To czas, kiedy wiele osób przekonuje się, jak duży jest ich talent plastyczny. Inni po raz pierwszy w życiu uświadamiają sobie, że pisanie ikon to rodzaj modlitwy.
Salka w parafii księży marianów w Elblągu. 22 osoby, w różnym wieku, w skupieniu pochylają się nad niewielkimi deseczkami przywiezionymi z Bieszczad. Przenoszą na nie wizerunki świętych. Powstają ikony. Uczestnikom warsztatów towarzyszą muzyka, ciche cerkiewne modlitwy. Bo przecież pisanie ikon to nie zwykłe malowanie portretu… – Kiedyś byłam na wystawie ikon na Podlasiu. Pamiętam, że mnie zachwyciły – opowiada Ewa Ostrowska. – Te warsztaty to ciekawe doświadczenie, każdy z nas, przychodząc tu, przede wszystkim chciał spróbować czegoś nowego.
Janina Krauze, pod której okiem uczestnicy warsztatów starają się napisać pierwszą w życiu ikonę, mieszka w Bieszczadach. Jej przygoda z ikonami trwa od 20 lat. – Spotkanie ze sztuką zaczęłam od pisania ikon – przypomina. Wcześniej wykonywała drobne rysunki, grafikę. – W pewnym momencie życia postanowiłam zacząć robić coś, co lubię. Rysować lubiłam od dzieciństwa, więc postanowiłam iść w tym kierunku – kontynuuje.
Pani Janina nie kryje, że początki były trudne. Namalowanie twarzy anioła potrafiło zająć jej cały dzień. – Do pisania ikony może usiąść każdy. Zależy od człowieka, czy chce ją wykonać i czy czuje, że mu się to uda – tłumaczy pani Janina. By powstała ikona, wystarczy trochę talentu. Reszta, czyli doskonalenie techniki, to przede wszystkim praca. – Spotkanie ze sztuką ikony w pewnym sensie odbywa się na poziomie duchowym. Każdemu, kto chce spotkać się z ikoną, uda się ją zrobić – zapewnia.
Po pierwsze modlitwa
– Ona jest piękna – zachwyca się Teresa Fabisiak, która przed chwilą oderwała wzrok od swojej deski i zerknęła na pracę koleżanki. – Gdy usłyszałam o warsztatach, od razu się zdecydowałam. Powiedziałam sobie: „Tak. Muszę tam być” – pani Teresa zaczyna opowiadać, jak trafiła na zajęcia. Po modlitwie stwierdziła, że ta spontaniczna decyzja była słuszna. – Bycie tu to dla mnie frajda – zaznacza i chwali się, że mąż powiedział jej, że pierwszą ikonę, którą namaluje, chciałby mieć u siebie w pokoju.
– Ikona to pewien rodzaj modlitwy. Przychodząc tutaj, myślałam o tym, by modlić się ikoną, że tego muszę się nauczyć – włącza się w rozmowę Ewa Borys. Kobieta ma nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie z panią Janiną. Już czeka na kolejne warsztaty. – A ja wolałabym malować, będąc zupełnie sama. Tutaj co chwilę coś nas rozprasza – wtrąca pani Teresa.
Ikona to pewien kanon. Ważna jest geometria, bo ikona to nie jest zwykły obrazek, który można sobie namalować. Ona ma swoje twarde zasady. Charakteryzuje ją spokój. – Do wzięcia udziału w tych warsztatach namówiła mnie żona – mówi Sławomir Stroński. – Ostatnio miałem dużo pracy, a żona zaproponowała te zajęcia w ramach terapii dla mnie – uściśla. Pan Sławek kiedyś sporo malował, rysował. – Pomyślałem, że będzie to dla mnie coś ciekawego – przyznaje. Nie pomylił się.
Według niego zajęcia są bardzo dobrze zorganizowane. – Tu po raz pierwszy zorientowałem się, że pisanie ikon to nie jest typowe malarstwo. W pisanie wkładamy serce, uczucia, modlitwę. Dzięki temu powoli tworzy się ikona – dzieli się swoimi spostrzeżeniami pan Sławek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).