Dopóki Bóg daje siły

O życiu w koszarach, kolejce po chleb i budowaniu kościołów z abp. Edmundem Piszczem rozmawia ks. Piotr Sroga.

I znów rodzina Księdza Arcybiskupa trafiła pod zarząd obcych, okupację niemiecką. Jak wyglądało wtedy codzienne życie?

Trzeba było iść do niemieckiej szkoły dla Polaków. Potem „Arbeitsamt”, czyli urząd pracy. Ja musiałem przez dwa lata pracować jako uczeń krawiecki i to trwało do czasu wkroczenia Rosjan. Oni też przychodzili i prosili o uszycie spodni. Dopiero po wojnie mogłem rozpocząć naukę w I klasie gimnazjum.

Przez wiele lat był Ksiądz Arcybiskup związany z diecezją chełmińską. Jaką rolę w posłudze kapłańskiej, potem biskupiej, odegrali ludzie, których Ksiądz tam spotkał?

Tamtejsze środowisko charakteryzowało się wysokim poziomem filozoficzno-teologicznym. Wspomnę w tym miejscu choćby ks. Franciszka Sawickiego, który był światowej sławy filozofem i dogmatykiem. Te lata wspominam z wielką radością i satysfakcją związaną z rozwojem intelektualnym i moralnym. To, co otrzymałem z Pelplina, było całym kręgosłupem intelektualnym i moralnym. W seminarium było nas bardzo dużo. Na moim roku studia rozpoczynało 56 kandydatów, a święcenia kapłańskie po sześciu latach przyjęło 26. Żyliśmy w czasie, kiedy takie słowa jak miłość i wierność były napełnione właściwą treścią. Nie było to coś sezonowego, stało za nimi całe życie.

Jak przyjął Ksiądz Arcybiskup nominację na administratora apostolskiego diecezji warmińskiej?

Z dużym zaskoczeniem. Byłem już wtedy trzy lata biskupem pomocniczym w diecezji chełmińskiej. Ten czas był bardzo owocny. Miałem już swoich uczniów, którzy pracowali w duszpasterstwie. Byłem przewodniczącym komisji misyjnej. W Rzymie odbywała się sesja przedstawicieli różnych krajów. 11 listopada 1985 roku wezwano mnie do Sekretariatu Stanu i powiedziano, że mam objąć diecezję warmińska, gdyż bp Jan Obłąk przechodzi w stan spoczynku. Nigdy się z tym nie liczyłem. Miałem w pamięci Olsztyn z lat powojennych. Gdy wróciłem do Polski z Rzymu, nie mogłem o nominacji nikomu powiedzieć do momentu oficjalnego ogłoszenia. Nastąpiło to po 20 listopada. Żeby nie starać się o zatwierdzenie ze strony rządu, mianowano mnie wtedy sede plena. Znaczyło to, że bp Obłąk zostaje dalej ordynariuszem, ale rządcą jest ktoś inny – administrator apostolski. Tutejsze władze nie bardzo zorientowały się o co chodzi i przez rok nie rozmawiano ze mną. Po roku zaś zaczęto mnie jakoś akceptować.

Z jakimi najważniejszymi wyzwaniami i zadaniami spotkał się Ksiądz Arcybiskup na początku swojej posługi na Warmii?

Gdy moja nominacja została ogłoszona, do Pelplina przyjechali z Warmii: bp Wojtkowski, bp Ziemba i wikariusz generalny ks. Podolecki. Wtedy też omówiliśmy sprawę mojego wejścia w diecezję warmińską. Potem w uroczystość św. Andrzeja pojechaliśmy do Fromborka i tam w pomieszczeniach obok katedry nastąpiło przejęcie diecezji. Diecezja warmińska była wtedy bardzo rozległa. Bp Wojtkowski ułożył program spotkań. Stopniowo poznawałem Warmię.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11