Jezus nie wybrzydzał

Agnieszka Napiórkowska


publikacja 03.12.2015 11:18

Ludzie na Mszach siedzą tu w ławkach z... Sądu Rejonowego w Lublinie, księża niedzielne posiłki jadają u wiernych, chorzy przez komputer śledzą nabożeństwa, a Pan Jezus – Król Wszechświata – mieszka w dawnej kotłowni.


Ksiądz Konrad Świstak, 
proboszcz parafii, mimo trudnych początków dziś nie może
nachwalić się swoich parafian Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość Ksiądz Konrad Świstak, 
proboszcz parafii, mimo trudnych początków dziś nie może
nachwalić się swoich parafian

W tym roku 21 listopada minęło 5 lat od erygowania rawskiej parafii na Sójczym Wzgórzu. Jubileusz to drewniany, więc ktoś mógłby zarzucić, że nie wart zatrzymania. W diecezji łowickiej istnieje bowiem wiele parafii, które mogą poszczycić się kilkuwiekową historią. To wszystko prawda. Ale czasem warto przyjrzeć się nowym dziełom, które dają przykład, co w parafii – poza obecnością żywego Boga – jest najważniejsze. U Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata jest wspólnota, w której wszyscy czują się jak w domu.


Trudne początki


Taki stan rzeczy potwierdzają zarówno wierni, jak i goście. Tak było choćby podczas koncertu zorganizowanego w związku z 5-leciem parafii. Artystka Teatru Wielkiego w Łodzi Dorota Wójcik przyznała, że przyjeżdżając na Sójcze Wzgórze, od razu poczuła się tu, jakby była parafianką. Z tego też powodu zapowiedziała swoją obecność na wigilijnej wieczornicy.
Rodzinna atmosfera, ogromna życzliwość wśród wiernych to w dużej mierze zasługa ks. Konrada Świstaka, który gdy obejmował parafię, był najmłodszym proboszczem w diecezji łowickiej.


– Będąc jeszcze w seminarium, marzyłem o tym, by móc wybudować kościół. Dlatego kiedy ksiądz
bp Andrzej F. Dziuba zaproponował mi podjęcie tego zadania, zgodziłem się z wielką chęcią – wspomina ks. Konrad. – Chciałem, idąc przez życie, zostawić po sobie jakiś ślad, jakieś „dziecko”, które świadczyłoby o tym, że życia nie przespałem. Nie miałem wówczas pojęcia, jakie będą tego konsekwencje. Myślenie młodego księdza jest bajkowe, sądzi, że wszystko uda się bez problemów i trudności. W moim przypadku pojawiły się one już na starcie – wyznaje.
Otwarta dziś i pełna zapału wspólnota nie otworzyła na oścież drzwi nowemu proboszczowi.


– To prawda, nie zostałem tu dobrze przyjęty. Większość wiernych była przeciwna powstawaniu tutaj parafii. Twierdzili, że to nie w porządku wobec ojców pasjonistów, do których to osiedle należało. Zarzucali brak konsultacji. Krytykowali także pomysł powstania kaplicy w kotłowni, która wcześniej była miejscem schadzek i pijaństwa. W jednej chwili na moją głowę wylało się morze krytyki i ataków. Najtrudniejsza była kolęda. Każdego dnia dostawałem, jak to się mówi, po głowie. Któregoś razu nie wytrzymałem i na niedzielnej Mszy wyznałem, że jeśli nadal będą mnie tak przyjmować, to ja albo wyląduję w szpitalu psychiatrycznym, albo będą mnie odwiedzać na cmentarzu. Pomogło. Z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej. Pomimo ogromnych napięć w historii parafii była tylko jedna Msza św., na której nikogo nie było. Później kaplica szybko się zapełniała. Dziś wiem, że był to bardzo ważny czas w moim życiu. Porównuję go do porodu. Wszystko, co w bólach się rodzi, cieszy, wzrusza, mobilizuje – mówi ks. proboszcz.


Maryja za pożyczone


Ksiądz Świstak, po trudnych początkach, szybko zjednał sobie ludzi. Jego radosne usposobienie i chęć do pracy rozmiękczały serca. Zaglądający do świątyni nieraz widzieli, jak ich duszpasterz zamiatał kaplicę, mył podłogę, układał bądź sadził kwiaty. Spodobał się im też pomysł zamontowania w kaplicy kamery. Dzięki niej, nawet nie wychodząc z domu, mogli zerknąć, kto uczestniczy w Mszy św., nabożeństwach, a także zobaczyć, co w danej chwili dzieje się przy ul. Kazimierza Wielkiego 26. „Aktorem” pierwszego planu był ich proboszcz, którego nieraz „nakryli” na rozmowie z Królem i Jego Matką.
Wrażenie na wiernych od początku robiło nabożeństwo, jakie ks. proboszcz miał do Matki Bożej Fatimskiej. Dziś w parafii ma ono piękną oprawę. Znajdująca się w świątyni figura została kupiona przez ks. Konrada za pożyczone pieniądze. Najpierw stała w jego pokoju. Później, gdy został proboszczem, umieścił ją w kaplicy. Uchylając rąbka tajemnicy, zdradzimy, że w 100. rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie w parafii nastąpi instalacja relikwii dzieci fatimskich. Ich wstawiennictwu proboszcz zamierza powierzyć budowę kościoła, który stanie w miejscu, gdzie dziś znajduje się duży krzyż.
Widząc zaangażowanie młodego kapłana, wierni szybko odpowiedzieli tym samym.
I, co ważne, angażując się nie na pół gwizdka, ale na 100 procent.


– Konrad jest moim kolegą z liceum – mówi Piotr Staszewski, lektor. – Na początku trochę sceptycznie podchodziłem do tego, że będzie tu proboszczem. W liceum jego potencjał nie był tak widoczny. Tu pokazał się z najlepszej strony. Cieszę się, że potrafi tak zjednywać ludzi, że się nie obraża i potrafi mówić prawdę w oczy. Razem ze swoją rodziną lubię się z nim modlić – dodaje pan Piotr.


W superlatywach o nowej rodzinnej parafii mówi Teodozja Wachowicz, która przez dwa lata gotowała księżom obiady. – Od początku należałam do osób, które utworzenie parafii przyjęły z entuzjazmem. Kaplica jest bowiem bardzo blisko mojego mieszkania. Cieszyłam się, że Pan Jezus nie pogardził kotłownią i zechciał zamieszkać między nami. Skoro On nie wybrzydza, tym bardziej my nie możemy grymasić. Księży traktowałam jak swoich wnuków. Gotowałam im to, co chcieli. Zawsze furorę robił rosół. Gdy go podawałam, komplementom nie było końca. Gotując, nieraz widziałam zapał tych młodych kapłanów i ich walkę z trudnościami. Modliłam się. Dziś jestem dumna, że mamy tak cudowną parafię – zaznacza.


Po 5 latach zarówno kapłani, jak i wierni znają już wiele skutecznych sposobów budowania wspólnoty. Są nimi – poza modlitwą – parafialne koncerty, festyny, spacery, wspólne wyjazdy do teatru, na pielgrzymki i wakacje. Jedności służy także mała, bardzo przytulna kaplica, w której – z jednej strony – wierni widzą każdy gest, a nawet grymas duszpasterza, a z drugiej – jego uwadze nie umyka znużenie i zmęczenie wiernych.
Innym sposobem są wizyty w domach wiernych. Pracujący w parafii księża bardzo chętnie odwiedzają parafian. – Oni zapraszają mnie do swojego stołu, a ja ich do Stołu Bożego. Podczas posiłków mamy czas na rozmowy, wymianę uwag. Stół sprzyja bliskości – zauważa ks. Konrad, który w parafii słynie z krytykowania niedzielnych zakupów i szukania Boga w pilocie.


Prałat wizjoner


Przyglądając się młodej parafii, w której dziś prężnie działają różne wspólnoty i w której do kościoła chętnie chodzą nie tylko starsze osoby, ale także młodzież, trzeba wspomnieć o ojcu chrzestnym parafii. Jest nim bez wątpienia śp. ks. prał. Mieczysław Iwanicki. Jemu parafia nie tylko zawdzięcza powstanie, ale i patrona.


– Ksiądz prałat był niezwykłym kapłanem i ojcem. Bardzo mnie wspierał i przekonywał, że rawianie to mocni i dobrzy ludzie, którzy w decyzji utworzenia nowej parafii z czasem zobaczą wielkie dobro. A jak się już do tego przekonają, gorliwością pobiją innych. Miał rację. Strzałem w dziesiątkę była także sugestia wyboru patrona. Dla prałata oczywiste było, że na osiedlu, którego główne ulice noszą nazwy królów Polski, musi być parafia Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Tak się stało. Jak przystało na Króla, ma On tutaj swoje rycerstwo, zwane Rycerstwem Świętego Michała Archanioła. Jego członkowie modlą się za rodziny, w których nie ma zgody, miłości, a także za osoby uzależnione od różnych nałogów. W kontekście ogromnej przemiany, jaka dokonała się w parafii, proboszcz porównuje Sójcze Wzgórze do Królewskiego Wzgórza, a nawet do góry Tabor.


Patrząc na zaangażowanie wiernych w życie parafii, na sąsiadujące z kaplicą gimnazjum, którego uczniowie i nauczyciele co do jednego stawili się na peregrynacji symboli ŚDM i do dziś nie zdjęli z budynku szkoły flag z logo tego wydarzenia, trudno się z takim porównaniem nie zgodzić. Trudno też nie doceniać drogi, jaką pokonała ta młoda wspólnota, w której dziś wszyscy czują się jak w domu.


Za 5 lat wzrostu wierni i kapłani dziękowali podczas uroczystej Mszy św. jubileuszowej, której przewodniczył bp Andrzej F. Dziuba.

TAGI: