Przepis na ewangelizację? Czasami wystarczy pyszny smalec przygotowany przez Caritas, chleb ofiarowany przez miejscową piekarnię, albo zawody w chodnikowym rysowaniu kredą. Wystarczy przyprawić to miłością.
To receptura wspólnot i grup działających przy niewielkiej parafii pw. św. Szczepana w Rymaniu, które zaprosiły na boisko także tych, którym do kościoła nie po drodze.
Ludzie radości
– Ewangelizować można wszystkim, moja koszulka też ewangelizuje – śmieje się Beata Oleksiewicz i kiedy tylko na chwilę udaje jej się usiąść, demonstruje T-shirt z cytatem z Ewangelii Mateuszowej. Czasu ma niewiele, bo rodzinne konkursy trwają w najlepsze i organizatorzy mają pełne ręce roboty w rozdawaniu upominków. Tych nie brakuje, bo sponsorzy nie zawiedli.
– Napisaliśmy 120 pięknych listów do różnych osób, firm i instytucji z okolicy, znajomych i znajomych naszych znajomych. Większość odpowiedziała pozytywnie. Sama jestem zaskoczona, że tak to się kręci! – cieszy się. – Tym razem było nam dużo łatwiej, bo kiedy organizowaliśmy piknik po raz pierwszy, to sporo było niedowiarków, którzy nie sądzili, że impreza się uda. A w tym roku ludzie zgłaszali się do ostatniej chwili, oferując pomoc – dodaje, odbierając od męża doniesione jeszcze przez ofiarodawców fanty na loterię.
Kilka ostatnich dni przed piknikiem było bardzo pracowitych. Piątkowa noc upłynęła w Rymaniu pod znakiem miksera i piekarnika: nie mogło zabraknąć przysmaków do „niebiańskiej” kawiarenki. – Duch Święty daje siłę! – śmieje się Krystyna Dąbrowska, uwijając się w kawiarence. – Piknik jest po to, żebyśmy poczuli się rodziną, wszyscy, cała wspólnota. Także ci, którym droga do kościoła się wydłuża. Kościół to nie budynek, ale ludzie, których przepełnia Duch Święty. A jeśli Duch Święty, to i radość, i miłość, i pokój. Może ktoś dzięki temu piknikowi zatęskni za tym wszystkim? – wyjaśnia piknikową filozofię zelatorka Żywego Różańca.
Impreza Szefa
Pomysł na wyciągnięcie sąsiadów z domów, zaproszenie ich do wspólnej zabawy w sobotnie popołudnie i głoszenie Dobrej Nowiny zrodził się oczywiście na modlitwie. Jak mówią organizatorzy, bez niej nawet by się nie zabierali do roboty. – Dzięki modlitwie mamy to wszystko: ludzi, fanty, smakołyki, a nawet pogodę. Kiedy ktoś zaczynał się martwić, czy nie będzie padało, mówiłam: spokojnie, Szef o wszystko zadba, bo to Szefa impreza. I zadbał! – śmieje się Beata i dodaje, że nie tylko członkowie jej grupy Odnowy w Duchu Świętym omadlali piknik rzetelnie. Humorów nie popsuł nawet deszcz, który przez chwilę postraszył piknikowiczów podczas rozpoczynającej świętowanie Mszy św. – To znak, że Pan nam błogosławi – kiwali głowami, nawet nie zamierzając uciekać przed deszczem. Po Eucharystii ks. Ryszard Kizielewicz, dziekan dekanatu świdwińskiego, i ks. Krzysztof Kempa, proboszcz rymańskiej wspólnoty, wypuścili w niebo gołębie, dając znak do rozpoczęcia zabawy.
Na tych, którzy przyszli na boisko, czekały rodzinne konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, loteria fantowa i występy artystyczne. Można było sprawdzić swoją wiedzę w quizie religijnym, przeobrazić się w motyla za sprawą kolorowych szminek, stworzyć cudeńka na warsztatach papieru kreatywnego, oznakować cenne przedmioty albo zadbać o zdrowie, mierząc poziom cukru i ciśnienie krwi. A także zajrzeć do rozmównicy na chwilę rozmowy z siostrami zakonnymi i z księżmi.
– Wkładamy w przygotowanie pikniku dużo pracy, ale i mnóstwo miłości. Nie chodzi nam bowiem o zysk. My nie nastawiamy się na zarobek, ale na dobrą zabawę i głoszenie Jezusa. Czyli chcemy więcej dawać, niż brać. A Pan Bóg lubi radosnych dawców. Jeśli chociaż jedna osoba dzięki temu zbliży się do Boga albo uda się jej obalić jakiś ze stereotypów, że Kościół to instytucja lub skostniały przeżytek, to otrzymamy znacznie więcej, niż daliśmy – mówi Beata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).