Tutaj, w scavi, dotykamy apostolskich fundamentów Kościoła katolickiego. A te fundamenty nie istnieją w naszej wyobraźni.
Dość dziwne, że wśród fragmentów czaszki, kręgów, kości ramion, dłoni, miednicy i nóg Piotra nie ma nic od kostek w dół. Ale może nie jest to w końcu tak dziwne. Jeśli człowiek został ukrzyżowany do góry nogami - a tradycja podaje, że tak ukrzyżowano Piotra - najłatwiejszym sposobem zabrania tego, co pozostało z jego ciała (które mogło równie dobrze zamienić się w żywą pochodnię w czasie egzekucji przy kolejnej, udoskonalonej wersji rzymskiego okrucieństwa), byłoby odcięcie stóp zmarłego i zdjęcie reszty ciała z krzyża.
Niezwykłe miejsce pod Bazyliką św. Piotra jest dziś znane jako scavi (wykopaliska). Spacer po nich jest spacerem ku pewnym ważnym prawdom dotyczącym tego, co to znaczy być katolikiem.
Nie tak dawno temu nie można było zobaczyć Bazyliki św. Piotra od strony Tybru, płynącego kilkaset jardów dalej - była zakryta rzymskimi slumsami, Borgo. W ramach przygotowań do Roku Świętego 1950 rząd włoski zburzył slumsy i wybudował szeroką aleję, która biegnie od Tybru do placu św. Piotra: via della Conciliazione (ulica Pojednania), nazwana tak ze względu na modus vivendi z roku 1929 pomiędzy Republiką Włoską a Kościołem, które stworzyło niepodległe miniaturowe państwo - Watykan. Nawet za którymś kolejnym razem skręt w ulicę Conciliazione i ten pierwszy, wywierający wielkie wrażenie widok Bazyliki św. Piotra i jej kopuły, zapiera dech w piersi. Mamy szczęście podziwiać ją dzisiaj, ponieważ fasada bazyliki została w dużej mierze odnowiona na Wielki Jubileusz Roku 2000 i wygląda lepiej, niż wyglądała przez całe wieki, a być może lepiej niż kiedykolwiek. To, co było niegdyś bryłą białego trawertynu, okazało się po oczyszczeniu bogatą mieszanką kolorów, wraz z cafe au lait i kilkoma jasnymi pastelami. Jednak kiedy wchodzimy na plac, nie chciałbym się skupiać na fasadzie i kopule, ale na obelisku, który stoi dokładnie na środku placu, otoczonego wspaniałą kolumnadą Berniniego.
Obelisk, granitowy monolit egipski, mający osiemdziesiąt cztery stopy wysokości i ważący 350 ton, został sprowadzony do Rzymu z Afryki Północnej przez szalonego cesarza Kaligulę, który terroryzował Rzym od 37 do 41 roku n.e., nim straż pretoriańska zgładziła go w zamachu. Jego niegodziwość, jak może pamiętasz, została w niezapomniany sposób sportretowana przez Johna Hurta w telewizyjnym serialu BBC Ja, Klaudiusz. Bratanek Kaliguli, Neron, włączył obelisk w spina, mur stanowiący oś cyrku - wydłużony owal, w którym odbywały się wyścigi, inscenizowano bitwy, urządzano wystawy egzotycznych zwierząt - oraz ku uciesze widzów, często z niewyobrażalnym okrucieństwem dokonywano egzekucji skazanych. Gdy popatrzy się na lewo od Bazyliki św. Piotra, za Gwardią Szwajcarską stojącą przy Bramie Dzwonów można zobaczyć obszar Państwa Watykańskiego znany jako Piazza dei Protomartiri Romani (plac Pierwszych Męczenników Rzymskich), nazwany tak, gdyż niegdyś należał do nieistniejącego już cyrku Nerona, w którym wielu wiernych chrześcijan zapłaciło za wiarę najwyższą cenę.
Tradycja głosi, że Piotr zginął podczas nasilenia prześladowań Nerona. A jeśli tak, to prawdopodobnie umarł w cyrku Nerona. Jeśli tak to przebiegało, to całkiem możliwe, że ostatnią rzeczą, którą Piotr widział na tej ziemi, był obelisk, nad którym teraz rozmyślasz, a który został przeniesiony na plac w roku 1586 przez papieża Sykstusa V. Wspomnij o tym, kiedy pójdziemy trochę dalej ku Watykanowi.
Przez Bramę Dzwonów wchodzimy do biura scavi, wejścia na teren wykopalisk poniżej bazyliki. Wycieczki po scavi nie są czymś nadzwyczajnym, a schodząc w dół po schodach i dochodząc do samych wykopalisk, możesz się przekonać dlaczego. Przejścia są wąskie i ciut zalatujące stęchlizną, nawet wilgotnawe. Kiedy idziemy przez ciemne korytarze, które niegdyś były uliczkami i alejkami nekropolii na Wzgórzu Watykańskim, przewodnik wskazuje wymyślne pogańskie pomniki nagrobne, jak również grobowce chrześcijańskie. Po około dwudziestominutowym spacerze osiągamy to, co można rozpoznać z tropaionu. A za nim - pochowane ponownie w pokrytej graffiti ścianie, o której wspomniałem poprzednio - znajdują się, jak mówi nam przewodnik, śmiertelne szczątki Apostoła Piotra. Wychodząc poprzez pozłacany, barokowy przepych kaplicy Klementyńskiej, nie sposób sobie nie uświadomić, że to, co właśnie się widziało i wdychało, i czego się dotykało, jest tak bliskie apostolskich korzeni Kościoła katolickiego, jak to tylko możliwe.
Scavi to coś więcej niż wykopaliska. Jeśli potraktujemy je poważnie, scavi wymagają od nas przemyślenia sensu niezwykłej historii dotyczącej pewnych całkiem zwykłych ludzi. Oto ona. Kiedyś, w trzecim dziesięcioleciu pierwszego wieku pierwszego tysiąclecia naszej ery, człowiek imieniem Szymon, którego ojciec miał na imię Jan, żył skromnie jako rybak w Galilei, która nawet według lokalnych kryteriów była dość prymitywnym skrawkiem na obrzeżu tzw. cywilizowanego świata. Ten człowiek, Szymon, został osobistym przyjacielem Jezusa z Nazaretu. Dzięki temu spotkaniu przestał być Szymonem, a został Piotrem - skałą. Ale jeszcze nie od razu.
Jego Przyjaciel nazwał go Piotrem, co było grą słów ze „skałą", ale w przedwielkanocnych partiach Ewangelii nowo przemianowany Piotr zupełnie nie wydaje się podobny do granitu. Jest porywczy. Często nie rozumie tego, co Jezus mówi. Ledwo otrzymał nowe imię, a już zaczyna mówić Jezusowi, że On, Jezus, myli się całkowicie, kiedy twierdzi, że zapowiadany Mesjasz Boży musi cierpieć. Jezus nazywa go „szatanem" i mówi mu, by „zszedł Mu z oczu"' (Mt 16,13-23). Kiedy Jezus został pojmany, Piotr dostaje się na dziedziniec, w pobliże miejsca, gdzie jego Mistrz jest przesłuchiwany. Ale kiedy każą mu się przyznać, że on także był z Jezusem z Galilei, Piotr zaczyna się zaklinać i zapierać, że w ogóle nie zna tego człowieka. Z Ewangelii nie wynika, by Piotr był obecny przy ukrzyżowaniu. Mówi nam ona, że po zaparciu się „wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał" (Mt 26,69-75).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.