O trosce o marynarzy, blaszanej puszce na falach i pływaniu pontonem na Morzu Ochockim z o. Edwardem Praczem CSSR rozmawia ks. Rafał Starkowicz.
Ks. Rafał Starkowicz: Jak związał się Ksiądz z duszpasterstwem ludzi morza?
o. Edward Pracz CSSR: Miałem pracować przy głoszeniu rekolekcji. Ale gdy zorganizowałem pielgrzymkę do Rzymu dla ludzi morza, pojawiła się propozycja, żebym rozpoczął pracę w tym duszpasterstwie. To był 1991 rok. Wysłano mnie na Morze Ochockie. Pomiędzy statkami przemieszczałem się pontonem. Przeżywałem na morzu święta. Odprawiałem tam Pasterkę. Na zewnątrz zima, mała puszka statku unosząca się na falach, a w środku Msza św. Później zostałem krajowym duszpasterzem ds. ludzi morza, a w 2002 roku na światowym zjeździe w Rio wyznaczono mnie europejskim koordynatorem. Ostatnio w Watykanie wybrano mnie na kolejną, trzecią już kadencję.
Poważnie to brzmi. Czym się zajmuje taki europejski koordynator?
Przede wszystkim chodzi o wspieranie pracy duszpasterskiej i uaktywnianie placówek oraz wzajemne dzielenie się doświadczeniami. Słuchamy, co mówi papieska rada duszpasterstwa ludzi morza i staramy się wprowadzać to w życie. Staramy się także, aby powstawały nowe ośrodki. Obecnie pracujemy nad tym, by powstała placówka w Turcji.
A jak wygląda Księdza praca na co dzień?
Nasza troska dotyczy sfer: socjalnej, humanitarnej i duchowej. Prowadzimy w Gdyni Klub Marynarza „Stella Maris”. Marynarze przychodzą tutaj jak do siebie. To jest dom z dala od ich domów.
Jak działa?
Gdy statek wchodzi do portu, witamy jego załogę. Oni przecież przybywają do obcego miejsca. I nagle pojawia się człowiek, a to miejsce staje się dla nich przyjazne. Staramy się dowiedzieć, jakie są ich potrzeby. Proponuję też odwiedzenie klubu, który otwarty jest codziennie od 14 do 22. Można stąd zatelefonować, skorzystać z internetu. Jest bilard oraz możliwość udziału w różnych formach sportu i rekreacji. Zapewniamy marynarzom też bezpłatny transport, organizujemy wycieczki po mieście. Czasem muszą zrobić jakieś zakupy, więc podwozimy ich do sklepów. Nie wystarczy tylko czekać. Trzeba wyjść do człowieka. W naszym przypadku można powiedzieć, że trzeba iść za marynarzem.
A potrzeby duchowe?
Nasza placówka jest katolicka, ale nad wejściem wisi napis: „dla każdego marynarza”. Ostatnio zakupiłem sporą partię Biblii w języku chińskim. Chińczycy bardzo chętnie je przyjmują. Czasem proszą o jeszcze jeden egzemplarz dla rodziny. Spotkałem też pewnego oficera, który otrzymał Biblię w jakiejś amerykańskiej placówce duszpasterstwa. Do Gdyni przypłynął jako człowiek ochrzczony. W rozmowie ze mną dał piękne świadectwo wiary. Ostatnio natomiast na bożonarodzeniowe przyjęcie przyszli marynarze rosyjscy i ukraińscy. Podzielili się opłatkiem. Potrafili stanąć ponad wojennym konfliktem, który dzieli ich kraje.
Jest coś, co łączy wszystkich marynarzy?
Wspólnota. Załoga na statku to specyficzna rodzina. Razem usuwają awarie, mają wspólne doświadczenie życia w oddaleniu od swoich bliskich. Czasem razem odchodzą z tego świata. Ich relacje weryfikują się poprzez trudne sytuacje życiowe. Okazuje się, że nie ma tam podziałów.
Pojawiają się czasem sytuacje kryzysowe?
Zdarza się, że armator porzuca statek z powodu bankructwa. Kiedyś jeden ze statków został z tego powodu aresztowany. Duszpasterstwo troszczyło się o członków załogi 4 miesiące. Trzeba było ich ubrać, kupić potrzebne rzeczy. Zadbaliśmy też o obsługę prawną. Skontaktowaliśmy się z instytucjami międzynarodowymi. Udało się wywalczyć dla nich całość poborów. Co więcej, wypłynęli z portu na kolejny rejs.
Duszpasterstwo ludzi morza obejmuje troską jedynie marynarzy?
Na morzu pracuje wielu ludzi: 1,5 mln marynarzy na statkach handlowych, 41 mln na rybackich. I jeszcze ok. 0,5 mln na pasażerskich. Ale ludzie morza to także: portowcy, emeryci, uczniowie szkół morskich, pracownicy platform wiertniczych, wreszcie administracja morska i związki zawodowe… W naszym duszpasterstwie pojawiają się też rodziny marynarzy. Zawsze w niedzielę mamy tu modlitwę „za tych, co na morzu”. Przychodzą także ci, którzy zostali dotknięci tragedią morską.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).