Film biblijny – jak każdy kinowy gatunek – ma swoje arcydzieła, produkcje typowe, przeciętne, kicze, ale i takie które budzą spore kontrowersje. Do tych ostatnich zaliczany jest „Żywot Briana” – komedia nakręcona w 1979 roku przez komików z brytyjskiej grupy Monty Pythona.
Pythonowski humor… - na ten temat można by napisać książkę. I to niejedną. Absurdalny, surrealny, niepowtarzalny. Nie uznający żadnych świętości, a przy tym jakimś cudem wysublimowany i inteligencki. Krótko mówiąc: prawdziwy fenomen kulturowy, dzięki któremu „Życie Briana”, w najróżniejszych notowaniach i zestawieniach, uznawane jest za jedną z komedii wszech czasów.
Tytułowy Brian to żyjący w czasach Jezusa młodzieniec, którego pomyłkowo wzięto za proroka. Już samo imię głównego bohatera jest absurdalne – któż w Ziemi Świętej, na początku naszej ery, mógłby nosić to angielskie imię?
W filmie pojawiają się jednak postacie znane nam z Pisma Świętego: Trzej Królowie, Poncjusz Piłat, czy wreszcie sam Chrystus (Brian wraz z matką są obecni podczas Kazania na górze). Na ekranie możemy też obejrzeć biblijne sceny (kamienowanie, ukrzyżowanie), choć np. to ostatnie kończy się wariacką sekwencją musicalową, w czasie której ukrzyżowani pogwizdują i śpiewają słynne „Always look on the bright side of life”.
Tego typu humor może budzić kontrowersje. Ale może też warto spojrzeć na ten obraz tak, jak zrobił to ks. Marek Lis, który w leksykonie „100 filmów biblijnych”. „Żywot Briana” jest jego zdaniem właśnie jedną z tych stu, najważniejszych, biblijnych produkcji w dziejach kinematografii. Jak dowodzi autor: film ten „parodiuje nie tyle Ewangelię czy Pasję Jezusa (choć to właśnie najczęściej zauważa krytyka), co patetyczne, monumentalne filmowe wersje życia Jezusa, fanatyzm religijny, powierzchowność dyskusji nad współczesnymi (szczególnie brytyjskimi) tendencjami kulturowymi i problemami społecznymi”.
To bardzo ciekawe stanowisko. Uświadamiające czytelnikom m.in. fakt, że film biblijny, to także „tylko film”. Konwencje, którymi można się bawić, żonglować, przekraczać. Coś czego nie powinno utożsamiać się z samą Biblią.
Przecież w większości filmów biblijnych scenarzyści dopisują wątki i postacie fikcyjne. Sceny i dialogi, których nie znajdziemy w Piśmie Świętym. Komicy z grupy Monty Pytona zrobili dokładnie to samo, tyle tylko, że doprowadzili ów proceder do absurdu. Ale czy właśnie nie on stanowi o istocie pythonowskiego humoru?
Przy oglądaniu tego filmu warto też pamiętać o słowach ks. Tadeusza Dejczera, który w „Rozważaniach o wierze” pisał, iż „’Cnota’ humoru, ustawienie czy też zobaczenie świata w kategoriach absurdu stanowi zabieg religijny, który może mieć wartość egzorcyzmu”.
***
Tekst z cyklu ABC filmu biblijnego
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.