Powstanie Sudanu Południowego miało być nową kartę pokojowej współpracy na Czarnym Lądzie. Dziś kraj wykrwawia kolejna wojna.
Kiedy cztery lata temu rewidowano mapę Afryki, wyznaczając na niej kontur najmłodszego państwa świata towarzyszyła temu radość i ogromne nadzieje. Uzyskanie 9 lipca 2011 r. niepodległości przez Sudan Południowy kończyło bowiem lata krwawej wojny domowej, jednej z najokrutniejszych w dziejach Czarnego Lądu. Widomo było, że nowe państwo będzie biedne i, że czeka go wytężona praca nad społecznym i gospodarczym rozwojem. Mieszkańcy liczyli jednak na pokój, nawet jeśli ubogi i trudny. Tak się jednak niestety nie stało.
„Naszym największym problemem są bogactwa mineralne, które kryje nasza ziemia i rządzący, którzy myślą wyłącznie o sobie” – to zdanie wielokrotnie słyszałam w różnych rejonach Afryki. Zawsze w kontekście problemów, konfliktów i wojen. Ta bolesna, ale jakże prawdziwa diagnoza stoi u źródeł kolejnej wojny w tym najmłodszym państwie świata. Zainicjowana w grudniu 2013 r. walka o wpływy między prezydentem Kiirem i jego zastępcą Macharem, która pogłębiła istniejące podziały etniczne między plemionami Dinków i Nuerów oraz dążenia do położenia łapy na bogatych źródłach roponośnych doprowadziły do kolejnej katastrofy humanitarnej. I nawet jeśli dramatyczna historia regionu wydawała się pokazywać, że gorzej już być nie może, nie jest to jednak prawdą.
„Tysiące naszych ludzi by przeżyć je po prostu trawę, dzieci masowo szturmują śmietniki” – mówi bp Paride Taban. 80-letni hierarcha wyznaje, że nigdy jeszcze nie wdział w swej ojczyźnie aż tylu dzieci ulicy. Szacuje się, że jest ich ponad pół miliona. W 11,5 mln Sudanie Południowym, 5 mln ludzi głód zagląda w oczy, a ponad milion dzieci cierpi na chroniczną chorobę głodową. W walkach zginęło ponad 50 tys. ludzi, a 2 mln zostały zmuszone do porzucenia swych domów. Biedni uciekają, umierają, nie mając nawet czasu na pochowanie najbliższych, podczas gdy „panowie śmierci” bogacą się na handlu ropą, trafiającą także na europejski rynek. Wcześniej ta sama europejska i amerykańska ręka zbroi miejscową rebelię.
Sudański biskup wyznaje, że gdy kiedyś odprawiał mszę dla pracowników organizacji humanitarnych, wśród których byli Norwegowie, Niemcy i Francuzi prosił: „pomóżcie nam stworzyć taki Sudan Południowy, w którym ludzie po prostu będą umierać ze starości”. Średnia wieku mieszkańców tego afrykańskiego kraju wynosi 16,8 lat. Stare afrykańskie przysłowie mówi: „Kiedy walczą słonie najbardziej cierpi trawa”. Los najmłodszego dziecka Czarnego Lądu jest tego dobitnym przykładem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.