Ludzie na Mszach siedzą tu w ławkach z... Sądu Rejonowego w Lublinie, księża niedzielne posiłki jadają u wiernych, chorzy przez komputer śledzą nabożeństwa, a Pan Jezus – Król Wszechświata – mieszka w dawnej kotłowni.
W tym roku 21 listopada minęło 5 lat od erygowania rawskiej parafii na Sójczym Wzgórzu. Jubileusz to drewniany, więc ktoś mógłby zarzucić, że nie wart zatrzymania. W diecezji łowickiej istnieje bowiem wiele parafii, które mogą poszczycić się kilkuwiekową historią. To wszystko prawda. Ale czasem warto przyjrzeć się nowym dziełom, które dają przykład, co w parafii – poza obecnością żywego Boga – jest najważniejsze. U Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata jest wspólnota, w której wszyscy czują się jak w domu.
Trudne początki
Taki stan rzeczy potwierdzają zarówno wierni, jak i goście. Tak było choćby podczas koncertu zorganizowanego w związku z 5-leciem parafii. Artystka Teatru Wielkiego w Łodzi Dorota Wójcik przyznała, że przyjeżdżając na Sójcze Wzgórze, od razu poczuła się tu, jakby była parafianką. Z tego też powodu zapowiedziała swoją obecność na wigilijnej wieczornicy. Rodzinna atmosfera, ogromna życzliwość wśród wiernych to w dużej mierze zasługa ks. Konrada Świstaka, który gdy obejmował parafię, był najmłodszym proboszczem w diecezji łowickiej.
– Będąc jeszcze w seminarium, marzyłem o tym, by móc wybudować kościół. Dlatego kiedy ksiądz bp Andrzej F. Dziuba zaproponował mi podjęcie tego zadania, zgodziłem się z wielką chęcią – wspomina ks. Konrad. – Chciałem, idąc przez życie, zostawić po sobie jakiś ślad, jakieś „dziecko”, które świadczyłoby o tym, że życia nie przespałem. Nie miałem wówczas pojęcia, jakie będą tego konsekwencje. Myślenie młodego księdza jest bajkowe, sądzi, że wszystko uda się bez problemów i trudności. W moim przypadku pojawiły się one już na starcie – wyznaje. Otwarta dziś i pełna zapału wspólnota nie otworzyła na oścież drzwi nowemu proboszczowi.
– To prawda, nie zostałem tu dobrze przyjęty. Większość wiernych była przeciwna powstawaniu tutaj parafii. Twierdzili, że to nie w porządku wobec ojców pasjonistów, do których to osiedle należało. Zarzucali brak konsultacji. Krytykowali także pomysł powstania kaplicy w kotłowni, która wcześniej była miejscem schadzek i pijaństwa. W jednej chwili na moją głowę wylało się morze krytyki i ataków. Najtrudniejsza była kolęda. Każdego dnia dostawałem, jak to się mówi, po głowie. Któregoś razu nie wytrzymałem i na niedzielnej Mszy wyznałem, że jeśli nadal będą mnie tak przyjmować, to ja albo wyląduję w szpitalu psychiatrycznym, albo będą mnie odwiedzać na cmentarzu. Pomogło. Z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej. Pomimo ogromnych napięć w historii parafii była tylko jedna Msza św., na której nikogo nie było. Później kaplica szybko się zapełniała. Dziś wiem, że był to bardzo ważny czas w moim życiu. Porównuję go do porodu. Wszystko, co w bólach się rodzi, cieszy, wzrusza, mobilizuje – mówi ks. proboszcz.
Maryja za pożyczone
Ksiądz Świstak, po trudnych początkach, szybko zjednał sobie ludzi. Jego radosne usposobienie i chęć do pracy rozmiękczały serca. Zaglądający do świątyni nieraz widzieli, jak ich duszpasterz zamiatał kaplicę, mył podłogę, układał bądź sadził kwiaty. Spodobał się im też pomysł zamontowania w kaplicy kamery. Dzięki niej, nawet nie wychodząc z domu, mogli zerknąć, kto uczestniczy w Mszy św., nabożeństwach, a także zobaczyć, co w danej chwili dzieje się przy ul. Kazimierza Wielkiego 26. „Aktorem” pierwszego planu był ich proboszcz, którego nieraz „nakryli” na rozmowie z Królem i Jego Matką. Wrażenie na wiernych od początku robiło nabożeństwo, jakie ks. proboszcz miał do Matki Bożej Fatimskiej. Dziś w parafii ma ono piękną oprawę. Znajdująca się w świątyni figura została kupiona przez ks. Konrada za pożyczone pieniądze. Najpierw stała w jego pokoju. Później, gdy został proboszczem, umieścił ją w kaplicy. Uchylając rąbka tajemnicy, zdradzimy, że w 100. rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie w parafii nastąpi instalacja relikwii dzieci fatimskich. Ich wstawiennictwu proboszcz zamierza powierzyć budowę kościoła, który stanie w miejscu, gdzie dziś znajduje się duży krzyż. Widząc zaangażowanie młodego kapłana, wierni szybko odpowiedzieli tym samym. I, co ważne, angażując się nie na pół gwizdka, ale na 100 procent.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).