Kto idzie z Nim?

Jedni wyruszają co roku, wpisując uliczną Drogę Krzyżową w swój kalendarz. Inni w ostatniej chwili rezygnują z imprezy lub wychodzą w połowie koncertu, by pójść za Krzyżem. Jedni idą całą trasę, inni tylko kilkaset metrów. Z krzyżem na ramionach lub lampionami w dłoniach. Z intencjami.

Reklama

Droga Krzyżowa ulicami Koszalina liczy 3,5 kilometra. To spory kawałek, a po zakończonej uroczystości trzeba jeszcze wrócić do domu. Stali uczestnicy potrafią sobie radzić.

Na parkingu w pobliżu kościoła pw. Ducha Świętego w Koszalinie z samochodu wysiada w pośpiechu kobieta. Przesiada się do drugiego auta, tym razem jako pasażerka. Z koleżanką jedzie pod katedrę. Tu parkują auto i dołączają do ludzi zgromadzonych pod pomnikiem św. Jana Pawła II. To znany sposób koszalinian na to, jak zapewnić sobie szybki powrót do domu po zakończeniu Drogi Krzyżowej – znów jedna podwiezie drugą, a może zabiorą kogoś jeszcze, bo stali bywalcy nabożeństwa nie krępują się prosić o podwózkę. Sprytne koszalinianki mają jednak jeszcze coś do zrobienia, zanim wyruszą w trasę. – Musiałam się przebrać w samochodzie. Byłyśmy na koncercie, wyszłyśmy w trakcie, a nie wypadało przyjść na koncert w butach piechura – wyjaśnia jedna z nich.

Przecież to lubisz

Nie tylko one z czegoś zrezygnowały. – W ostatniej chwili zdecydowałem się na udział w Drodze Krzyżowej. Byłem już umówiony na imprezę – powiedział Daniel Cegielski z oazy katedralnej. – Zmieniłem decyzję z minuty na minutę. Jestem szczęśliwy, bo podjąłem ją sam. Dawniej to było takie zgrzytanie z mamą: „nie chcę iść”, „no, idź, przecież to lubisz” – wspomina Daniel, zarazem wdzięczny mamie za to, że cierpliwie wypychała go na pielgrzymki, spotkania młodzieży. – Potem, gdy jeszcze byłem w harcerstwie, chodziłem na Drogi Krzyżowe, bo to było drużynowe zadanie. Pierwszy raz zadecydowałem świadomie, ja sam. Mam nadzieję, że tak już zostanie.

Daniel niedawno obejrzał film „Pasja” Mela Gibsona. – Spojrzałem od ludzkiej strony na mękę Pana Jezusa i zrozumiałem, że było to wyznanie miłości. Po prostu czysta miłość. Każda stacja to inna forma jej wyrazu. Głęboko mnie to dotyka, pokazuje, jak ja sam powinienem się zachować. Hanna Rek z 1. koszalińskiej drużyny harcerek „Ogrody” od zuchów maszeruje za krzyżem z drużyną. – Staram się przeżywać każdą stację z osobna, pomagają mi w tym rozważania – wyjawia. – Dobrze, że pokazujemy miastu, a nawet światu, to, co Jezus przecierpiał. I że wciąż są ludzie, którzy za Nim idą i przeżywają to duchowo w jedności z Nim.

Hani leżą na sercu osoby, które przeżywają kryzys wiary lub w ogóle nie wierzą. Stara się namawiać kolegów ze szkoły do udziału w podobnych spotkaniach modlitewnych, często skutecznie. Niektórzy są tu po raz pierwszy. Licealistka Gosia pochodzi Drzonowa. Wcześniej pod okiem rodziców brała udział w Drogach Krzyżowych organizowanych w rodzimej parafii, obecnie sama musiała zdecydować, czy chce zaświadczyć o przynależności do Chrystusa na ulicach Koszalina. Ale nie miała wątpliwości. – To było dla mnie mega przeżycie. Wsłuchiwałam się w rozważania przy stacjach, mam nadzieję, że to wszystko pozostanie w moim sercu i głowie. Staram się postępować tak, żeby Jezus był ze mnie dumny – powiedziała nastolatka, kryjąc w sercu bardzo osobiste intencje.

Nie wmieszać się w tłum

Uliczne Drogi Krzyżowe stają się coraz popularniejsze. W niektórych miejscach takie nabożeństwa mają już kilkuletnią tradycję. Pojawiają się także nowe inicjatywy. W tym roku wierni przeszli ulicami Szczecinka, Białogardu, Karlina, Drawska Pomorskiego. Tydzień później ruszą przez Kołobrzeg, Słupsk, Piłę, Trzciankę, Barwice, Polanów, Biały Bór. Przejdą także ekstremalne, nocne Drogi Krzyżowe oraz pomiędzy świętymi górami diecezji. W koszalińskiej Drodze uczestniczyło ok. 1500 osób. Przy ostatniej stacji na dziedzińcu kościoła pw. Ducha Świętego czekał na nich bp Paweł Cieślik oraz gospodarz świątyni ks. Kazimierz Bednarski.

– Człowiek potrzebuje ludzi, ich obecności, życzliwości, pomocy Cyrenejczyka. Dziękujmy za każdego człowieka, którego Bóg postawił na naszej drodze. Łatwo wmieszać się w tłum, stać się częścią szarej masy, zobojętnieć jak wszyscy. Wmieszać się w tłum, żeby nikomu nie podpaść. Weronikę zaś stać na odwagę i miłość – mówił biskup, zanim pobłogosławił zebranych.

Rozważania Drogi Krzyżowej przygotowali katedralni wikariusze – ks. Krzysztof Płuciennik i ks. Marcin Kościński. Krzyż jak co roku nieśli przedstawiciele wielu środowisk: księża, klerycy, siostry zakonne, samorządowcy, młodzież i studenci, bezdomni, pracownicy hospicjum. Ostatnią część Drogi krzyż dźwigali parafianie z dekanatu Koszalin.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama