– Tutaj kapitanem jest Jan Paweł II. Jego głos, jego słowa, wiersze towarzyszą uczestnikom cały czas – mówi Małgorzata Morawiec, właścicielka Krakowskiej Żeglugi Pasażerskiej i pomysłodawczyni wodnych kursów.
Statek „Nimfa” na papieski wiślany szlak wypływa co niedzielę o 10.30. Chwilę po opuszczeniu przystani uczestnicy słyszą z głośników szum morza i głos Jana Pawła II nucącego „Barkę”. To fragment jego homilii z Gdyni z 1987 roku, gdy zwracał się do ludzi morza. – Startujemy pod Wawelem, płyniemy w kierunku klasztoru norbertanek, opactwa kamedułów, w okolice domu ojca świętego przy ul. Tynieckiej. Później zawracamy w kierunku kościoła na Skałce i Kazimierza. O wszystkich tych miejscach podczas rejsu opowiada św. Jan Paweł II – wyjaśnia M. Morawiec. Specjalnie dobrane wypowiedzi papieża są odtwarzane w ciągu całego rejsu.
– Oglądamy przyrodę, jesteśmy trochę wyrwani z naszej codzienności i to pozwala wsłuchać się w jego słowa. To ma wymiar takiego spotkania „tu i teraz” z Janem Pawłem II – tłumaczy.
Zielone światło od biskupa
Historia Rejsów Papieskich zaczęła się w zeszłym roku, roku kanonizacji Jana Pawła II. – Wtedy pojawiła się myśl, żeby zrobić coś takiego. Przez jakiś czas odsuwałam ją od siebie, miałam wątpliwości, ale to ciągle do mnie wracało – wspomina pani Małgorzata. Najpierw poszła do bp. Grzegorza Rysia z pytaniem, czy pomysł jest trafiony i czy nie zakrawa na komercjalizację świętego papieża. Biskup dał zielone światło i projekt zaczął nabierać kształtów.
We współpracy ze znajomymi z Polskiego Radia pani Małgorzata przygotowała płytę z nagraniami Jana Pawła II (trzeba było nie tylko wybrać odpowiednie fragmenty, ale też zgrać je z tempem podróży, by dźwięk współgrał z oglądanymi miejscami). Premierowy rejs miał się odbyć 18 maja, w urodziny ojca świętego. Miały być koncert, poczęstunek, świętowanie. Wszystko stanęło jednak pod znakiem zapytania, ponieważ majowe deszcze spowodowały wystąpienie Wisły z koryta.
Mostek z kościelnych ławek
W dniu pierwszego rejsu Bulwary Wiślane były zalane, a do statku nie dało się dojść suchą nogą. – Postanowiliśmy dowieźć gości mniejszą łódką z miejsca, gdzie będą mogli spokojnie do niej wsiąść. Wszystko było dobrze, ale po pierwszym takim kursie, którym zabraliśmy tylko mających wystąpić artystów, katamaran się zepsuł – wspomina M. Morawiec. Organizatorzy rejsu zaczęli szukać na barce czegoś, z czego można byłoby zbudować tymczasowy pomost. Ostatecznie udało się zrobić go... z ławek z kościoła oo. pallotynów z Nowej Huty. Ławki zostały tam po odbywającej się kilka dni wcześniej „Ewangelizacji na barce”. Potem było już tylko lepiej, także jeśli chodzi o poziom wody.
– Podczas Mszy św. kątem oka zobaczyłam, że członkowie załogi rozbierają ten prowizoryczny mostek. Okazało się, że chociaż – według prognozy – woda miała opaść dopiero wieczorem, w ciągu kwadransa jej poziom obniżył się na tyle, że wszyscy mogli wygodnie i bezpiecznie opuścić statek – opowiada M. Morawiec. Nie można było, co prawda, wypłynąć w rejs (poziom Wisły cały czas był zbyt wysoki), ale „przyjęcie urodzinowe Jana Pawła II” się udało.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.