– To nie jest jakieś „doświadczenie na emocjach”, ale odkrywanie żywego Boga. I powrót z zupełnie innym podejściem do życia – mówi Barbara Lipiec z Buska-Zdroju.
Ludzie tu dojrzewają
Barbara i Wiesław Lipcowie z Buska-Zdroju w rekolekcjach „Jezus żyje” uczestniczą od kilkunastu lat. W tym czasie zdążyły dorosnąć już ich dzieci. – Warte podkreślenia jest to, jak doceniona jest tu wspólnota w Kościele, poczucie, że nie jest się samemu na drodze wiary. Obok są inni, którzy też kroczą tą drogą, i można liczyć na ich wsparcie. Na rekolekcjach jest możliwość spokojnego podzielenia się swoimi sprawami duchowymi, spowiedzi, modlitwy wstawienniczej… Jeśli ktoś przyjeżdża z konkretnym problemem, to ma dużą szansę, że tu, we wspólnocie, dostanie pomoc – wszelkiego rodzaju, i duchową, i inną – podkreśla Wiesław Lipiec. Zauważa, że na rekolekcje jako prowadzący, ale też jako goście zapraszane są osoby zajmujące się różnorodną działalnością w Kościele. – To daje takie szersze spojrzenie na Kościół powszechny, na wiele form zaangażowania w nim poszczególnych osób. Nieraz bardzo wymagającego, które dla nas jest mocnym świadectwem i również zachętą do działania – stwierdza.
– Widzimy, jak ludzie dojrzewają tu w wierze – dodaje Barbara. – Na początku przyjeżdżają z problemami, potrzebują uzdrowienia, wyprostowania swoich ścieżek, a potem są gotowi na to, by brać odpowiedzialność za innych. Odkrywają swoje miejsce w Kościele, bo odkrywają Boga żywego, to, że Jezus jest realną osobą. To, co tu przeżywają, to nie jest jakieś „doświadczenie na emocjach”. Ludzie wracają z zupełnie innym podejściem do życia, do Kościoła, do rodziny – wymienia.
Ich dzieci rosły wraz z tymi rekolekcjami. Najstarsza, 27-letnia córka Monika przyjeżdża dziś ze swoim mężem. Dawid ma dziś 23 lata, a Weronika 17, na pierwszych rekolekcjach byli jeszcze dziećmi. – Kiedy nasze dzieci były małe, po każdym powrocie z rekolekcji widzieliśmy skok rozwojowy u nich. Zaczynali coś nowego robić, poszerzały się ich zainteresowania i horyzonty. Takie duchowe oddziaływanie na wszystkie obszary życia. Ci młodzi ludzie, którzy tu przyjeżdżają i formują się przez lata, mają już inny start w życie, inne podejście do niego, hierarchię wartości. Widzimy to na przykładzie naszych dzieci – mówi Barbara Lipiec. Starsze po powrocie z jednych rekolekcji założyły zespół muzyczny. Najmłodsza córka właśnie oznajmiła, że chce grać na gitarze i dołączyć do zespołu. Rodzice uczestniczący w rekolekcjach podkreślają, że dzieci mają tu nie tylko opiekę i zajęty czas, ale też własną formację na swoim poziomie i konkretny program, który realizują w grupie najmłodszych i w dwóch grupach wiekowych dla młodzieży.
Każdego dnia jest też oddzielna Msza św. dla dzieci. 17-letnia Weronika Lipiec korzystała w tym roku z formacji poziomu pn. „Twórcy historii” prowadzonego przez międzynarodową ekipę, w tym roku zaproponowanego po raz pierwszy. – Chcemy go kontynuować. To propozycja dla dorosłych, ale młodych ludzi, zaangażowanych, którzy odkryli w sobie pragnienie służenia. Chcemy rozpalić ich w tym jeszcze bardziej, dać im konkretne narzędzia poprzez pogłębienie relacji z Panem Bogiem, pokazanie takich zagadnień, jak wizja, cele, relacje, wspólnota i dojrzałość, umiejętność porządkowania własnego życia – mówi Stefan Mitas, jeden z odpowiedzialnych na dwóch tegorocznych turnusach, a przed laty pomysłodawca rekolekcji „Jezus żyje”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).