– Ostatnie Boże Narodzenie na misjach w Peru spędziłam w wiosce w dżungli, gdzie ludzie w święta nigdy nie mieli Mszy świętej – wspomina Dorota Kozioł. – W Sudanie nie da się świąt zaplanować, bo nie wiadomo, co może się wydarzyć – opowiada z kolei ks. Janusz Zajda.
Na święta przyjeżdża biskup
Ks. Janusz Zajda święcenia kapłańskie przyjął w 1989 roku w katedrze na Wawelu i od prawie 25 lat pracuje duszpastersko na misjach w Afryce. Przez pierwsze 12 lat był w Tanzanii, później przez rok pracował w Sudanie, a potem 5 lat w Tunezji. Od 6,5 roku przebywa na placówce misyjnej w Sudanie Południowym – w jego północnej części. W ciągu ostatnich 25 lat tylko dwa razy przyjechał na Boże Narodzenie do Polski, więc czas tych świąt kojarzy mu się z realiami ciężkiej pracy. – W Tanzanii przez wiele lat byłem sam na parafii, więc dzień Bożego Narodzenia zaczynałem bardzo wcześnie rano wyjazdem do najdalszej wioski. Około godz. 8 wracałem na misję. Tam odprawiałem Mszę, by zaraz po niej wyruszyć do jeszcze jednej wioski. Wracałem zmęczony około godz. 15 – wspomina. Placówka misyjna, gdzie obecnie przebywa ks. Janusz, obejmuje teren o powierzchni dwóch trzecich diecezji krakowskiej. Na tak rozległym obszarze są tylko trzy parafie, w których pracuje łącznie zaledwie 7 księży i 10 sióstr zakonnych. Najstarszą z nich jest parafia w Turalei. To tutaj pod koniec lat 90. XX wieku zaczęła się ewangelizacja tego terenu Sudanu. W Turalei, oprócz ks. Zajdy, pracuje jeszcze 3 księży Sudańczyków, 6 sióstr ze zgromadzenia Matki Teresy z Kalkuty i 4 siostry ze Zgromadzenia Córek Świętej Anny.
– Nasza parafia to centrum duszpasterskie, do którego zawsze na święta Bożego Narodzenia przyjeżdża nasz biskup. Mówimy żartobliwie, że ma tutaj swoją „katedrę”. A jest to niezwykła świątynia... To po prostu plac, liczący 40 na 30 metrów, ogrodzony matami bambusowymi. W jego środku rośnie olbrzymie drzewo, pod którym schronienie od promieni słonecznych znajduje około 500 osób, zaś z boku placu stoi ołtarz z zadaszeniem. Na święta i na Pasterkę układamy w tej jedynej w swym rodzaju świątyni 800 plastikowych krzeseł, których i tak nie wystarcza dla wszystkich – opowiada ks. Zajda.
Choć w Sudanie trwa wojna domowa, to święta Bożego Narodzenia dla księży z Turalei są czasem radości. Tak też było w ubiegłym roku. Najpierw dwa dni przed Bożym Narodzeniem w „katedrze pod drzewem” odbyły się święcenia kapłańskie i diakonatu. Na tę uroczystość przyszli ludzie mieszkający ponad 40 km od misji. Wielu z nich wróciło następnie do swoich domów, by za dwa dni znów pojawić się Mszy.
– W ubiegłym roku na Pasterce było tak dużo ludzi, że stali również na zewnątrz ogrodzenia. Zaś w Boże Narodzenie na Mszach było w sumie kilka tysięcy ludzi. Trzeba ich podziwiać, ponieważ niektórzy z nich pokonują pieszo nawet 30 km. To dla nas, kapłanów, wielka radość. Są jednak i niepokoje. Ze względu na stan ciągłej wojny domowej, nie da się zaplanować świąt, gdyż nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć – mówi ks. Janusz.
Jeszcze kilka lat temu wszyscy obawiali się, że mogą zostać zaatakowani przez muzułmanów zamieszkujących Sudan Północny. Sytuacja zmieniła się 10 dni przed Bożym Narodzeniem 2013 roku. Wtedy właśnie wybuchła wojna domowa, w której zginęły tysiące ludzi. Wielu musiało też opuścić swoje domy. Wszyscy obcokrajowcy wyjeżdżali z kraju. Parafia w Turalei też była zagrożona, jednak księża, siostry zakonne i personel szpitala, który prowadzi Kościół, pozostali na miejscu. Było groźnie, ale ostatecznie nie musieli się ewakuować.
Warto dodać, że każdy dzień pracy duszpasterskiej ks. Zajda wraz ze współpracownikami kończy o godz. 18, w kaplicy u sióstr ze zgromadzenia Matki Teresy z Kalkuty, gdzie wspólnie odprawiają godzinną adorację.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.