O setkach kilometrów do kościoła, Francuzie, który uczynił wiele dobra, kaplicy w starej bimbrowni i dobrym wychowaniu opowiada misjonarz ks. Thomas Zielonka w rozmowie z Agnieszką Kocznur.
Podobno Ksiądz Misjonarz sam jest owocem misji?
Ks. Thomas Zielonka: Moje korzenie sięgają Warmii i Mazur, ale moja rodzina w dużej części wywodzi się z okolic Płocka. Wychowałem się w Niemczech, gdzie poznałem salezjanów dzięki Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie. Jestem owocem ich pracy i pierwszym księdzem tej misji. Najpierw pracowałem w Niemczech, później w Polsce jako kapelan w zakładzie poprawczym i w ośrodku dla trudnej młodzieży, a także w szkołach salezjańskich. Misjonarzem na Łotwie jestem od niedawna. Prowadzę tam dom dziecka, a mieszkam w starej bimbrowni, która została wyremontowana na kaplicę.
Zazwyczaj gdy mówimy o misjach, myślimy o egzotycznych miejscach. A Ksiądz trafił na Łotwę…
Pewien Francuz, który 20 lat temu pojechał na Łotwę, postanowił pomóc tamtejszym dzieciom. Utworzył stowarzyszenie i dom dziecka, które prowadzą głównie osoby świeckie. Arcybiskup Rygi w ostatnich trzech latach prosił o przysłanie salezjanów do pracy właśnie w tym domu dziecka i zawiązanie duszpasterstwa parafialnego. Tłumaczył, że oni sobie z tymi dziećmi nie dają rady, a chcą je wychować w duchu katolickim. Gdy mój przełożony wysyłał mnie tam, powiedział: „znasz niemiecki, rosyjski, angielski, a przecież to były Inflanty, a więc jest tam dużo Niemców, Łotyszów i Rosjan – poradzisz sobie. Jedź pierwszy, a później dołączą inni”. I tak przeniosłem stowarzyszenie salezjańskie do 133. państwa świata. Jestem pierwszym salezjaninem na Łotwie.
Co tam Ksiądz zastał?
To bardzo trudny i biedny teren. Dla nich Polska to Ameryka. Katolików jest niecałe 15 proc., 23 proc. stanowią luteranie, a 20 proc. to prawosławni. Komunizm zrobił swoje. Na około 2 mln mieszkańców połowa to Rosjanie, którzy nawet słowa po łotewsku nie chcą powiedzieć, bo twierdzą, że są u siebie. Pamiętajmy, że Łotysze byli ciemiężeni także przez Szwedów, Niemców i Polaków. Choć są teraz suwerenni, to zniewolenie w Łotyszach jeszcze jest. Pracuję na terenie archidiecezji ryskiej. Łotwa ma 4 diecezje, mamy 52 kapłanów, z czego połowa to Polacy. Posłano mnie do miasta Cesvaine, gdzie swego czasu baron niemiecki Adolf von Wulf wybudował sobie zamek za 3 mln dukatów. Istnieje on do dziś, a znajduje się około 200 m od mojego kościoła. Trzy lata temu Cesvaine liczyło jeszcze 3 tys. mieszkańców, a dziś – 1900. Ludzie uciekają, bo nie ma pracy i panuje tam wielka bieda. Na Łotwie są horrendalne ceny, a zarobki są minimalne, np. chleb może kosztować 10–20 zł. Nauczyciel za ciężką pracę zarabia około 1000 zł. Jest bieda – nawet nie ma ulic, w większości są tam same piaszczyste drogi.
Co należy do Księdza obowiązków?
Jestem wikariuszem w czterech parafiach i kapelanem w domu dziecka. Tam ksiądz wszystko musi robić sam – od palenia w piecu po gotowanie. Co niedzielę odprawiamy cztery Msze św., żeby objechać wszystkie kościoły w parafii, pokonujemy 170 km.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.