O źródłach terroryzmu, lęku na co dzień, naśladowaniu św. Franciszka i oczarowaniu papieżem z o. Symeonem Stacherą OFM, wikariuszem generalnym archidiecezji Tanger (Maroko) rozmawia Andrzej Kerner.
Andrzej Kerner: Czy w Maroku wzrasta niebezpieczeństwo terrorystycznych ataków tzw. Państwa Islamskiego?
O. Symeon Stachera: Nie tak bezpośrednio jak w krajach sąsiednich, szczególnie w Libii. Tam zagrożenie jest wielkie, sytuacja chaotyczna i niekontrolowana. W Maroku gwarantem stabilności jest monarchia. Król Hassan VI zapewnia ludzi, że bezpieczeństwo jest dla niego najważniejsze. Widzimy o wiele więcej policji królewskiej i państwowej na ulicach. Ludzie wyczuwają, że sytuacja wymaga wzmożonej obecności i czujności służb pilnujących.
My, chrześcijanie, i inne grupy mniejszościowe (szczególnie liczni emigranci) nie okazujemy tego poczucia zagrożenia w czasie spotkań w kościołach czy w czasie naszej działalności. Większość ambasad państw zachodnich przestrzega przed podróżą do Maroka: wskazują pory dnia i miejsca, w których niebezpiecznie jest przebywać. Ruch turystyczny jest jednak duży. Turyści, którzy przyjeżdżają na dwa tygodnie, nie wyczuwają zagrożenia ze strony kalifatu. My je jednak odczuwamy. Otrzymujemy też telefony od policji z pytaniem, czy czujemy się bezpiecznie w kościele, czy nie potrzebujemy jakiejś ochrony. To propozycja i jednocześnie sygnał: strzeżemy was, uważajcie, bo sytuacja jest dość niebezpieczna.
Czy chrześcijanie się boją?
Wieści, które do nas dochodzą, sprawiają, że pewien dreszcz przechodzi przez ciało i sumienie. Nasi współbracia chrześcijanie koptyjscy przecież zostali ścięci w Libii. To jest tak blisko, na plaży tego samego południowego wybrzeża Morza Śródziemnego. W Tunezji dwóch szaleńców strzelało do turystów w muzeum. Te sytuacje nas bolą, modlimy się za ofiary i o pokój, o zaprzestanie terroryzmu na chrześcijanach w krajach Bliskiego Wschodu. Ale musimy żyć. Życie codzienne przynosi wiele wyzwań, więc poniekąd przechodzimy nad tymi sprawami, żeby normalnie egzystować.
Terroryści ISIS prześladują także muzułmanów-szyitów. Jaki islam jest w Maroku – sunnicki czy szyicki?
Od wieków panuje tu islam sunnicki. To islam tradycyjny, którego zwierzchnikiem religijnym jest król Maroka. Bardzo pilnuje się tutaj, aby inne grupy islamskie nie wprowadzały swoich sposobów przekazywania wiary w Allaha. Szczególnie szyici nie są do tego dopuszczani, o wahhabizmie, czyli islamie, którego centrum jest Arabia Saudyjska, nie mówiąc. Są niewielkie grupy szyickie, istniejące w ukryciu, ale oficjalnie nic się o nich nie mówi.
A czy jakieś wpływy mają salafici – źródło największego zagrożenia fundamentalizmem i terroryzmem?
Salafici są w więzieniach – prześladowani, czasem torturowani. Władze Maroka postępują z nimi bardzo zdecydowanie, ostro. Warto dodać, że meczety są kontrolowane pod kątem hudby, czyli nauczania piątkowego, kiedy do meczetów przychodzi najwięcej ludzi. Zwykle ministerstwo spraw religijnych pisze na każdy piątek przemówienie, by w meczetach była jednomyślność, a jednocześnie kontrola tego, co głoszą imamowie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).