My nie jesteśmy żniwiarzami, nie wiemy, jakie będą zbiory. Tańczymy, śpiewamy, modlimy się i… siejemy – wyjaśniają prostą logikę akcji.
Przez trzy dni wcielali ją w życie na jednym z kołobrzeskich trawników i wśród uczestników największego w Polsce festiwalu techno.
Dmuchany kościół i inne haczyki
Boga nie ma! – krzyczy w stronę sceny młody chłopak, triumfalnie wznosząc puszkę z piwem. – Ależ jest! I pytał o ciebie – uśmiechowi s. Dolorosy trudno się oprzeć. Krzykacz wyraźnie traci rezon, tym bardziej że na ewangelizatorach takie manifesty nie robią większego wrażenia. – Co wy bierzecie?! – rzuca z przekąsem inny przechodzień. – Jezusa! – odkrzykują i zachęcają, żeby też spróbować. Najczęściej jednak skaczący i śpiewający ludzie w czerwonych koszulkach budzą sympatię albo przynajmniej zainteresowanie, od którego wszystko się zaczyna. Dmuchany kościół, rapująca zakonnica czy tańczący break dance diakon to niezły punkt wyjścia.
– Tańczy w sutannie?! To jak zapalnik: kogoś to zainteresuje, zaintryguje, podejdzie, zapyta. Okazuje się, że jestem człowiekiem i można ze mną rozmawiać. Choćby o imprezach, o muzyce, o tym, czym żyją. Gdybym zaczął od tego, czym ja żyję, pewnie nie chcieliby słuchać albo bym ich wystraszył i zablokował – wyjaśnia, łapiąc oddech po kolejnym flashmobie dk. Patryk Wojcieszak. – To nie ja mam im powiedzieć, co mają w sercu, ale posłuchać, o czym oni sami mi powiedzą – dodaje.
Nie wszystkim konwencja takiego głoszenia Dobrej Nowiny przypada do gustu. – Nie przemawia do mnie taki „popkatolicyzm”. Masaż z modlitwą o uzdrowienie? Chyba ktoś mocno przesadził – jedna z przyglądających się akcji kobiet odchodzi, kręcąc z dezaprobatą głową. Dla innych ksiądz jeżdżący na rolkach to przykład na to, że warto przełamywać stereotypy. – Zatrzymałem się tylko dlatego, że w życiu nie widziałem czegoś takiego. Fajni, pozytywni ludzie – śmieje się młody mężczyzna, który telefonem komórkowym uwiecznia wyczyny ewangelizatorów. Kilka minut później wdaje się z nimi w długą rozmowę.
Grupa chłopaków krąży wokół księdza. Jeden odważny, chce, żeby się nad nim pomodlić. Po chwili leży na ziemi. – On chciał sprawdzić, czy Bóg istnieje. Sprawdził, padł, wstał jako wierzący – ks. Rafał Jarosiewicz kwituje krótko to, co się przed chwilą wydarzyło. – Jaki ta akcja ma sens? Chłopak, który go przyprowadził, w ubiegłym roku obserwował nas zza płotu, w tym roku przyjechał na rekolekcje. Obejrzał to „od środka” i mówi: to wszystko prawda. Teraz przyprowadza jednego po drugim tubylców z całego osiedla. I mówi im: Bóg istnieje – wyjaśnia szef diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji.
Tańczę dla Jezusa
Dmuchany kościół mija kawalkada samochodów zmierzających do kołobrzeskiego amfiteatru. Siostra Dolorosa w stronę każdego z nich wyciąga ulotkę z napisem: „Jezus o ciebie pyta”. Większość trafia do celu.
– Reakcje są różne, ale raczej życzliwe. Inni są zdumieni, jeszcze inni przybierają lekceważącą pozę. I pod tym lekceważeniem kryje się człowiek. Potem przychodzi taki wytatuowany twardziel z piwem w ręku i pod wpływem miłości Boga zrzuca maski – kiwa głową albertynka z Siedlec, jedna ze 160 ewangelizatorów z całej Polski, która wzięła udział w tegorocznej edycji Przystani z Jezusem.
Stanowisko Przystani nieprzypadkowo wyrasta przy ulicy wiodącej do amfiteatru. Na wielkim, trzydniowym Sunrise Festival bawi się tam tysiące fanów techno. – Kilka lat temu sama tam tańczyłam w strefie VIP. I powiem wam, że te samochody, te ciuchy, pieniądze, alkohol, to jest nic niewarte – Aśka daje mocne świadectwo. – Któregoś dnia, po kolejnej ostrej jeździe, koleżanka dała mi małą książeczkę z Nowenną Pompejańską. I mówi: jak jesteś taka cwana, robisz pompki, brzuszki, to spróbuj odmawiać trzy Różańce dziennie. No, co to dla mnie! Kupiłam sobie różaniec. Po trzech dniach zrozumiałam, co może Jezus. Jak może uleczyć wszystkie rany, które głównie sama sobie zadawałam. Można mieć bardzo dużo rzeczy: piękne samochody, wille, imprezy i grubą kasę. I nie mieć nic, oprócz kaca. Jezus mi dał pokój i radość. Dzisiaj też tańczę, ale dla Niego – opowiada z zapałem ewangelizatorka z Rzeszowa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.