Zachowali pierwotny strój i regułę. W Polsce franciszkanie obserwanci od wezwania pierwszego krakowskiego klasztoru – św. Bernarda ze Sieny nazywani są bernardynami.
Nie jest łatwo zgadnąć, których zakonników z rodziny franciszkańskiej mamy nazywać konwentualnymi, których kapucynami, a których po prostu franciszkanami. Bracia zakonni w brązowych habitach, z klasycznym kapturem i przepasani prostym sznurem wskazują, że to właśnie oni są najbardziej radykalną rodziną franciszkanów.
Tacy tylko w Polsce
Nazwa ojcowie bernardyni na określenie obserwanckiej gałęzi Zakonu Braci Mniejszych, powstała w Polsce, w Krakowie. – Nasza historia związana jest z postacią św. Jana Kapistrana, przedstawiciela radykalnej gałęzi franciszkanów, zwanej obserwantami, który przybył do Polski jesienią 1453 r. i założył w królewskim mieście pierwszą wspólnotę pod wezwaniem św. Bernarda ze Sieny. Od imienia patrona zaczęto nazywać braci bernardynami – wyjaśnia o. Kryspin Florys, gwardian opatowskiego klasztoru. Prężny rozwój zakonu sprawił, że bernardyni zakładali swoje zakony w kolejnych miastach i miejscowościach. – Główną naszą misją niezmiennie pozostają głoszenie słowa Bożego oraz świadectwo życia ewangelicznego według trzech ślubów: ubóstwa, posłuszeństwa i czystości. Taki charyzmat wyznaczył zakonowi sam św. Franciszek – dodaje. Przez wieki bernardyni zasłynęli jako kaznodzieje i misjonarze ludowi. W swoich klasztorach wprowadzali religijne pieśni w ojczystym języku, urządzali bogate nabożeństwa, procesje, szopki i jasełka. Prawie przy każdym z klasztorów istnieli tercjarze, czyli świeccy członkowie Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Bernardyni trafili do Opatowa już w XV w. na zaproszenie biskupa lubuskiego Krzysztofa Fryderyka. Powierzył on zakonnikom kościół położony na przedmieściach miasta, na tzw. Żmigrodzie. – Losy zakonu przeplatały się z losami miasta. Niejednokrotnie klasztor był niszczony przez zawieruchę wojenną, a nawet został skasowany za zaangażowanie zakonników w powstanie styczniowe. Niemniej bracia zawsze cieszyli się wielkim zaufaniem i życzliwością mieszkańców. Od blisko ćwierćwiecza w zakres działań klasztoru wchodzi także posługa duszpasterstwa parafialnego, które nam polecono – opowiada opatowski gwardian.
Mistrz w habicie
Bycie zakonnikiem, bernardynem, nie wyklucza realizacji osobistych zainteresowań, zdolności czy pasji. – W moim przypadku zakonne powołanie rodziło się, gdy jako młody chłopak myślałem o karierze piłkarskiej. Można powiedzieć, że kształtowało się między boiskiem i kościołem, gdzie służyłem jako ministrant. Mam taki charakter, że zawsze dążyłem do tego, aby być najlepszym w tym, co robię. Kiedyś wyczytałem jedną z myśli św. Maksymiliana Kolbego, który powiedział: „Chcę być świętym, i to jak największym”. To mnie zainspirowało do poznania franciszkanów i wybrania drogi powołania w rodzinie bernardyńskiej – opowiada o. Ezechiel. Zostając zakonnikiem i przywdziewając franciszkański habit, nie zawiesił na haku piłkarskich butów. – Dalej, jeśli tylko pozwalają czas i pełnione obowiązki, gram w piłkę – czy to w lokalnych drużynach, czy w diecezjalnym zespole z księżmi, czy z ministrantami. To pomaga w mojej pracy duszpasterskiej i w kontakcie z młodymi – twierdzi o. Ezechiel. W jego pokoju nie brakuje sportowych trofeów – sporo tam pucharów i medali. – Najcenniejszy, bo bliski sercu, to puchar, który wraz ze współbraćmi wywalczyliśmy w mistrzostwach archidiecezji krakowskiej. Nie mniej ważne są sukcesy zdobyte z kadrą polskich księży na mistrzostwach Europy. To z tych zawodów przywieźliśmy już trzy złote, jeden srebrny i jeden brązowy medal. Trzy razy zostałem najlepszym zawodnikiem turnieju. Dużym sukcesem było także zdobycie mistrzostwa Polski z księżmi z diecezji sandomierskiej, w której obecnie pracuję – wymienia o. Ezechiel.
Zakonnym okiem
– Reguła naszego zakonu nie zmieniła się od wyznaczenia jej przez św. Franciszka. Mamy głosić Ewangelię i nią żyć. Zadaniem, jakie Chrystus powierzył naszemu założycielowi, było także odbudowanie Kościoła, co czynimy poprzez ewangelizację i pracę duszpasterską. W Opatowie nasi bracia katechizują, posługują w szpitalu i domu opieki. Prowadzimy duszpasterstwo parafialne, sprawując także opiekę nad grupami parafialnymi, w tym Franciszkańskim Zakonem Świeckich, do którego należy blisko 40 osób. Wiele naszych wspólnot zakonnych prowadzi również działalność charytatywną, zwłaszcza kuchnie dla ubogich. Nie wpływa to na realizację naszego życia wspólnotowego, w które wpisane są modlitwy chóralne, formacja czy wspólna rekreacja. Życie wspólnotowe w duchowości franciszkańskiej jest bardzo mocno podkreślane. o. Kryspin Florys, gwardian opatowskiego klasztoru
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.