Nie przyjmowali święceń kapłańskich ani nie składali ślubów zakonnych. Pracują, mają rodziny, wychowują dzieci i tylko dziwią się, uśmiechając się ukradkiem, że ich działania media opisują: „Kuria się oburzyła” albo „Kościół edukuje”.
Może to efekt tkwienia w dawnym systemie. Zmieniły się wprawdzie nagłówki gazet, a stacje telewizyjne dbają o oryginalne logo, gorzej jest ze zmianą mentalności niektórych dziennikarzy. Przecież nie tak dawno wszelkie działania ewangelizacyjne musiał zainspirować ksiądz. To duchowni stali na czele parafii i oni wyznaczali kierunki działania, a gdy trzeba było występować w obronie Kościoła, koniecznie musiał to zrobić człowiek w koloratce. Świeccy z różnych powodów czekali, aż proboszcz podejmie konkretne inicjatywy, poprosi o pomoc, ewentualnie wskaże pole, w którym mogliby się zaangażować. Tak było i może niektórym trudno się pogodzić z tym, że tak już nie jest.
W Polsce to niemożliwe
„Kuria chce walczyć z ideologią gender” – tytuł artykułu, zamieszczonego na stronie internetowej tygodnika „Wprost”, bardzo wyraźnie sugeruje dalszą treść. Autor pisze, że wrocławski Kościół zorganizował kampanię informacyjną przeciwko seksualizacji dzieci, a przedstawicieli kurii niepokoi m.in. tworzenie przedszkoli „równościowych” czy wprowadzany do szkół przedmiot o nazwie wychowanie obywatelskie z elementami równości płci. Jeszcze dalej, opisując tę samą kampanię, posunął się TVN. Tutaj tytuł sugerował, że Kościół nie tylko jest przeciwko gender, ale i przeciwko feministkom. Informację o akcji na stronie internetowej stacji zestawiono natomiast z fragmentami homilii abp. Józefa Michalika, wygłoszonej w czasie Mszy św. z okazji 90. urodzin kard. Henryka Gulbinowicza, dodając, że kampania rusza tydzień po wypowiedzi metropolity przemyskiego. A wszystko za sprawą… grupki rodziców, którzy zainicjowali w stolicy Dolnego Śląska akcję „Stop seksualizacji naszych dzieci”. Z tego, co udało nam się ustalić, nikt z nich nie jest zatrudniony we wrocławskiej kurii.
– Rozpoczęło się od dwóch kobiet, do których dotarły sygnały, że do polskich szkół i przedszkoli wprowadzane są programy – ich zdaniem – deprawujące dzieci i młodzież – opowiada Paweł Trawka, jeden z inicjatorów kampanii we Wrocławiu. Oburzone zaczęły szukać sojuszników, przede wszystkim informując o treściach przekazywanych w publicznych placówkach najmłodszym. Tak zrodził się pomysł zakrojonej na szeroką skalę kampanii. – Podstawą jest informacja, z którą chcemy docierać do rodziców. Niektórzy, poznając programy realizowane w przedszkolach, przecierają oczy ze zdumienia i mówią: „W Polsce takie rzeczy? To niemożliwe!” – tłumaczy P. Trawka. Dopowiada, że celem organizatorów jest także pomoc tym, którzy nie zgadzają się na tego rodzaju edukację swoich pociech. – Najczęściej treści nie są konsultowane z rodzicami.
Chcemy zatem przypomnieć o konstytucyjnych prawach do wychowania dzieci w wybranym przez rodziców światopoglądzie – mówi pan Paweł, dodając, że dla niego jako ojca ważne jest, w jakim duchu będzie wychowywane jego dziecko. Sami pomysłodawcy akcji „Stop seksualizacji” określają inicjatywę jako wsparcie rodziców przez rodziców. – Gdy stworzyliśmy program, przygotowaliśmy odpowiednie materiały, zdobyliśmy środki, wtedy dopiero poinformowaliśmy wrocławskich księży, prosząc o poparcie dla pomysłu – mówią, dodając: – Zostaliśmy nauczeni tego, że jako świeccy mamy wiele do zrobienia, powinniśmy brać sprawy w swoje ręce i nie bać się podejmować odpowiedzialności za Kościół, najpierw ten domowy, a później także i za swoją parafię czy diecezję. Całe szczęście, że w podobnym duchu myślą kapłani, którzy nie boją się nam zaufać. Podkreślają także, że ucieszyli się, gdy w mediach pojawiły się informacje, że Kościół wrocławski inicjuje kampanię. – Dziennikarze przypuszczalnie nieświadomie zrobili świetną robotę: pokazali, że my jesteśmy Kościołem – puentują.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).