Różne kolory skóry, dziesiątki języków - mała wioska od wiosny do późnej jesieni tętni życiem i rytmem Zmartwychwstania Pańskiego. Z tego źródła czerpią zwłaszcza młodzi.
Na Wielki Tydzień do Burgundii przyjeżdża nawet ponad 5 tys. osób – mówi pochodzący z Wrocławia brat Wojtek, jeden z zakonników ekumenicznej wspólnoty Taizé. Podkreśla, że jest to najbardziej oblegany okres w całym roku. Co kieruje młodymi, że rezygnują z rodzinnego charakteru tego czasu? – W Taizé świętujemy w bardzo prosty sposób. Mimo braku niektórych polskich, tradycyjnych elementów, kojarzących się z przeżywaniem tego okresu, pozostajemy skupieni na tym, co najważniejsze – na śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Myślę, że to przyciąga – dodaje br. Wojtek.
Prezent ślubny
Robert Weber, wrocławski student, postanowił spędzić tegoroczne święta właśnie we Francji. – Liczę na to, że doświadczę ogromnej radości Zmartwychwstania – mówił jeszcze przed planowanym wyjazdem. Zastanawiał się, jak dostać się do Taizé. – Jest pewien problem z transportem, ale jestem zdeterminowany – tłumaczył. Do przeżycia Triduum Paschalnego w burgundzkiej wiosce przekonały go zasłyszane międzynarodowe świadectwa podczas poprzednich pobytów. – Moje dwie siostry są w USA i nie będzie ich na Wielkanoc w Polsce. Stąd łatwiej było mi zrezygnować z tradycyjnego spędzenia tego czasu – dodaje.
Czy rzeczywiście Wielkanoc w Taizé jest czymś wyjątkowym? Modest Aniszczyk, wrocławski radny, wraz z żoną Agatą wybrał się tam w 2011 r., pół roku po ślubie. – Nasi znajomi z Domowego Kościoła zafundowali nam ten wyjazd, przekonując, że nie będziemy żałować – opowiada. To był ich pierwszy pobyt w tym miejscu, choć nie pierwsza styczność z braćmi. Modest podkreśla, że czymś ujmującym było doświadczenie jedności wśród chrześcijan różnych wyznań i niezwykły szacunek do Eucharystii. – Msza św. ma niezwykły przebieg. Odprawiana jest w specjalnym, zatwierdzonym przez miejscowego biskupa rycie, który jest skąpy w słowa, ale dla mnie był niezwykle głęboki – zaznacza. Przekonuje, że udział w liturgiach odkrywających kolejne tajemnice Triduum Paschalnego pozwala jeszcze bardziej skupić się na istocie Wielkiej Nocy. Nie oznacza to wcale, że zapomina się o pewnych zwyczajach. – Nasze przywiązanie do tradycji jest ogromne, co widać najlepiej, będąc daleko od kraju. Wielu młodych przywiozło ze sobą do Taizé pokarmy w koszyczkach. Podczas specjalnego spotkania dla Polaków zostały poświęcone przez br. Marka – opowiada i przekonuje, że dzięki temu w Niedzielę Wielkanocną posiłek był, jak na „taizowe” warunki, urozmaicony.
Wspólne jest najistotniejsze
– Ten czas może okazać się bardzo cenny. Bo zatrzymując się i szukając odpowiedzi na ważne życiowe pytania, możemy odnowić swoją relację z Chrystusem lub w ogóle ją rozpocząć. Tego wszystkiego doświadczają młodzi ludzie w Taizé – mówi br. Wojtek. Podkreśla, że nie jest on ograniczony tylko do Triduum Paschalnego, ale rozciąga się na cały Wielki Tydzień i trwa także po Wielkanocy. – Zawsze cieszymy się na te dni, kiedy możemy przeżywać tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa wspólnie z tyloma ludźmi i w tak wielkiej różnorodności – dodaje. Przyznaje również, że w związku z obecnością młodych tak wielu narodowości, kultur czy tradycji chrześcijańskich nawet w tym okresie świąt bracia starają się żyć tym, co łączy. Oznacza to, że jest mniej miejsca na ukazanie poszczególnych, regionalnych tradycji.
Br. Wojtek wspomina także swój pierwszy pobyt wielkanocny w Taizé, zanim został przyjęty do wspólnoty braci. – Przyjechaliśmy wraz z przyjaciółmi w Wielki Czwartek i zostaliśmy do Niedzieli Zmartwychwstania. Byłem zaskoczony, że brakuje kilku elementów, które były mi bliskie i powszechnie w Polsce kojarzą się z tym czasem – zaznacza. Dodaje jednak, że po zaskoczeniu przyszła refleksja, iż dzięki temu, że podczas Wielkanocy na burgundzkim wzgórzu niektórzy mogą odczuć pewien brak, łatwiej przychodzi skupienie się na tym, co najważniejsze. – Trzeba pamiętać, że święta przeżywane w prostocie wcale nie są uboższe – podkreśla. Zakonnik przyznaje także, że wielu naszych rodaków przyjeżdża do Taizé ze świątecznym koszykiem. – Za pierwszym razem ja też miałem dobrze przygotowany „zestaw wielkanocny”. Gdy z przyjaciółmi, w niedzielny poranek przy śniadaniu, wyciągnęliśmy nasze jajka, kabanosy i inne specjały, spotkaliśmy się z niemałym zainteresowaniem – mówi z uśmiechem. Zrozumiał wtedy, iż nie w posiłku mamy dostrzegać wyjątkowość tego czasu, ale w modlitwie i komunii. – To, że przeżywamy tajemnicę Wielkiej Nocy z ludźmi z różnych krajów i kultur, pozwala nam dostrzec powszechność Kościoła i zobaczyć, że to, co wspólne, może być najistotniejsze – podsumowuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).