Tam, gdzie jest młodzież

„Jesteś z wioski Jezusa?” – usłyszała w pociągu do Warszawy pewna siostra zakonna.

Reklama

Przystanek Woodstock od początku wzniecał spory. Miał swoich entuzjastów i przeciwników. Jedni i drudzy dają o sobie znać na początku sierpnia. Z Przystankiem Jezus jest podobnie. Nie chcę oceniać jednego ni drugiego. Ale w tym roku zauważyłem zjawisko niepokojące. Przy okazji spotkania z księdzem Kaczkowskim pojawiły się sugestie, że na prezentację swoich poglądów wybrał niewłaściwie miejsce. I już sam ten wybór sprawił, że został jednoznacznie zaszufladkowany. Warto zatem kilka spraw uporządkować.

Po pierwsze ksiądz Jan nie odciął się od Przystanku Jezus, ale stwierdził, że ten styl, to nie jego klimaty. Ma do tego prawo. Wszak ani jemu, ani innym członkom Kościoła, musi odpowiadać każda forma duszpasterstwa, duchowości, ewangelizacji. Prawda stara jak Nowy Testament, według którego każdy służy zbudowaniu wspólnoty swoim charyzmatem. Ksiądz Jan ma inny. Wykorzystuje go świetnie, czemu dał świadectwo także na Przystanku Woodstock.

Dalej trzeba zauważyć, że miejsce Przystanku Jezus zostało wybrane właśnie ze względu na Przystanek Woodstock. Relacje między tymi dwoma rzeczywistościami (nie wiem, czy taki podział jest zasadny, ale przyjmijmy go dla lepszego ukazania ich związku) kapitalnie opisują trzy wypowiedzi.

Biskup Grzegorz Ryś w homilii na rozpoczęcie rekolekcji PJ mówił o Jezusie, który Krwią swoją usprawiedliwił wszystkich. Dlatego – podkreślał – od tego momentu nikt nie ma prawa oskarżać bliźniego, bo każdy jest usprawiedliwiony przez Jezusa. Mocne słowa. By je przetrawić wiele dni i nocy trzeba przeznaczyć na medytację Listu św. Pawła do Rzymian.

Snując refleksję o obu przystankach wspomniałem księdza Tischnera. Kiedyś, pisząc o pokorze, wskazał na łacińskie pochodzenie słowa. Humilitas (pokora) pochodzi od humus (ziemia). Człowiek pokorny, zdaniem księdza profesora to taki, który nie boi się ubrudzić rąk. Aczkolwiek, zwłaszcza w świetle cytowanej wyżej homilii biskupa Rysia, strzec się trzeba ukrytej pychy, sugerującej podział na czystych i brudnych. Przestrzegali przed nią wszyscy przystankowicze jeszcze za czasów Jarocina (warto przypomnieć, że właśnie tam były pierwsze ewangelizacje, inspirowane przez ojca Andrzeja Madeja). Ten brak lęku przed ubrudzeniem decyduje o różnorodnej formie obecności na polu.

Na obecność jako formę ewangelizacji wskazywano w tym roku cytując św. Jana Vianney’a, którego liturgia Kościoła wspomina 4 sierpnia. Patron dnia przypominał: „Nie mów o Bogu, gdy cię o Niego nie pytają. Żyj tak, by inni o Niego cię zapytali”.

Tak dochodzimy do końcowych wniosków. Księdza Jana o jego wiarę zapytano na scenie. Innych ewangelizatorów na polu. Jeszcze innych gdy wracali do domu. („Jesteś z wioski Jezusa?” – usłyszała w pociągu do Warszawy pewna siostra zakonna.) Dla wielu kontakt z ewangelizatorami będzie zaczynem, który zaowocuje w przyszłości. Tu nie da się określić miary sukcesu. Jest nim sama obecność, zaangażowanie się tylu ludzi, zwłaszcza młodzieży.

Punktując słowo obecność warto na koniec zadać pytanie, jakie w okolicy obydwu przystanków pojawiło się w mediach społecznościowych. Dlaczego na Przystanku Jezus nie było symboli Światowych Dni Młodzieży? Czemu tego wydarzenia (ale również wielu innych), na którym obecna jest młodzież, nie uwzględniono w planie peregrynacji? (Nie pisz peregrynacji – zauważył znajomy socjolog – bo młodzież nie rozumie tego słowa, nie wie o co chodzi). Pytanie ważne z punktu widzenia duszpasterstwa młodzieży. Bo wskazuje na istotę tego duszpasterstwa: bycie tam, gdzie młodzież jest.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7