W Kościele każdy człowiek jest u siebie, ale też każdy ma prawo wyrażać wiarę w swoim języku, kulturze i formach pobożności. O Polakach i Kościele w Wielkiej Brytanii z ks. prał. Stefanem Wylężkiem, rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz.
Ks. Tomasz Jaklewicz: Jaki ma Ksiądz – po czterech latach pracy w Londynie – obraz Polaków żyjących w Wielkiej Brytanii?
Ks. Stefan Wylężek: Wielka Brytania już w 2004 r. otworzyła granice ekonomiczne, dała możliwość legalnej pracy i stąd ten potężny boom Polaków. Chciałbym wiedzieć, ilu nas tutaj właściwie jest.
No właśnie, ilu Polaków żyje w Wielkiej Brytanii?
Kiedy dwa lata temu był spis ludności, doliczono się 574 tysięcy. Ale już po kilku miesiącach była korekta i okazało się, że jednak 700 tysięcy. Ostatnia informacja mówi, że ta liczba sięga miliona.
Czy polskie władze nie mają takich statystyk?
Polskie władze liczą, ile pieniędzy przychodzi do Polski. Twierdzą, że emigrantów jest mniej, bo mniej pieniędzy płynie. Ale to niekoniecznie tak jest, bo Polacy tutaj wydają coraz więcej pieniędzy. Nie zabierają wcale pracy Brytyjczykom. Jest około 2 milionów Anglików, którzy nigdy nie pracowali i z pokolenia na pokolenie korzystają z opieki społecznej. Zrobił się kiedyś wielki szum o to, że miejskie służby komunikacyjne zatrudniły 50 Polaków. Okazało się, że były dwa nabory i Anglicy się nie zgłosili. Więc za trzecim razem zgłosili się Polacy i zostali przyjęci. Mamy opinię dobrych pracowników. Oczywiście są też patologie, problemy socjalne. Przekrój społeczny jest taki sam jak w Polsce. Co roku rodzi się od 20 do 22 tysięcy dzieci. Ludzie wolą posyłać je do szkół katolickich, które mają wyższy poziom i zajmują się także wychowaniem. Działają sobotnie szkoły polskie, w których uczy się języka, kultury polskiej i katechezy. Są to szkoły parafialne i niezależne, ale wszystkie w pewien sposób są związane z parafią. Ale nie łudźmy się, do tych szkół uczęszcza 20 proc. polskich dzieci.
Jak układają się relacje nowej emigracji z tą starą?
Ta powojenna emigracja stopniowo odchodzi. Zależy mi na tym, żeby dokonało się przekazanie tradycji. Ale różnie to wygląda. Czasem starsi mówią: „Myśmy wybudowali domy polskie, kluby, kościoły, a oni przychodzą do gotowego”. Z kolei nowa emigracja nie zawsze chce wchodzić w te stare struktury i zwyczaje, bo twierdzi: „My mamy inne podejście do życia, inaczej spędzamy wolny czas”. W jednej z parafii starsi mają pretensje: „Dawniej ksiądz do nas przychodził do klubu zagrać w bilard, a nowy nie chodzi”. Ale w tym samym miejscu to nowa emigracja odnowiła budynek, korzysta z sali szkolnej. Staram się tłumaczyć starszym: „Wyście to wybudowali, ale przecież nie tylko dla siebie. Dobrze, że są ci młodsi Polacy, pozwólcie im to zagospodarować po swojemu, ale niech to zostanie w polskich rękach”. Nowa emigracja pomogła w utrzymaniu własności wielu obiektów, np. Misji Polskiej. Zanim tutaj przyszedłem, wiele własności parafialnych Polacy sprzedali, bo nie potrafili ich utrzymać.
Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim Kościół?
Misja włącza się we wszystkie problemy, którymi żyje emigracja, zarówno ta stara, jak i ta nowa. Na pierwszym miejscu jest troska o wiarę, ale Kościół musi widzieć całego człowieka, jego problemy i odpowiadać na nie. Dlatego Misja współpracuje z ambasadą polską. Nie wchodząc w swoje kompetencje, staramy się wspólnie działać. Ambasador Polski stworzył grupę konsultacyjną i mnie też do tego grona wciągnął. Dorasta tutaj drugie pokolenie tej nowej emigracji. Chcemy stworzyć dwa polskie kierunki uniwersyteckie. Jeden – Polish Studies and Political Sciences – na Uniwersytecie Londyńskim ruszy w tym roku. Drugi, mamy nadzieję, powstanie w Cambridge. Będzie to katedra języka i kultury polskiej. To jest inicjatywa Misji, ale chcemy włączyć w to inne organizacje. Funkcja rektora jest nie tylko czysto religijna, ale także społeczna. Kiedy pojawia się jakiś konflikt, wtedy jestem proszony o pomoc. Mnie nie interesują kwestie polityczne, ale prawda jest taka, że w polskim społeczeństwie Kościół jest obecny w środku, nie jest czymś zewnętrznym. Ludzie potrzebują jego wsparcia w wielu kwestiach, nie tylko tych religijnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).