O życiu w koszarach, kolejce po chleb i budowaniu kościołów z abp. Edmundem Piszczem rozmawia ks. Piotr Sroga.
W czasie zarządzania przez Księdza Arcybiskupa diecezją warmińską wybudowano wiele kościołów. Czy było to główne wyzwanie?
To była moja wielka troska, bo wiele miast nie miało wystarczającej liczby świątyń. Na przykład Mrągowo, ogromne i rozległe, miało wtedy jedną parafię. Podobnie było w Ostródzie i Olsztynie. Czyniłem starania poprzez sekretarza Episkopatu Polski bp. Dąbrowskiego, który był człowiekiem wielkiej inicjatywy. Jemu czasami udawało się coś załatwić. To dzięki niemu powstał drugi kościół w Mrągowie. Bywało, że budowano np. kaplice nielegalnie. Ale w okresie, gdy sami komuniści czuli, iż ich czas się kończy, spotkałem z ich strony sporo życzliwości. Jeśli o coś prosiłem, po pewnym czasie godzili się na to. W ten sposób wybudowano wiele kościołów w Olsztynie i innych miejscach. Mrągowo miało wcześniej jedną parafię, a teraz ma sześć.
Jak Ksiądz Arcybiskup wspomina czas zarządzania diecezją warmińską?
Nie było łatwo. Chciałbym jednak podkreślić ogromną życzliwość kapłanów, którzy pomagali, rozpoznawali sytuację – zwłaszcza w Olsztynie. Mam na myśli biskupów, ks. Juliana Żołnierkiewicza i wielu innych. Dzięki Bogu wielkich konfliktów nigdy nie było. Może dlatego, że sam ich nigdy nie wzbudzałem. Starałem się spokojnie rozwiązywać problemy. Wiedziałem, że władze czuwają – podsłuchiwano, jeżdżono za mną. Nie przejmowałem się tym, wiedziałem, że wcześniej czy później wszystko to się skończy. Trwała wtedy ogromna ekspansja życia religijnego. Choćby Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej. Prowadziłem każdego roku rekolekcje wielkopostne dla różnych grup w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kościół był pełny.
Ostatnio przeżywaliśmy kanonizację Jana Pawła II. Ksiądz Arcybiskup przyjmował ojca świętego w Olsztynie w roku 1991. Jakie najważniejsze wspomnienia pozostały z tamtej pielgrzymki?
Gdy rozmawiałem w Watykanie z Janem Pawłem II na temat programu jego wizyty, ojciec święty sam zaproponował szpital dziecięcy i odział dzieci chorych na raka. Wiem, że sporo z tych dzieci żyje. Po śmierci papieża w roku 2005 ks. Michał Tunkiewicz, kapelan tego szpitala, zorganizował ich spotkanie. Jana Pawła II witała chora dziewczynka, która miała wtedy około 12 lat. Ojciec święty przytulił ją i coś jej powiedział. Ta dziewczynka po latach, już jako matka i żona, wyznała, że papież powiedział jej zdanie, którego nikomu nie powtórzy. Nie wiemy, co to było. Był to jednak jakiś szczególny przekaz. Wiemy, że to charakteryzowało ojca świętego – nie on mówił, ale Bóg przez niego. Z tej wizyty wynikła jeszcze jedna sprawa. Przed pielgrzymką przyszli do mnie lekarze i poprosili o pomoc w zdobyciu nowej aparatury do wykrywania raka oka. Spytali: „Czy papież nie mógłby podarować szpitalowi tej nowoczesnej aparatury?”. Udałem się wtedy do nuncjusza i opowiedziałem o prośbie, przedstawiając, o jaki sprzęt chodzi. Dzień przed wizytą do szpitala dostarczono urządzenie.
Od kilku lat jest Ksiądz Arcybiskup na emeryturze. Jak wygląda życie arcybiskupa seniora?
Jest bardzo pracowite. Dziękuję za to Bogu. Podziękowanie kieruje także do abp. Wojciecha Ziemby, który zleca mi różne zadania. Nadal bierzmuję, wizytuję, prowadzę rekolekcje. To też jest świadectwo wspólnoty, którą tworzymy i wzajemnie się wspieramy. Dopóki Bóg daje siły, mogę służyć.
Podobno Ksiądz Arcybiskup od wielu lat pełni latem posługę duszpasterską w jednaj z nadmorskich parafii?
W 1957 roku proboszcz z Kuźnicy zachorował. Wtedy pojechałem na zastępstwo. Jest do mała kaszubska wioska. Ma 200 metrów szerokości. Potem związałem się z tym miejscem. A że proboszcz zawsze w sierpniu chorował, dlatego go zastępowałem. Potem przyszli inni księża proboszczowie, którzy mnie zapraszali. Codziennie rano i wieczorem jest Msza św. i spowiedź, a wieczorem konferencje dla wczasowiczów. Jeżdżę tam od 57 lat i jestem temu wierny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.