O mierzeniu się z biedą, ryzyku statystycznej przegranej i arystokratach ducha w 25. rocznicę reaktywowania Caritas Diecezji Opolskiej z jej dyrektorem ks. dr. Arnoldem Drechslerem rozmawia Andrzej Kerner.
Ksiądz jest największym pracodawcą kościelnym w Polsce, CDO zatrudnia niemal 500 osób. To nie może być łatwe. Co jest najtrudniejsze w byciu pracodawcą – dyrektorem Caritas?
To jest bardzo trudna rola. Dlatego, że z jednej strony obowiązuje miłość bliźniego, z drugiej – kodeks pracy. Znalezienie równowagi pomiędzy postawą miłości bliźniego a odpowiedzialnością pracodawcy przysparza sporo problemów. Myślę, że każdy urząd w Kościele ma coś z tego napięcia: pomiędzy miłowaniem a wymaganiem. Ale kiedy jest się w dodatku pracodawcą, ma to dodatkową specyfikę. Ja mogę płacić wyłącznie za kwalifikacje zawodowe. Natomiast za płacę, którą świadczę pracownikowi, mogę oczekiwać – ale nie mogę żądać – czegoś więcej. A to, czy dostanę to „coś więcej” – czyli świadectwo chrześcijańskiego zaangażowania – zależy już od pracownika. Za to nie mogę zapłacić, do tego muszę prowadzić formacją, rozmowami, osobistym traktowaniem. To się otrzymuje od pracownika, ale nie szybko. Najczęściej dopiero po latach współpracy.
Jakie nowe cele staną przed Caritas w następnych 25 latach?
Widzę przed nami dwa nowe wymiary pracy. Jeśli chodzi o pracowników etatowych, to będziemy ich kierowali w stronę zadań, o które mało kto się bije, do których pełnienia wielu się nie kwapi dlatego, że one wymagają szczególnych kwalifikacji zawodowych, a jeszcze bardziej – etycznych. Myślę o pracy na rzecz osób umierających, działaniach w obszarze paliatywno-hospicyjnym na terminalnym etapie życia. Tam potrzeba „arystokratów ducha”. Myślę, że Caritas po 25 latach pracy i formacji dysponuje wieloma takimi osobami, zwłaszcza myślę w tym momencie o pracownikach medycznych. Są inne takie – przepraszam za określenie, ale tak to nazywa ustawa o ubezpieczeniu zdrowotnym – produkty medyczne, gdzie przedstawiciele służby zdrowia czują pieniądze i tam idą. Natomiast tam, gdzie jest naprawdę ciężka praca, tam się szeregi pracowników medycznych przerzedzają. I właśnie tam musi być Caritas. Taki jest nasz plan – odejść od tych tłumów, a przejść w stronę obszarów, gdzie nie ma wielu chętnych do pełnienia zadań. Właśnie w stronę umierających. Nawet za cenę przerzedzenia się szeregów naszych pracowników.
Drugim celem, który sobie stawiamy, jest jeszcze większe zadomowienie posługi Caritas w duszpasterstwie. Chodzi nam o to, żeby nie było księży, którzy myślą, że w prowadzeniu parafii wystarczy tylko posługa sakramentów i głoszenia słowa Bożego. Człowiek to jest duch w ciele. Integralne duszpasterstwo musi stawiać sobie pytania typu: z czego ta parafianka wyżywi dzieci? za co ona je pośle do szkoły? jak można pomóc tym, którzy żyjąc na marginesie (np. bezrobotni, niepełnosprawni), pozbawiani są godności ludzkiej? Nie można w działalności duszpasterskiej myśleć tylko o duszach. Naszej trosce zostały powierzone ciała i dusze ludzkie. Dlatego na pewno nie jest Kościołem Chrystusa taka wspólnota, która stara się tylko o dusze. Oczywiście, widzę prymat tego, co duchowe, nad cielesnym, ale nie może być tak, że to, co cielesne, jest w pracy Kościoła nieobecne.
Ćwierć wieku w liczbach
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
To nie tylko tradycja, ale przede wszystkim znak Bożej nadziei.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).