W południe na Synodzie Biskupów o rodzinie zakończyły się prace małych grup, tzw. circuli minores. Różnie widzą sytuację na synodzie poszczególni biskupi.
Pojawiają się coraz bardziej konkretne propozycje, które, zanim będą przyjęte, zostaną poddane głosowaniu ojców synodalnych.W rozmowie z Radiem Watykańskim ordynariusz warszawsko-praski wskazał na dwa nurty, które wydają się być dominujące w dotychczasowej debacie. Zdaniem abp. Henryka Hosera będą one miały kluczowe znaczenie dla przygotowania ostatecznej formy dokumentu końcowego Synodu.
„Utrzymuje się sytuacja dwóch nurtów, z których jeden jest spojrzeniem bardziej teologicznym, a drugi bardziej socjologicznym na sytuację rodziny w dzisiejszym świecie. Uważam, że główna dyskusja dotyczy relacji między doktryną a praktyką duszpasterską, a zwłaszcza tego, do jakich granic może się ta druga zmienić nie naruszając doktryny, lub też wprowadzając jakieś zmiany w doktrynie Kościoła katolickiego. To są rzeczy bardzo trudne, dlatego że jeżeli chcemy zmienić jakieś normy doktrynalne czy nawet kanoniczne, wymaga to oczywiście akceptacji Ojca Świętego. Czekamy zatem na dwie rzeczy: na formę dokumentu końcowego, który się ukaże i który będzie podstawą dalszych ewentualnych prac już po Synodzie, oraz oczywiście na ten końcowy akord, który będzie akordem Ojca Świętego, a w którym podsumuje on Synod i da jakieś wskazania na przyszłość” – powiedział abp Hoser.
„Różnorodność czy wręcz odmienność opinii nie oznacza uderzenia w kolegialność i w doktrynę” – mówi uczestniczący w synodalnej debacie kard. Fernando Filoni. Prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów podkreśla, że wiele uwagi poświęca się nie normalnym rodzinom, ale sytuacjom wyjątkowym.
„Powiedziałbym, że jest to składanie jednej wielkiej mozaiki, do której każdy dokłada jakiś swój element. Papież będzie ostatnim artystą, który temu obrazowi wyłaniającemu się z Synodu nada definitywny kształt. Są pewne punkty, z którymi zgadza się większość uczestników, a inne wywołują bardziej sprzeczne opinie. Pamiętajmy jednak, że historię Kościoła od zawsze naznaczały różnorakie poglądy, trwały wręcz spory Apostołów w obronie wiary, które były ubogacające. Jest więc kontynuacja, a nie sprzeczność co do doktryny. Istnieje sakramentologia, której nie można zmienić z dnia na dzień. Są jednak pewne sytuacje, które należy ocenić oddzielnie. Chodzi np. o małżonka niesłusznie cierpiącego, czyli o szczególne sytuacje, które Kościół musi ocenić. Nie mówimy tu jednak o normie, ale właśnie o sytuacjach wyjątkowych, do których zawsze Kościół podchodził w szczególny sposób, także z punktu widzenia nauczania moralnego. Nie koncentrowałbym się więc jedynie na tej jednej kwestii” – powiedział kard. Filoni.
Na początku synodu Papież domagał się od nas, byśmy się wyrażali w sposób jasny i prosty. Teraz tego samego oczekuję ja po dokumencie końcowym czy posynodalnym, jeśli powstanie, aby był jasny i zrozumiały dla wszystkich – powiedział z kolei Radiu Watykańskiemu delegat Episkopatu Czech. Podobnie jak wielu innych ojców synodalnych, bp Jan Vokál z Hradec Králové, uważa, że Kościół potrzebuje dziś wręcz katechizmu o rodzinie, w którym jasno zostanie wyłożone katolickie nauczanie na ten temat.
„Myślę, że we współczesnym świecie panuje słaba znajomość czy wręcz ignorancja podstawowych elementów naszej wiary, takich jak samo pojęcie stworzenia, grzechu, odpuszczenia i nawrócenia, a także miłosierdzia, które z tym wszystkim jest związane. Myślę, że jeśli po aż dwóch synodach, nie potwierdzimy podstawowych elementów nauczania Kościoła o małżeństwie, z odniesieniami do Pisma Świętego, to grozi nam, że zostaną trochę odstawione na bok, jakby o nich zapomniano. Tymczasem zawsze należą one do nauczania Kościoła” – powiedział bp Jan Vokál.
O jasne przesłanie synodu jest też zatroskany przedstawiciel rumuńskich grekokatolików bp Mihai Cătălin Frăţilă z Bukaresztu. Zwraca on uwagę, że na tym synodzie wiele się mówi o miłosierdziu, ale miłosierdzie to nie to samo co współczucie. Miłosierdzie Boga to siła, która pozwala nam zmienić nasze życie – zauważa greckokatolicki ordynariusz Bukaresztu. Przypomina on, że Kościół we wszystkich okolicznościach musi zachować wierność powołaniu do głoszenia Królestwa Bożego.
„Trzeba mówić jasno, zwłaszcza dziś w dobie dyktatury kulturalnej, która narzuca wzorce obce Objawieniu i Ewangelii – powiedział Radiu Watykańskiemu rumuński biskup. – Wierni potrzebują utwierdzenia w wierze. Jest to zadaniem przede wszystkim Papieża, który musi pozostać dla wiernych tym, czym był Piotr dla naszego Kościoła w czasie 40 lat prześladowań, kolebką chrześcijaństwa, zawsze przywiązany do nauczania i woli Pana. Bo wartości Królestwa Bożego, albo nas wynoszą do głębi prawdy, albo my naszymi słabościami i grzechami zniżamy je do swego poziomu. Nie ma trzeciej drogi. Dlatego ważne jest zachowanie jasności języka, bo Ewangelia jest prosta. Chrystus nie prowadzi nas w sposób nieunikniony do cierpienia, ale zapowiedział, że aby iść za dobrem i prawdą, trzeba będzie przejść po drogach, na których będziemy musieli dać świadectwo w warunkach ekstremalnych. Kościół pierwszych wieków, ale również i współczesny, mówi nam, że to krew męczenników ma tę moc, dzięki której Kościół pozostaje przywiązany do woli Bożej, a nie do innych rzeczy, które wydają się piękniejsze i bardziej owocne, ale w rzeczywistości są fałszywymi prawdami i oszustwem”.
Synod Biskupów uczy nas większej wrażliwości duszpasterskiej na rodzinę i wychodzenia naprzeciw jej potrzebom - uważa natomiast abp Mieczysław Mokrzycki, reprezentujący na Synodzie Kościół rzymskokatolicki Ukrainy. Łaciński metropolita Lwowa podkreśla, że mimo iż rozwodnicy żyjący w nowych związkach nie będą mogli przystępować do Komunii, to jednak mają oni ważne miejsce w życiu Kościoła.
„Rodzina jest bardzo ważna, a dziś przeżywa wiele różnorakich problemów i kryzysów. Udział w Synodzie dopomoże nam otoczyć szczególną troską rodziny i stać się bardziej wrażliwymi na problemy, które przeżywają one każdego dnia. Cieszę się, że mówiono także o tym, by objąć opieką tych małżonków, którzy są w ponownym związku, by ukazać im ich wartość, pokazać, że nie są wykluczeni z życia Kościoła i mogą być w jedności z Chrystusem. Dzieje się to przez udział w nabożeństwach, słuchanie Słowa Bożego, Mszę, nawet jeśli nie będzie z pewnością takiej możliwości, by przyjmowali Komunię świętą. Mogą jednak poprzez świadectwo swego życia i zaangażowania w życie Kościoła pokazać, że są chrześcijanami”.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.