Modlitwa, post i jałmużna, czyli...

Będę się więcej modlić, czegoś sobie odmówię, coś komuś dam. Jeśli na trzy tzw. uczynki wielkopostne spojrzeć nieco inaczej, można dostrzec perspektywę znacznie przekraczającą 40 dni przygotowania do Wielkanocy.

Reklama

Jeśli modlitwa, to może Różaniec albo adoracja? Świetny pomysł, tylko kiedy więcej się modlić, skoro tyle jest do zrobienia w ciągu dnia? Odmówić sobie słodyczy albo w ogóle mniej jeść? Taki post też ma sens. Przecież chodzi o tę samą wolę, która nieraz przywiązana jest do, wydawać by się mogło, tak banalnych spraw jak choćby smakołyki. Może więc zwycięstwo o charakterze gastronomicznym odniesione dzisiaj przyda się jutro w walce z wrogiem o wiele bardziej podstępnym. Więcej dać na tacę albo wesprzeć jakąś organizację? Warto pomyśleć o konkretnej jałmużnie. Ale co właściwie może nią być? Nie zaszkodzi na chwilę porzucić utarte schematy, żeby zobaczyć, co jeszcze kryje się pod trzema ewangelicznymi podpowiedziami.

Przed(e) wszystkim

Jest 5.45, albo nawet wcześniej. Ciemno, ulice prawie puste. Około 30 osób z różnych stron miasta schodzi się do kościoła. Siadają do ławek, odmawiają brewiarz, słuchają Ewangelii, trwają w ciszy. Po ok. 40 minutach wychodzą i dopiero wtedy zaczyna się codzienny kołowrotek. Każdy ma swój. Przez cały Wielki Post podobne sceny rozgrywają się w Koszalinie, Darłowie i Pile. Kim są poranni pielgrzymi? To członkowie wspólnot neokatechumenalnych.

– Pewnie, że pospałoby się dłużej. Żeby dać radę, trzeba jednak trochę poprzestawiać życie: mniej telewizji i wcześniej do łóżka – mówi Jacek Krzyżanowski ze wspólnoty przy parafii oo. franciszkanów w Koszalinie. – To zmaganie się ze swoimi słabościami, ale z każdym dniem jest lepiej. Jeśli zaczynam dzień modlitwą, od razu wchodzę w odpowiednie tory. To jakaś recepta na nasze życie w pędzie – zapewnia Grażyna Szmarz z tej samej wspólnoty. – Ta modlitwa daje mi pewność, że trud całego dnia jest błogosławiony – dodaje Jan Karasiński.

Irenie Kowalczyk choroba odebrała już prawie całkowicie władzę w rękach i częściowo w nogach. Ma problemy z wychodzeniem z domu, nawet z ubraniem się. Jednak na modlitwę o świcie przychodzi codziennie. Pomagają jej koleżanki. – W zeszłym roku nie chodziłam i nie było we mnie radości. Nic z siebie nie dałam. Spałam... i tyle – mówi.

Do grupy neokatechumenalnej dołączają czasami niezrzeszeni. Ich poranny trud zadaje kłam twierdzeniu, że na modlitwę nie ma czasu. Może trzeba po prostu wiedzieć, w którym momencie dnia go szukać? Jeśli Bóg przede wszystkim, to, jak widać, nieraz musi być także... przed wszystkim. I przecież nie zawsze trzeba iść aż do kościoła.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama