Ma siedem i pół centymetra. Z koroną dziewięć.to najmniejsza na świecie koronowana figurka Maryi. W sanktuarium w Gidlach dzieją się od lat wielkie cuda.
Sznur korali
Brat Janusz Gamracy nie chciałby być świadkiem cudu. – Jestem taki malutki naprzeciwko tego wszystkiego – przyznaje. Nie tak dawno wśród przychodzących do Gidel listów uwagę zakonników zwrócił jeden napisany drżącą ręką 71-letniej pani spod Siedlec. Obłożnie chora po zawale i udarze przebywała w zakładzie rehabilitacyjnym. „Nie było nadziei, że będę żyła” – napisała. – „Pewnego dnia odwiedziła mnie znajoma dziewczyna, która chodzi na piesze pielgrzymki do Częstochowy, podała mi do ust łyżeczkę winka z Gidel. Spałam 20 parę godzin, a kiedy się obudziłam, wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić”. Innym razem żona alkoholika opowiedziała przeorowi, jak kreśliła mężowi znak krzyża winkiem na czole, kiedy leżał w upojeniu alkoholowym i odmawiała nad nim Różaniec. Kiedyś rano wstał i postanowił nie pić. – Jaka jest recepta na cud? – pytam. – Wiara. – odpowiada przeor.
– Niektórzy sami tę wiarę mają i używają winka, u innych wiarę ma ktoś z otoczenia. – „Co to znaczy mieć wiarę?”. To dla mnie za trudne pytanie. Jestem zawstydzony, kiedy widzę idących na kolanach wokół ołtarza w kaplicy. To ja powinienem ich brać w ramiona i nieść. Rozsuwać nad nimi dach kościoła i mówić do Jezusa: „Muszą być zdrowi”. Nie wiem, czy mam taką wiarę, ale wiem, że Pan Bóg tu działa. Wczoraj jakaś pani przyniosła sznur korali jako wotum z wdzięczności za uzdrowienie, nie podając nawet swojego imienia. Żeby Matka Boża, jak to kobieta, jeszcze piękniej wyglądała. Przeor ma w telefonie jako tapetę wizerunek Matki Bożej. – Codziennie muszę się napatrzeć na tę ładną kobietę – mówi.
W Gidlach jest wiele uzdrowień z chorób oczu. To jakby powrót do pierwszego cudu za wstawiennictwem Maryi Gidelskiej. Jak głosi podanie, kiedy rolnik Czeczek wyorał figurkę, nie oczyściwszy jej dokładnie, schował ją do skrzyni i o niej zapomniał. Właśnie wtedy cała jego rodzina straciła wzrok. Kobieta, która zaczęła pomagać rodzinie w obejściu, zwróciła uwagę na figurkę wydzielającą intensywny zapach i dokładanie ją umyła. Kiedy tą samą wodą przemyła twarze domowników, odzyskali wzrok. Do dziś według tradycji zanurza się figurkę podczas „kąpiółki”. – Kiedy biorę ją do rąk, w środku robi mi się ciepło – zwierza się przeor. – A do głowy przychodzą pytania: „Skąd jesteś? Dlaczego tu się objawiłaś?”.
Czuję, że trzymam w dłoniach tajemnicę. Każdy kapłan codziennie trzyma w rękach tajemnicę – Ciało i Krew Chrystusa, i też powinno mu się robić ciepło w środku. Ale z czasem stygnie, i dobrze, żeby sobie uświadomił, że jest blisko Boga żywego. Dla przeora Matka Gidelska żyje poprzez gorliwość modlitwy i wiary przyjeżdżających tu pątników. To oni powodują, że każdego dnia widzi Matkę Bożą nowymi oczami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).