Co najmniej 30 osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych w sobotę w silnej eksplozji, do której doszło na bazarze, gdzie handluje się bronią w mieście Al-Majadin na wschodzie Syrii, przy granicy z Irakiem - poinformowała syryjska telewizja państwowa.
Jak podała telewizja, w wybuchu zginęli "terroryści". Mianem tym syryjski reżim i państwowe media często określają antyrządowych rebeliantów, którzy od marca 2011 r. walczą z władzami w Damaszku.
Al-Majadin to 58-tysięczne miasto, położone w muhafazie (prowincji) Dajr az-Zaur na wschodzie kraju, oddalone jest 80 km od granicy z Irakiem. Obecnie znajduje się pod kontrolą islamskich rebeliantów i Frontu al-Nusra, odgałęzienia Al-Kaidy.
Ta koalicja ekstremistów z jednej strony walczy z reżimem prezydenta Baszara el-Asada, a z drugiej z Islamskim Państwem Iraku i Lewantu (ISIL), wpływowym dżihadystycznym ugrupowaniem, które działa na terenie Syrii i Iraku.
Przedstawiciel rebeliantów, z którym skontaktowała się agencja AFP, powiedział, że w Al-Majadin to ISIL dokonała zamachu z wykorzystaniem samochodu pułapki. Według niego w eksplozji miało zginąć 15 cywilów.
Ekstremiści z ISIL, którzy chcą na terenie części Syrii i Iraku utworzyć państwo islamskie, przejęli od zeszłego tygodnia znaczne tereny na północy Iraku wskutek zakrojonej na szeroką skalę ofensywy.
Od stycznia w walkach między rebeliantami, przede wszystkim między Frontem al-Nusra i ISIL, zginęły tysiące ludzi na północy Syrii, która nie podlega kontroli władz w Damaszku. Rywalizacja między ugrupowaniami sięga ubiegłego roku, kiedy to przywódca Al-Kaidy Ajman al-Zawahiri oskarżył ISIL o stosowanie przemocy wobec ludności cywilnej i innych rebeliantów walczących z reżimem Baszara el-Asada; polecił, aby ugrupowanie ograniczyło działalność w Iraku.
Nieco się wolnością zachłysnęliśmy i zapomnieliśmy, że o wolność trzeba dbać.
Abp Paul Richard Gallagher mówił o charakterystyce watykańskiej dyplomacji.