Garść uwag do czytań na XIX niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
Nie wiem, może to tylko moje wrażenie, ale uderza mnie spokój płynący z tej opowieści. Eliasz jest rozgorączkowany. Właśnie wzniecił małe powstanie, ale wystraszył się i ucieka. Pewnie z tego powodu mu wstyd i dlatego nieco histeryzując mówi, że powinien już umrzeć. A Bóg?
Najpierw jest ta scena z aniołem. Masz, nie marudź, jedz. Ma jeść? No to je. I znów się kładzie. Co się będzie przejmował, ze Bóg wysłał do niego jakiegoś Anioła z jedzeniem. Ma dość, chce umrzeć (choć przed śmiercią ucieka).
Niesamowite, prawda? Tak po ludzku to oczekiwalibyśmy, że Bóg powinien się na Eliasza rozgniewać. No bo jak można tak zignorować Bożego wysłańca! A Anioł jakby nigdy nic, odczekuje swoje i znów budzi Eliasza, znów dając mu jeść. Ale teraz nie czekając aż Eliasz znów się położy przekazuje, co miał powiedzieć :) Na rozgorączkowanego i rozżalonego Eliasza reaguje ze stoickim spokojem. I iście anielską cierpliwością ;-).
Tak samo jest w scenie przytoczonej jako pierwsze czytanie. Eliasz pewnie ciągle nastawiony jest na walkę. Wcześniej rozżalony, teraz jest po długiej, wyczerpującej wędrówce. Ale Bóg nie nastawia się na walkę! Nie ma Go ani w wichurze, ani w trzęsieniu ziemi, ani w ogniu. Jest w łagodnym powiewie wiatru. Tak, Eliasz idąc na spotkanie z nim zasłania twarz. Bo będzie stał przed Najświętszym. Ale Bóg jakoś niespecjalnie dba o to, by okoliczności tego spotkania dodatkowo udramatyzować. Jest Bogiem pokoju.
I w sumie podobnie jest w dalszej części tej historii. Eliasz opowiada o swojej żarliwości, o dramatycznych wydarzeniach, o zagrożeniu, o niewierności Izraela. A co mu odpowiada Bóg? Idź i namaść tych na królów, a tamtego na proroka. Zrobią coś wielkiego? Skądże. Niebawem dwaj pierwsi zginą. Ale się nie martw, trzymam rękę na pulsie, mam tam ludzi wiernych sobie....
Zastanawiające, prawda? Rozgorączkowany Eliasz i spokojny Bóg. Nic wielkiego się nie dzieje – zdaje się tłumaczyć Eliaszowi. Mogłoby być lepiej, ale i tak nie jest źle.
Może my, katolicy w Polsce początku XXI wieku też niepotrzebnie się tak wieloma sprawami gorączkujemy?
2. Kontekst drugiego czytania Rz 9,1–5
Drugie czytanie tej niedzieli jest kontynuacją lektury Listu do Rzymian. Jego treść to współczucie, jakie Paweł odczuwa względem Izraela, nie w całości należącego do Nowego Ludu Bożego – Kościoła. Izrael nie korzysta więc z dobrodziejstwa jakim jest zbawienie wysłużone przez Jezusa Chrystusa. Warto jednak dodać: jest to odrzucenie czasowe – napisze potem Paweł (11, 11nn). Spowodowane tym, że Żydzi odrzucili usprawiedliwienie płynące z wiary, koncentrując się na zbawieniu dzięki uczynkom (10, 5nn).
Przytoczmy tekst czytania dodając jeszcze parę kolejnych wierszy.
Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból. Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączony] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami. Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen.
Nie znaczy to jednak wcale, że słowo Boże zawiodło. Nie wszyscy bowiem, którzy pochodzą od Izraela, są Izraelem, i nie wszyscy, przez to, że są potomstwem Abrahama, stają się jego dziećmi, lecz w Izaaku uznane będzie twoje potomstwo, to znaczy: nie synowie co do ciała są dziećmi Bożymi, lecz synowie obietnicy są uznani za potomstwo.
Lektura drugiego czytania nie pozwala dostrzec chyba żadnego związku tego, z pozostałymi czytaniami. Już jednak tych parę zdań więcej daje spojrzenie ciut szersze. Nie mówiąc już o tym, gdyby czytać List do Rzymian dalej. Widać w tym wszystkim spokój Boga. Boga, który wybiera jeden naród, by ostatecznie zbawić wszystkich. Ale nie lamentuje, gdy przychodzi odrzucić tych, którzy dotąd byli Jego ludem (parafrazując Ozesza, zrobić nie-lud z ludu). Coś idzie nie tak? Spokojnie, trzymam rękę na pulsie. Moje plany są inne niż ludzkie kalkulacje. Wszystko ostatecznie dobrze się skończy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.