miejsca modlitwy ludziom, którzy obecnie do kościoła mają kilkadziesiąt kilometrów jest konkretną odpowiedzą na horror ekstremizmu i kamieniem węgielnym pod budowanie pokojowego współistnienia” – podkreśla ks. Monti.
I dodaje: „W ostatnim czasie przychodziło do mnie wielu moich parafian, a także członków rodziny i przyjaciół. Pytali mnie: «czy w dzisiejszym świecie trzeba znać Koran, by nie zostać zabitym?». Odpowiadałam: «Lepiej znać Ewangelię i być świadkiem chrześcijańskiej miłości, nadziei i pojednania»”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).