Floribeth Mora Diaz, uzdrowiona za wstawiennictwem papieża Polaka, i Elżbieta Ruman, autorka książki "Uzdrowiona. Kostarykański cud Jana Pawła II", spotkały się z krakowianami.
– Podczas naszego pobytu na Kostaryce najbardziej wzruszała mnie wielka miłość między nimi. Oni wszędzie chodzą, trzymając się za ręce! – mówiła o Floribeth i jej mężu E. Ruman, autorka książki i filmu o uzdrowionej.
Otwarty dom i otwarte serca – tak dziennikarka opisuje spotkania z kostarykańską rodziną. – Floribeth przyjmowała nas jak domowników. Do tego stopnia, że kiedy pracowaliśmy do późna, robiąc wywiady z lekarzami czy z panią prezydent, cała rodzina czekała na nas z kolacją urodzinową wnuczka do godz. 23. Dopiero, kiedy dotarliśmy, świętowaliśmy wspólnie urodziny Mateo. Z kolei Edwin, mąż Floribeth, nie pozwalał nam zaczynać pracy bez wspólnego posiłku – wspomina dziennikarka.
E. Ruman pojechała na Kostarykę nakręcić film o uzdrowionej za wstawiennictwem św. Jana Pawła II kobiecie. Zdecydowała się napisać książkę, by pokazać te wszystkie historie i wątki, na które zabrakło miejsca w materiale filmowym.
Floribeth przyjmowała wówczas wszystkich, którzy prosili ją o wywiad czy nagranie filmowe. Według jej szacunków, przeprowadziła wtedy ponad 200 rozmów. – Czy wyobrażacie sobie państwo ilość jedzenia, którą przygotowałam w tamtym czasie dla odwiedzających naszą rodzinę dziennikarzy i reporterów? – żartowała.
Mąż cudownie uzdrowionej, zapytany o receptę na udane życie rodzinne, odpowiedział prosto, że takiej nie ma. – Trzymamy się płaszcza Pana Boga – stwierdził, a jego żona dodała: – Byliśmy narzeczeństwem dwa miesiące, a teraz mamy za sobą 28 lat wspólnego życia i problemy takie same, jak inne małżeństwa. Nie pozwalamy, żeby błędy były mocniejsze od nas. Chcemy dobrze wychować dzieci i dlatego musimy im dawać dobry przykład.
Dzieci Floribeth i Edwina są bardzo zżyte z rodzicami. Jak wspomina E. Ruman, Gabriela, jedna z córek, powiedziała jej kiedyś, że ludzie dzisiaj nie wierzą w cuda. Ona jednak chce powiedzieć całemu światu, że jej mama jest żywym cudem. Edwin junior, syn, jest bardzo dumny, że jego matka jest narzędziem w rękach Boga i że może mówić całemu światu, że On istnieje.
Rodzina z Kostaryki wspominała też dzień, kiedy Floribeth wstała z łózka. – Byłem wtedy w kuchni, a ona stanęła obok mnie. Przestraszyłem się, bo kilka chwil wcześniej żona nie mogła się nawet ruszać, a teraz weszła do kuchni – opowiadał Edwin. – Jednocześnie czułem, że to musi być cud!
Teraz razem z żoną i synami pielgrzymuje po Polsce, dając świadectwa swojej wiary i Bożego miłosierdzia. Uzdrowiona kobieta podkreśla, że ona nie jest sławna czy popularna. – Ja jestem tą samą żoną, matką i babcią. To Bóg jest wielki! – dodaje. Floribeth nie jest też zmęczona podróżami. – Pojadę wszędzie tam, gdzie Pan Bóg mnie będzie chciał, żebym głosiła jego chwałę! – podsumowała uzdrowiona.
Książka "Uzdrowiona. Kostarykański cud Jana Pawła II" autorstwa E. Ruman ukazała się nakładem Wydawnictwa "Znak".
O historii uzdrowienia Floribeth i jej wizycie w Krakowie pisaliśmy już w tekstach "Mam śpiewać jego chwałę" oraz "Uzdrowiona w domu świętego" i "Bije od niej pokój".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).