Wirtualna rzeczywistość stała się faktem. Facebook, Twitter, Instagram, Snapchat i inne media społecznościowe przyciągają miliony ludzi na całym świecie. Dlatego nie powinna już dziwić coraz większa aktywność duchownych w sieci, na czele z samym papieżem Franciszkiem, którego wpisy biją rekordy popularności.
Internetową działalnością Franciszka, a wcześniej Benedykta XVI inspiruje się ks. Karol Darmas, wikary w parafii NSPJ w Zabrzu-Rokitnicy, i na co dzień aktywny użytkownik kilku mediów społecznościowych. – Kościół jest rzeczywistością powszechną, więc dlaczego miałby się nie udzielać w internecie? Poza tym Kościół ma prawo, a nawet obowiązek narzucony przez Jezusa, by iść i wszędzie głosić Ewangelię. Myślę więc, że media społecznościowe to ciekawa przestrzeń do zagospodarowania, właśnie przez Kościół – mówi ks. Darmas.
Z młodymi w sieci
Przygoda ks. Darmasa z tymi serwisami związana jest głównie z jego pracą z młodzieżą. – Sam potrafię przez dłuższy czas nie korzystać z internetu, ale nie wyobrażam sobie pracy z młodzieżą bez dostępu do sieci. Wprawdzie nie jestem specjalistą od psychologii, jednak ciekawi mnie, jak media społecznościowe wpływają na sposób myślenia, postrzegania świata czy formułowania myśli przez młodych – tłumaczy duszpasterz. Dlatego, jak sam przyznaje, często i chętnie komunikuje się w ten sposób ze swoimi uczniami.
– Zaczęło się od zapraszania kandydatów do bierzmowania na spotkania właśnie przez Facebooka. Tracili wtedy argument, że nie usłyszeli czegoś w ogłoszeniach podczas Mszy albo nie znaleźli informacji na parafialnej stronie internetowej – wskazuje duchowny. Metoda się sprawdziła, frekwencja wzrosła, a młodzi przekonali się, że w razie potrzeby można kontaktować się z nim przez popularne komunikatory. – Pomyślałem wtedy, że spróbuję wejść w ich rzeczywistość i tak dotrzeć do nich z Ewangelią – wyjaśnia dalej duchowny. W jaki sposób? Publikując krótkie nawiązania do fragmentów czytań, komentując bieżące i nie tylko religijne wydarzenia lub po prostu komunikując się z innymi użytkownikami. – To jest tak jak z kazaniem w kościele – wiadomo, że nikogo nie zmuszę do wsłuchania się ani do czytania moich wpisów, ale być może ktoś z tego skorzysta – dodaje ks. Darmas.
Bez masek
Duchowny przyznaje też, że swojego smartfona, na którego ekran co chwilę zagląda, traktuje jako element pracy duszpasterskiej. – Zauważyłem, że z młodzieżą czasem bardziej da się dogadać właśnie przez komunikator niż na żywo. Ekran skraca dystans. Wiadomo, że klikanie nie zastąpi kontaktu twarzą w twarz, ale gdy wiem o jakimś problemie, łatwiej mi potem rozpocząć rozmowę – zaznacza ks. Darmas. Aktywność w mediach społecznościowych działa jednak w dwie strony, czego duchowny jest świadomy. – Każdy kij ma dwa końce. Młodzi z jednej strony wiedzą o mnie więcej, wiedzą, co się u mnie dzieje, widzą też moje stricte religijne wpisy, a z drugiej sami pokazują na swoich profilach część swojego życia, nierzadko nieznaną rodzicom czy nauczycielom. Dzięki temu mogę ich lepiej poznać – mówi duchowny. Ponadto – jego zdaniem – w internecie, w odróżnieniu od rzeczywistości, trudniej jest ukrywać się za jakąś maską. – Tam wbrew pozorom nie tworzy się sztucznych profili, zwłaszcza w bezpośrednich komunikacjach – dodaje.
Wiara online
Pomysłów na ewangelizację w sieci nie brakuje. Swoje profile w mediach społecznościowych prowadzą m.in. Konferencja Episkopatu Polski, prymas Polski, arcybiskupi, biskupi, duchowni, a także zgromadzenia zakonne i wiele instytucji kościelnych. Co ciekawe, dużą popularnością w ostatnim czasie cieszą się rekolekcje online prowadzone np. przez dominikanina o. Adama Szustaka. – Ogromna liczba oglądających jego filmy świadczy o zapotrzebowaniu na taką formę. Chodzi też być może o to, że wszystko rozgrywa się tu w pewnej intymności, tylko przed komputerem czy telefonem. Obecnie młody wierzący człowiek nie ma lekko z powodu często krytycznie nastawionego do wiary otoczenia. A tu może np. oglądać cały cykl rekolekcji i nie musi się tym chwalić przed kolegami – mówi ks. Darmas. I tak media społecznościowe spełniają obecnie taką funkcję jak niegdyś agora w starożytnej Grecji, gdzie ludzie schodzili się, by podyskutować z innymi lub dowiedzieć się o ważnych i bieżących sprawach. – Dlaczego więc tej współczesnej agory nie wykorzystać do ewangelizacji? Jeśli się tylko odpowiednio do tego podejdzie, to myślę, że można tu zdziałać naprawdę dużo dobrego – podsumowuje ks. Darmas.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.