Zdumiewająca pochwała miłosierdzia

Od człowieka zależy to, jak w przyszłości wyglądać będzie jego spotkanie z miłością Boga – czy spotka się z nią w postaci łagodności, czy też surowości.

Reklama

Fragment książki Wacława Hryniewicza OMI "Nadzieja woła głośniej niż lęk" publikujemy za zgodą wydawnictwa Charaktery.

Zdumiewa nauka, iż nasz ludzki los jest całkowicie sprawą łaski i dobroci Boga. Ponownie stykamy się z paralelną strukturą myślenia, w której pierwsze „wszyscy” określa sens drugiego (por. Rz 5,18; 1 Kor 15,22). Ci, których Bóg uwięził w nieposłuszeństwie, których zaślepił, uczynił zatwardziałymi i skazał na czasowe odcięcie i czasową zatratę – są tymi samymi, którym okazuje w końcu swoje miłosierdzie, przezwyciężając ich opór. Uwięzienie w nieposłuszeństwie i odcięcie może być przecież pierwszym aktem miłosierdzia.

Miłosierdzie okazane wszystkim jest zamierzonym celem ostatecznym ludzkiego istnienia. Jeśli Bóg sprawia zatwardziałość serca w człowieku, czyni to w tym celu, aby w końcu doprowadzić go do skruchy. Zaślepia ludzi niezdolnych do przyjęcia prawdy, aby doprowadzić ich w końcu do prawdy ostatecznej. Zamyka w nieposłuszeństwie, „aby wszystkim okazać miłosierdzie”. Oto paradoksalna sfera łaskawości i dobroci Boga.

Nie należy jednak sądzić, że Apostoł pomniejsza w ten sposób znaczenie ludzkich decyzji i wysiłków moralnych w sprawie zbawienia. W jego rozważaniach pojawia się ton ostrzeżenia: „Spójrz więc na łagodność i surowość Boga: dla tych, którzy upadli, surowość, dla ciebie zaś łagodność Boga, o ile wytrwasz w łagodności. W przeciwnym razie, ty też będziesz odcięty” (Rz 11,22).

Sens tych słów jest jasny. Od człowieka zależy to, jak w przyszłości wyglądać będzie jego spotkanie z miłością Boga – czy spotka się z nią w postaci łagodności, czy też surowości. Wybór należy do każdego. Miłosierdzie Boga przenika wszystko, co On czyni. Surowy sąd Boga jest również aktem miłosierdzia, który prowadzi ludzi do skruchy i zbawienia. Od nas zależy, czy doświadczymy Jego miłosierdzia jako dobroci czy też jako surowości.

Radosna strona Bożego sądu

Ileż tutaj błędnych wyobrażeń! Tak, zapowiedź Sądu Ostatecznego jest stałym elementem nauczania apostolskiego w pierwotnym Kościele (zob. Dz 17,31; 2 Tm 4,1; 1 Pt 4,5). Powiedziano, że ma to być sąd straszliwy dla ludzi bezbożnych i buntowniczych (zob. Hbr 10,27). Dlatego słyszymy: „Straszna to rzecz wpaść w ręce Boga żyjącego” (Hbr 10,31). Nic dziwnego w tym, że pamięć o owym „dniu gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga” (Rz 2,5) miała budzić lęk i grozę. To wczesna pedagogia strachu.

Nie szukajmy jednak w Biblii jednolitego i jednostronnego spojrzenia. Są w niej także teksty budzące ufność i otuchę. Sam Jezus uczył, że „Bóg przecież nie posłał Syna na świat, aby świat osądził, lecz aby świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17). Mówiąc o przyjściu Syna Człowieczego zachęcał: „A gdy się to zacznie, umocnijcie się i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28). Nie należy wyobrażać sobie Sądu Ostatecznego jako wyroku bezlitosnego sędziego, który z upodobaniem karze winowajców. Sąd jest przede wszystkim potępieniem grzechu, a nie samego grzesznika. Sprawiedliwość Boga ocala człowieka, gdyż jest miłosierna i usprawiedliwiająca. Sąd otwiera drogę do nawrócenia i przemiany serca.

Jak inaczej rozumieć słowa z Ewangelii Mateusza: „Tak też nie chce wasz Ojciec, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych najmniejszych” (Mt 18,14; dosł.: nie istnieje wola w obliczu Ojca, ouk éstin thelēma émprosthen tou Patròs). Albo brzmiące jak echo słowa z IV Ewangelii: „Wolą zaś Tego, który Mnie posłał, jest to, abym nie utracił nikogo z tych, których Mi dał…” (J 6,39). Skąd ten uporczywy i przejmujący akcent na zbawczą wolę ocalenia wszystkich?

To prawda, że oczekiwanie na sąd jest wyrazem ludzkiej tęsknoty za sprawiedliwością i zbawieniem. Człowiek pragnie ocalenia. Wybawienia oczekuje z ufnością na przyszłym sądzie Bożym. Już w Księdze Izajasza powiedziano o tym pełnym nadziei oczekiwaniu: „Panie, spodziewamy się nadejścia Twojego sądu” (Iz 26,8). Tu nie ma lęku ani strachu. Jest nadzieja i zaufanie do miłosiernego Boga, który sądzi sprawiedliwie. Psalmista z radością ogłasza całemu światu: „Niech huczy morze i to, co je napełnia, świat i jego mieszkańcy! Rzeki niech klaszczą w dłonie, góry niech razem radośnie wołają przed obliczem Pana, bo nadchodzi, by sądzić ziemię. Będzie świat sądził sprawiedliwie, a narody według prawości” (Ps 98,7-9).

Zastanawia ten właśnie nurt radosnego oczekiwania na Sąd Boży. Warto zadać sobie sprawę, że pełne ufności oczekiwanie na sąd jest wyrazem prastarej ludzkiej nadziei na Bożą sprawiedliwość dla wszystkich pokrzywdzonych, których spotkał w życiu okrutny los z ręki drugiego człowieka. Istnieje w nas również pragnienie dojścia do prawdy i wewnętrznej przejrzystości. W życiu ludzi jest wiele nieprawdy, powikłań, splotów i pozorów. Sprawiają one, że nie rozumiemy bardzo często własnego postępowania. Dokonujemy w sobie wewnętrznej selekcji, a wiele spraw wypieramy ze świadomości. Jakże wiele zjawisk w historii ludzkości jest mrocznych, nieprzeniknionych, wzajemnie powiązanych i tajemniczych.

Życie Kościoła nie stanowi w tym względzie wyjątku. Tu także toczy się zmaganie między dobrem a złem. Dlatego mówimy, że prawda o życiu poszczególnych osób i społeczności ludzkich ujawni się w całej przejrzystości dopiero na Sądzie Bożym. Spodziewamy się tego i na to liczymy.

I to jest radosna strona tego sądu, przeniknięta nadzieją na Boską ocenę wszystkich ludzkich zawiłości i mrocznych dróg życia. Sąd jako spotkanie z Bogiem nie jest jego odwetem. To spotkanie człowieka z samą Prawdą, którą jest Bóg. Jest to spotkanie, którego nikt z żyjących nie jest w stanie wyobrazić sobie ani opisać. Przekracza ono nasze ziemskie przeczucia i najlepsze intuicje. Można go jedynie z wiarą i ufnością oczekiwać. Jedno wydaje się pewne: będzie to spotkanie wstrząsające, przenikające w głąb ludzkiego jestestwa. Sąd jest godziną prawdy o sobie samym i o niezmierzonej miłości Boga.

***

Zdumiewająca pochwała miłosierdzia   charaktery.eu Wacław Hryniewicz OMI: "Nadzieja woła głośniej niż lęk" W ukazującej się w Roku Miłosierdzia kolejnej książce niestrudzonego rzecznika chrześcijańskiej nadziei rozważania o eschatoligii ogniskują się na nauczaniu Jezusa historycznego. Refleksja inspirowana jest Ewangelią galilejską (Źródło Q), a kontekst badawczy został poszerzony o apokaliptyczne piśmiennictwo żydowskie, aramejskie targumy i teksty apokryficzne.

Za tematyczne bieguny tej poruszającej opowieści o dobrym początku i dobrym końcu świata można uznać motyw Gehenny oraz przypowieść o Dobrym Pasterzu. W nich i między nimi jest miejsce na niezmierzone pokłady nadziei, zdumiewającą Bożą pedagogię, uzdrowienie, zadośćuczynienie i poprawę, wychowującą łaskę i miłosierną sprawiedliwość.

Wacław Hryniewicz OMI "Nadzieja woła głośniej, niż lęk". Wydawnictwo Charaktery.

Książka jest dostępna w księgarni internetowej sklep.charaktery.eu

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7