Przyśniła mi się Matka Boża. Trzymała na rękach dziecko. Dała mi we śnie wybór: albo przyjmuję to dziecko – czyli Jezusa, albo brnę dalej w śmierć, w islam – mówi Moh-Christophe Bilek w rozmowie z Joanną Bątkiewicz-Brożek.
Bał się Pan, że ojciec Pana zabije?
Bałem się ojca. Byłem niepełnoletni. Poddałem się więc jego decyzji i wyjechałem do Algierii. Podróżowałem przez Turcję, Iran. Chciałem za wszelką cenę sprawdzić, czy muzułmanie są lepsi od chrześcijan.
I co?
Oczywiście, że są dobrzy muzułmanie, tacy, którzy dla innych czynią wiele dobra. Ale szybko zweryfikowałem, że to jednak wyjątki.
Nie jest Pan zbyt surowy?
Islam nie nakazuje nikomu czynić dobra wobec drugich. Nie ma tam zapisu o miłości bliźniego. Tacy ludzie jak Matka Teresa w islamie się nie zdarzają. Nauczanie Jezusa o miłości jest całkowicie obce muzułmanom.
To straszne, co Pan mówi.
Mnie też to przerażało. To jest przyczyna nienawiści i tego, że islam tak wiele problemów sieje w świecie.
Poznałam w Libanie dobrych muzułmanów, mocno wierzących. Nie wydaje mi się, żeby nienawidzili ludzi.
Wśród chrześcijan też są różni ludzie. Nawet tacy, którzy sieją zamęt i niewiele mają wspólnego z nauczaniem Jezusa. Chodzi mi o to, że islam jest podszyty nienawiścią, zaś brak zapisów i nauki o miłości prowadzi jego wyznawców do tak ekstremalnych sytuacji jak powstanie Państwa Islamskiego. Wszystko, co nie jest islamem, w ich przekonaniu trzeba zniszczyć. Ludzie, o których pani mówi, z Libanu, jak sądzę, nie przyjęli dogmatu islamu. Tacy są wszędzie, także w Algierii. Ale oni w oczach islamistów nie są dobrymi muzułmanami. Poza tym szanują żony, a dzieci nie traktują jako własności podległej tylko mężczyźnie. I tacy muzułmanie najczęściej opuszczają Iran, Pakistan i przyjeżdżają do Europy. Bo tu mogą żyć w wolności.
I terroryzować Europejczyków. Przykład zamachu na „Charlie Hebdo”.
Pierwsza imigracja, jeszcze za prezydentury Françoise Mitteranda, była imigracją pokojową – muzułmanie przyjeżdżali np. do Francji w poszukiwaniu wolności i dobrobytu. Sprowadzili tu żony i doczekali się dzieci. A ich dzieci dzisiaj się radykalizują. Powstała sytuacja permanentnego konfliktu: bo zamiast się asymilować, izolują się i egzekwują swoje prawa do ramadanu, szariatu...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.