„Karola Wojtyłę poznałem jeszcze w Krakowie i już wtedy widziałem, że jest typem pasterza, którego dziś nazwalibyśmy pasterzem według stylu Franiczka. Rzeczywiście było czuć od niego owcami”.
Tak na kilkanaście dni przed kanonizacją opisuje Jana Pawła II abp Piero Marini, który przez 18 lat towarzyszył Papieżowi jako mistrz ceremonii liturgicznych. Zapamiętał go on jako człowieka rozmodlonego, otwartego na ludzi, serdecznego. Były też jednak chwile, gdy Jan Paweł II był rozgniewany – przyznaje abp Marini.
„On sam przyznał to kilkakrotnie w rozmowie ze mną. Jestem dobrym Papieżem – mówił – otwartym, łagodnym w życiu, w relacjach z innymi ludźmi. Potrafię jednak być też całkiem inny, kiedy muszę bronić fundamentów. Dla niego jednym z takich fundamentów było życie. I rzeczywiście, przypominam sobie jego słowa skierowane przeciw mafii w Agrygencie na Sycylii. Ja sam byłem wówczas zdziwiony widząc gniew w jego oczach, słysząc jego wołanie pełne odwagi i przekonania. Byliśmy tym niemal przerażeni. Pamiętam, że podobnie zachował się kiedyś w Warszawie, kiedy bronił życia w łonie matki. Były to chwile, w których Papież ukazywał nam swe najgłębsze przekonania, na których opierało się jego codzienne życie” – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Marini.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).