– Bóg nie wiąże sobie rąk sakramentami, a moc Eucharystii jest tak duża, że jest w stanie oczyszczać i zmieniać każde życie – mówił o. Jacek Szymczak OP.
– Dlatego potrzebne są takie rekolekcje, są wspaniałe. Każdy trafi do Boga, jeśli jest wytrwały, cierpliwy i się modli – dodaje Krzysztof. Oboje również zastanawiali się nad swoją wiarą. – Ile człowiek musi przejść, aby zrozumieć, kto powinien w życiu być na pierwszym miejscu? Kiedy miałam 19 lat, moim bogiem był mąż. Odwrócony świat wartości... Dziś czuję, że Bóg mnie prowadzi, za każdą rzecz Mu dziękuję – mówi Hanna. Jak to się stało, że zaczęli łaknąć? – Do Jezusa trafiliśmy przez Matkę Boską. Kiedyś zaproponowałem wyjazd do Gietrzwałdu; tam jest Matka Boska, były objawienia, jest kościół, cudowne źródełko. Pojechaliśmy i jeździmy często do dziś. Później doszła Jasna Góra, na końcu Łagiewniki. Jeździmy w te miejsca regularnie. Jakbyśmy przez Matkę Bożą trafili do Bożego Miłosierdzia – uważa Krzysztof. Podaje przykłady opieki Matki Boskiej i Jezusa, niewytłumaczalne sytuacje, które są dla nich znakiem działania Boga w ich życiu. – Trzeba się otworzyć na Boga. Że nie łaknę Jezusa, żeby było mi lżej, ale dlatego, żeby czuć Jego bliskość, by z Nim być. Modlę się, jestem szczęśliwa. Patrzę na Jezusa, jestem szczęśliwa. Klękam, cisza dookoła, i jestem szczęśliwa. Bo jestem blisko Niego – dodaje Hanna.
Dotyka tego, co nieczyste
Z rozmów podczas rekolekcji wynikało, że ich celem jest odpowiedzenie sobie na pytanie: „Kim jest tak naprawdę Pan Bóg?”. Każdy grzech wzbudza w nas poczucie, że teraz Bóg się na mnie obraził, trwogę, że będąc w związku niesakramentalnym, skazuję się na wieczne potępienie. – A przecież wartość i godność życia nie biorą się z tego, co robimy, ale kim jesteśmy. My rozumiemy tak życie, że Bóg patrzy na nas przez pryzmat naszego zachowania. A my przecież na Eucharystii modlimy się: „Nie zważaj na nasze grzechy, lecz na naszą wiarę”. Mój grzech jest bardziej moim problemem niż Boga. Bóg znajdzie drogę do mojego życia, mimo mojego grzechu i poczucia ludzi, że On do mnie przyjść nie powinien. Faryzeusze kręcili głowami i pytali Jezusa: „Dlaczego siedzisz z celnikami. Jak możesz?”. Musimy w Kościele patrzeć na osoby w związkach niesakramentalnych, że to są bracia i siostry, że Bóg nas pyta, gdzie oni są.
Bycie w Kościele jest naszą tożsamością, a nie prawem. Ewangelia mówi, że przez bliskość z Jezusem przyjdzie oczyszczenie, że On dotyka tego, co nieczyste. Ja mogę zrobić tylko jedno, przyprowadzić tych ludzi do Lekarza. Kościół nie jest dla superludzi, to nie sterylna przestrzeń. I zbliżający się Rok Miłosierdzia Bożego jest dla mnie jednym z największych wydarzeń. To jest moment, kiedy Kościół woła: „Wracajcie! Gdziekolwiek jesteście, wracajcie!”. Dla nas, kapłanów, to wielkie wyzwanie. Musimy uwierzyć w Boże miłosierdzie – mówi o. Szymczak.
Uważa, że duszpasterstwo osób w związkach niesakramentalnych jest jedną z części ogromnego wyzwania, jakim jest duszpasterstwo rodzin i małżeństw. Jeden ze współbraci stwierdził, że jest ono w permanentnym kryzysie. Jak się do tego zabrać? – Kiedy dotykamy przyczyn rozpadu małżeństw sakramentalnych, dotykamy kwestii przygotowania do sakramentu małżeństwa. Jaką formułę należy przyjąć? Może zbyt pochopnie ten sakrament dajemy wszystkim? Może zaniedbaliśmy przygotowanie tych osób do sakramentu? Wystarczy spojrzeć na skalę rozpadających się małżeństw. Ponad połowa braci, którzy przygotowują się do kapłaństwa, jest z niepełnych rodzin... – dodaje o. Jacek Szymczak OP.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.