O magicznej wodzie, wyrywaniu zębów i zdrowym uśmiechu z Aleksandrą Dornowską-Pytlowany, wojewódzkim konsultantem ds. stomatologii dziecięcej, rozmawia ks. Piotr Sroga.
Ks. Piotr Sroga: Podano, że na Warmii i Mazurach aż 80 proc. dzieci ze szkół podstawowych ma próchnicę, a 18 proc. w ogóle nie odwiedza dentysty. Jeśli chodzi o leczenie stomatologiczne dzieci, to wokół tego tematu narosło sporo mitów…
Dr Aleksandra Dornowska-Pytlowany: Niestety tak, i jak to zwykle bywa, są one kompletnie oderwane od rzeczywistości. Jeśli rodzic w nie uwierzy, to później cierpi na tym dziecko.
Który z tych mitów jest najgorszy?
Ten, że zębów mlecznych nie trzeba leczyć, bo i tak wypadną. Naprawdę trzeba być kompletnie pozbawionym podstawowej wiedzy medycznej, by głosić takie tezy. Próchnica to choroba bakteryjna, nie można jej ignorować. Jej rozwój na zębach mlecznych i brak odpowiedniego leczenia doprowadzi w konsekwencji do problemów z zębami stałymi. Nawet jeśli ktoś nie chce wierzyć lekarzom, to niech sam pomyśli – czy jednego dnia wypadają nam wszystkie zęby mleczne, a drugiego zaczynają rosnąć stałe?
No tak się oczywiście nie dzieje.
A więc wszyscy się zgadzamy, że jest okres w życiu naszych dzieci, kiedy część zębów to jeszcze tzw. mleczaki, a część to już zęby stałe. Trzeba naprawdę dużej naiwności, by nie rzec głupoty, żeby wierzyć, że bakterie atakować będą tylko zęby mleczne, a wyrastające obok zęby stałe są bezpieczne.
A są rodzice, którzy w to wierzą?
Powiem tylko tyle, że w swojej praktyce zbyt często miałam do czynienia z przypadkami, gdzie już trzy-, czterolatki miały tak zniszczone przez próchnicę zęby, że jedynym ratunkiem była ich ekstrakcja, czyli usunięcie. Często też trafiają się rodzice, którzy są zdziwieni, że ich dzieci mają już stałe zęby zaatakowane przez próchnicę. Po krótkiej rozmowie szybko wychodzi, że źródło problemu leży w zaniedbaniach z przeszłości i lekceważeniu próchnicy zębów mlecznych.
A inne mity, z którymi można spotkać się w Olsztynie?
Do takich bardziej absurdalnych, z jakimi się zetknęłam, należy stwierdzenie, że zęby mleczne nie bolą. Nie jest to miejsce, by wykładać anatomię, ale proszę mi wierzyć – zęby mleczne również mogą boleć. Warto przyjąć, że tak jest i nie testować prawdziwości tej tezy na własnych dzieciach.
A skoro jesteśmy przy bólu, to porozmawiajmy o znieczuleniach. Czy to dobry sposób, by nakłonić dziecko do wizyty u stomatologa?
Są różnego rodzaju znieczulenia i trudno wszystkie je wrzucić do jednego worka z podpisem „polecam” lub „odradzam”. Osobiście nigdy nie działam szablonowo, podchodzę indywidualnie do każdego pacjenta. W Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie wielokrotnie prowadziłam zabiegi w znieczuleniu ogólnym z udziałem anestezjologa. W przypadku dzieci niepełnosprawnych może być to czasem jedyne możliwe rozwiązanie. W przypadku dzieci zdrowych bardzo często jest tak, że podanie tradycyjnego znieczulenia może być dla nich większą traumą niż samo leczenie. Sam widok strzykawki, którą trzeba zrobić zastrzyk w buzi, może skutecznie zniechęcić małego pacjenta do wizyt u dentysty przez dłuższy czas.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).