Poznały Zmartwychwstałego

Śmierć bliskich sprawiła, że uwierzyły w życie. – Kiedyś myśląc o śmierci, widziałam jedynie ciemny grób. Dziś widzę niedzielny poranek zmartwychwstania – mówi Jadwiga Kaczmarek.

Można śmiało powiedzieć, że przeszły przez najgorsze. Śmierć dzieci, rodziców, odejście męża lub strata niemal wszystkich koleżanek sprawiły, że doskonale poznały smak cierpienia i na chwilę zanurzyły się w otchłani. Jednak mimo bólu nie zwątpiły w Boga, który jest Panem życia i śmierci i, choć często niezrozumiały, chce dla człowieka dobra. Dziś panie Krystyna, Jadwiga i Bogumiła świadczą swoim życiem o nadziei zmartwychwstania i pomagają innym przejść przez cierpienie związane ze stratą najbliższych. A kontemplując Zmartwychwstałego, z niecierpliwością czekają na spotkanie z Bogiem i bliskimi w krainie życia.

Wie, ile znaczy życie

– Kiedy zobaczyłam o 1 w nocy trzech policjantów w drzwiach mojego domu, zamarłam ze strachu. Nie mogłam uwierzyć w to, co do mnie mówili – wspomina Krystyna Michalczuk. Trzy lata temu przeżyła najgorszy koszmar, jaki może wyobrazić sobie matka – w wypadku samochodowym zginął jej syn. – Prawdę mówiąc, było to kolejne graniczne doświadczenie w ciągu niedługiego czasu. Wcześniej rozstałam się z mężem i pochowałam rodziców – wspomina. Dziś o wszystkich tych wydarzeniach mówi ze spokojem. – Leszek miał 30 lat, kiedy wpadł na zakręcie w poślizg. Był handlowcem, dużo czasu spędzał za kierownicą. Lekarze powiedzieli mi, że zginął na miejscu, nie cierpiał. Był wspaniałym człowiekiem. Mieliśmy bardzo dobrą relację i był dla mnie dużym wsparciem. Na trzy dni przed śmiercią zapytałam go, czy się modli. Odpowiedział: „Modlę się. I ty się za mnie módl”. Wierzę, że Bóg przyjął go do swojego królestwa – opowiada.

Żałobę przeżywała w bliskiej relacji z Jezusem. – Wiadomo, że nie udało mi się uniknąć bólu, cierpienia i tęsknoty. Płakałam i szukałam samotności. Przechodziłam ten czas razem z Maryją, która przyjęła w ramiona martwe ciało Syna. Ona współcierpiała, bolała, ale nie traciła nadziei. Ja na szczęście też miałam już doświadczenie zwycięskiego krzyża Jezusa, dlatego codziennie modliłam się o ufność. Wielką pomocą było dla mnie słowo Boże. Uczyłam się zawierzenia Bogu słowami z Psalmu 25: „Daj mi poznać drogi Twoje, Panie, i naucz mnie swoich ścieżek...”. Dziś myślę o ludziach, którzy nie wierzą w Boga. Nie mam pojęcia, jak radzą sobie z ogromnym bólem po stracie najbliższych – zastanawia się pani Krystyna. Dziś, po kilku latach od wypadku, mówi o ogromnej wierze w życie, które czeka nas po śmierci.

– Zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu i Świąt Zmartwychwstania patrzę na Jezusa dźwigającego krzyż, na ledwo żywą od bólu Maryję, ale przede wszystkim na kamień odsunięty od grobu. Dla mnie to symbol końca mojej tęsknoty, cierpienia, a także nadzieja na spotkanie z synem. W moim życiu dostrzegam paradoks. Dopiero gdy doświadczyłam tak wielkiej straty, zaczęłam żyć pełnią życia, z uśmiechem i radością. Poznałam smak cierpienia i chcę pomagać innym w przeżywaniu trudnych chwil. Wiem, jak wiele znaczy życie i jak łatwo je stracić, dlatego cenię sobie każdą chwilę. I za wszystko dziękuję Bogu. Gdy Leszek żył, zbyt mało za niego dziękowałam. Teraz żyję wdzięcznością za te 30 wspaniałych lat jego życia. Siadając do wielkanocnego stołu, bardzo chciałabym, żeby był z nami, rozmawiał, śmiał się. Ale wiem, że śmierć nie ma nad nami władzy, więc cierpliwie czekam na spotkanie z nim.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8