Na kłamstwie nie można budować uczciwego i sprawiedliwego społeczeństwa.
Papież odwiedza dziś Prato i Florencję. W tym pierwszym zdążył już wygłosić przemówienie do zgromadzonych przed katedrą mieszkańców miasta. Zasadniczo o tym, czym przesiąknięty jest cały jego pontyfikat, o potrzebie życia wiarą w konkretnych okolicznościach naszego życia. Niby oczywiste. Niby. Ale chyba nie tylko ja widzę nieraz, jak ludzie głośno deklarujący swoją wiarą, wprowadzanie zasad Ewangelii w życie odkładają na inne, lepsze czasy. I pół biedy, gdyby tłumaczyli, że teraz to inaczej się nie da, bo to albo tamto. Znaczyłoby, że przynajmniej dostrzegają problem. Ale najczęściej jest tylko zdziwione pytanie, o co w ogóle chodzi.
Ot, problem prawdy. Papież powiedział między innymi: „Poszukiwanie i wybieranie prawdy nie zawsze jest łatwe. Jest to jednak decyzja życiodajna, która musi głęboko naznaczyć egzystencję każdego człowieka i także egzystencję społeczeństwa, aby było bardziej sprawiedliwe i uczciwe”. Tylko przyklasnąć, nie tak? Ale gdy chodzi o mnie albo ludzi z jakichś powodów mi bliskich, już pojawia się Piłatowe pytanie: a cóż to jest prawda?
Czy to, jak chciał św. Tomasz, odpowiedniość rzeczy i intelektu? Czy może prawdą jest to, co wydaje się sprawdzać w praktyce? Nie? To może prawdą jest to, co jest zgodne z przyjętym systemem? Zwłaszcza wyznawców tej ostatniej koncepcji całkiem u nas sporo. Przyjmuje się tylko to, co pasuje do poglądów, a wypiera to wszystko, co zmuszałoby do ich korekty.
Przykład? Proszę bardzo. Wyobraźmy sobie, że ktoś kogo spotykam pod redakcją zwraca się do mnie tak: „przepraszam, chciałem dostać się na dworzec kolejowy”. A ja, choć wiem, że do dworca trzeba iść jakiś czas prosto, a potem w lewo, odpowiadam: „najlepiej będzie, jak pan na najbliższym skrzyżowaniu skręci w prawo”. Okłamałem czy nie? Odpowiedź wydaje się oczywista. A gdybym się zaczął tłumaczyć, że przecież wcale nie powiedziałem, że skręcając w prawo dojdzie na dworzec? Że niedokładnie mnie słuchał i nie jest moją winą, że mnie źle zrozumiał? Co by Drodzy Czytelnicy na takie tłumaczenie powiedzieli? Przecież rzeczywiście nie mówiłem mu, że skręcając dojdzie na dworzec kolejowy. Poza tym, gdyby po skręceniu w prawo skręcił w lewo, a potem jeszcze raz w lewo, to by też doszedł, skąd więc to oskarżanie mnie o kłamstwo? Jestem niewinnie oskarżany!
Głupie tłumaczenie, wiem. Sęk w tym, że kiedy chodzi o nasze życie społeczne część z nas takie tłumaczenie przyjmuje bez zmrużenia oka. I jeszcze oburza się, jak ktoś może czuć się wprowadzony w błąd. Osioł! Nie uważał, nie słuchał!
„Poszukiwanie i wybieranie prawdy nie zawsze jest łatwe. Jest to jednak decyzja życiodajna, która musi głęboko naznaczyć egzystencję każdego człowieka i także egzystencję społeczeństwa, aby było bardziej sprawiedliwe i uczciwe”. Jeśli tak łatwo przełykamy kłamstwa nie ma co liczyć na to, że nasze społeczeństwa będzie bardziej uczciwe i sprawiedliwe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.