Coś się gender w Polsce nie udaje, co widać po coraz głupszych inicjatywach ŚRODO-wiska.
Magdalena Środa „w imieniu części kobiet” (jak podała radiowa „Jedynka”) napisała skargę do papieża na… polski Kościół. Chodzi o stanowisko Kościoła w sprawie propagandy gender. „Jesteśmy absolutnie bezradne, a ponieważ znamy nauczanie Franciszka i wiemy jak bardzo pragnie on zmienić Kościół na służący Ewangelii przede wszystkim, czyli zasadzie miłości bliźniego, więc zdecydowałyśmy się napisać ten list. Kobiety wierzące chciały, aby ten list powstał” – wyjaśniła. Rzeczniczka Kongresu Kobiet Dorota Warakomska sprzeciw Kościoła wobec genderowej indoktrynacji nazwała rozpętywaniem „szaleństwa nienawiści”. „Uważamy, że to, co księża i katecheci czynią w tej chwili, jest bardzo szkodliwe dla całej Polski” – powiedziała. Powołała się także na… Jana Pawła II, „który nie tylko podziwiał kobiety, które walczyły o podstawowe prawa społeczne, polityczne i ekonomiczne, ale także wiedział, jak ważna jest walka z przemocą wobec kobiet”. I tak dalej.
Cała ta śmieszna akcja feministek nie byłaby warta nawet wzmianki, gdyby nie rozgłos, jaki nadały jej poważne w końcu media. Radiowa „Jedynka” uznała, że Kongres Kobiet (żeby była jasność: Kongres stanowczo opowiada się za aborcją, promocją homoseksualnego stylu życia itp.) to głos „części kobiet”. A pewnie, bo nawet dwie kobiety, to jakaś część wszystkich Polek. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że Kongres Kobiet to niszowa organizacja, robiąca wrażenie, że reprezentuje kogoś więcej niż samą siebie. Wrażenie, niestety, skutecznie podtrzymywane na użytek polityków. Na przykład premier Tusk właśnie z tymi paniami – i praktycznie z nikim więcej – konsultował się przed decyzją o podpisaniu Konwencji Rady Europy ws. zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Ta sprawa zresztą dobrze pokazuje strategię feministek. Któż nie byłby przeciw przemocy? Zwłaszcza wobec kobiet? Feministki zatem swoją genderową ideologię ładują m.in. w opakowanie troski o bezpieczeństwo kobiet. Kto nie byłby przeciw dyskryminacji? Więc feministki „troszczą się” o poszanowanie ludzkich praw. Ale co to ma wspólnego z gender? Nic – ale każde zło trzeba podczepić pod dobro, bo inaczej nie przejdzie. Heca z listem do papieża służy temu samemu celowi. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, żeby inicjatorki tego pisma naprawdę liczyły, że papież mógłby poprzeć ich działalność. Nawet Magdaleny Środy o to nie podejrzewam – a podejrzewam o wiele. Chodzi po prostu o to, że w Polsce gender nie przechodzi. I to nawet nie z powodu Kościoła, tylko dlatego, że ludzie jeszcze nie zgłupieli. Zwykłym ludziom jeszcze zależy na zwykłych ludzkich relacjach, w których równość i szacunek oznaczają po prostu miłość, a nie bolszewicką urawniłowkę. Jeszcze Polakom zależy na własnych dzieciach i dlatego reagują, gdy widzą, jak przedszkola wchodzą w niebezpieczne programy (zaczyna się, oczywiście, od gadania o równości i innych słusznych rzeczach). Jeszcze mężczyźni chcą być mężczyznami, a kobiety kobietami. Jeszcze tolerancja się u nas całkiem nie pomyliła z zachwytem nad grzechem.
Histeria feministek i ich żałosny happening z listem do papieża jest w sumie bardzo pozytywnym znakiem. Oznacza to, że ich wytężona praca nad umysłami ludzi, nie przyniosła oczekiwanych efektów. Wieloletnie urabianie narodu tak, aby bez przeszkód trafił do piekła, wciąż się nie udaje. Łapmy za różaniec, a nie uda się nigdy.
PS. Bardzo ciekawą konferencję pt. „Zagrożenie jakie niesie ideologia Gender na przykładzie Francji” wygłosił Francuz Bertrand Bisch podczas czuwania wspólnoty „Zacheusz” w Cieszynie. Polecam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.