Tutaj, w scavi, dotykamy apostolskich fundamentów Kościoła katolickiego. A te fundamenty nie istnieją w naszej wyobraźni.
Z katolickiego punktu widzenia Wielkanoc zmienia wszystko, a z pewnością zmieniła Piotra. Po spotkaniu Chrystusa Zmartwychwstałego rankiem w niedzielę wielkanocną nad brzegiem Jeziora Galilejskiego, Piotr naprawdę jest skałą. Napełniony Duchem Świętym w dzień Pięćdziesiątnicy (pięćdziesiąt dni po Wielkanocy) zostaje pierwszym wielkim ewangelizatorem Kościoła. Opowiadają o tym Dzieje Apostolskie 2,14-41: tłum najpierw zakłada, że ten nieoczekiwanie wymowny galilejski rybak musi być pijany, a następnie duża część tego tłumu nawraca się, gdy każdy słyszy Piotra w swoim własnym języku. Piotr przyjmuje do chrześcijańskiej wspólnoty poganina, centuriona Korneliusza, wykazując swoim współbraciom Żydom, że według zamiaru Boga nowina o zbawieniu w Chrystusie jest przeznaczona dla całego świata (Dz 10,1-11,18). Kiedy wczesny Kościół zmaga się z tym, co to znaczy być chrześcijaninem, Piotra uznaje się za zwornik kościelnej jedności, za człowieka, z którym uzgadnia się kwestie chrześcijańskiej tożsamości i praktyki (Dz 15,6-11). Według najstarszej tradycji Piotr idzie później do Rzymu, gdzie czeka go śmierć, i w ten sposób wypełnia się to, co Chrystus Zmartwychwstały powiedział mu przy śniadaniu nad Jeziorem Galilejskim po cudownym połowie ryb: „Gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz" (J 21,18).
Scavi i obelisk - szczątki Piotra i ostatnia rzecz, jaką Piotr mógł widzieć w tym życiu - stawiają nas wobec historycznej namacalności, surowego realizmu wiary katolickiej. Pomimo wszystkiego, czego krytyczna wiedza nauczyła nas na temat złożonej historii wczesnego ruchu chrześcijańskiego, pozostają pewne niepodważalne fakty. Tutaj, w scavi, możesz ich dotknąć. Galilejski rybak - człowiek, którego osobiste cechy i wszystkie szczegóły życia zostały skrupulatnie spisane przez uczniów - kończy pochowany na Wzgórzu Watykańskim. Dlaczego? Przez ponad dziewiętnaście stuleci pielgrzymi z całego świata przybywali, by oddać cześć szczątkom tego człowieka. Dlaczego?
Katolicyzm nie opiera się na pobożnym micie, opowieści, która rozpływa się, im bardziej próbujemy jej dotknąć. Tutaj, w scavi, dotykamy apostolskich fundamentów Kościoła katolickiego. A te fundamenty nie istnieją w naszej wyobraźni. One istnieją całkiem dosłownie w rzeczywistości. Rzeczywiste rzeczy przytrafiły się rzeczywistym ludziom, którzy podejmowali rzeczywiste decyzje dotyczące życia i śmierci i oparli swoje życie nie na opowieściach lub bajkach, ale na tym, co poznali jako prawdę o zmartwychwstałym Panu Jezusie Chrystusie. Pod warstwami zaskorupiałej tradycji i pobożnych opowieści istnieje coś rzeczywistego, coś, czego możesz dotknąć w ostatecznym rozrachunku wiary katolickiej.
A to zmusza nas do stanięcia twarzą w twarz pewnymi decyzjami.
Prosiłeś mnie o pomoc w wyjaśnieniu niektórych prawd katolickiej wiary i praktyki. Jedna z najważniejszych prawd, jakie mógłbyś rozważyć, jest następująca: prawda wiary to coś, co nas ogarnia, a nie nasze własne odkrycie (a już najmniej nasz wynalazek). Piotr, prowadzony z Galilei do Rzymu, nie podjął tej podróży z powodu czegoś, co odkrył i chciał zbadać, by zaspokoić swoją ciekawość. Piotr porzucił swój bezpieczny, skromny biznes galilejskiego rybaka dla niebezpiecznego - i na koniec śmiercionośnego - centrum imperium rzymskiego, ponieważ został pochwycony przez prawdę, prawdę, którą spotkał w osobie Jezusa.
Ogarnięcie przez prawdę ma swoją cenę. „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie", mówi Jezus swoim nowym uczniom, w tym i Piotrowi (Mt 10,8). W przypadku Piotra wezwanie do szerzenia prawdy, która go pochwyciła i przemieniła jego życie, ostatecznie kosztowało go życie. I to również jest prawda warta rozważenia: cenę za wiarę w Jezusa Chrystusa nie jest po prostu coś, ale wszystko. Wiara domaga się nas w całości, a nie tylko cząstki nas.
Jedną z najbardziej wzruszających scen w Ewangelii jest opowieść św. Jana o spotkaniu Piotra z Chrystusem Zmartwychwstałym nad Jeziorem Galilejskim, do czego wcześniej nawiązywałem. W tej opowieści zmartwychwstały Chrystus pyta Piotra, otoczonego przez innych Apostołów: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?". Piotr, być może zakłopotany, odpowiada: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Pytanie pada ponownie: „Czy miłujesz Mnie?". A Piotr ponownie odpowiada: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Wciąż widocznie niezadowolony, Zmartwychwstały stawia pytanie po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?". Piotr, jak mówi nam Ewangelia, „zasmucił się", ponieważ pytanie wciąż powracało, i w końcu odpowiada: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham" (J 21,15-17). Pokolenia kaznodziejów przedstawiały tę scenę jako dokuczanie Piotrowi przez zmartwychwstałego Chrystusa, gdzie trzykrotnemu zaparciu się Piotra przed ukrzyżowaniem odpowiadały trzy pytania o jego miłość. Myślę, że mamy tutaj do czynienia z czymś daleko głębszym, czymś na pograniczu zażyłości i bojaźni.
Mówi się tutaj Piotrowi - który otrzymał nowe imię, ponieważ ma być skałą, na której opiera się Kościół - łagodnie, ale stanowczo, że jego miłość do Chrystusa nie będzie czymś łatwym. Jego miłość nie będzie kwestią własnego spełnienia. Jego miłość musi wylewać się z niego i w tym samoogołoceniu się odnajdzie swoje spełnienie - choć nie w znaczeniu zazwyczaj rozumianym przez świat jako spełnienie. Piotr odnajdzie swoją prawdziwą wolność w porzuceniu poczucia jakiejkolwiek niezależności, w zobowiązaniu się do karmienia jagniąt i owiec owczarni Pana. Odnajdzie się w rozdawaniu siebie. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie - jeśli dar ma wciąż żyć w was. To właśnie mówi Piotrowi nad jeziorem zmartwychwstały Chrystus.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).