Czy istnieje coś takiego jak obiektywny obraz świata? Wydaje się, że wiele zależy od tego, przez jakie patrzymy okulary.
Ta wiadomość warta jest pierwszego miejsca w serwisach informacyjnych: w toruńskim szpitalu zmarł kpt Grzegorz Nicke, ciężko ranny, gdy na poligonie własnym ciałem zasłonił podwładnego przed odłamkiem granatu.
Bohater, święty, szlachetny. Tak go określali w komentarzach nasi czytelnicy. I trudno się z nimi nie zgodzić. O takich postawach rzadko słyszymy. Na co dzień media raczej epatują nas czym innym. Skandal goni skandal, podłość – podłość. Złodzieje, oszuści, kłamcy, manipulatorzy i nieudacznicy. Cyniczni egoiści rozpychający się łokciami byle tylko mieć więcej i więcej znaczyć. No i czasem nieszczęśnicy, których trzeba wspomóc. To obraz naszego społeczeństwa wyłaniający się z medialnych przekazów. Obraz, który wzmacnia się przez jazdę po zatłoczonych ulicach i dzięki rozmowom z wiecznie niezadowolonymi znajomymi. Historia kapitana, który własnym ciałem zasłania podwładnego przed odłamkami granatu ma zupełnie inna wymowę. To taki płomyk nadziei w beznadziejnie ciemnym i ponurym świecie.
Tyle że gdy przyjrzeć się lepiej temu co nas otacza odkrywamy, że świat nie jest wcale taki zły. Całkiem dobrze ma się życzliwość, nieźle bezinteresowność. Mamy całą rzesze wspaniałych ojców i matek, życzliwych sąsiadów, rzetelnych fachowców. I całkiem sporo młodych, którzy mają poukładane w głowie znacznie rozsądniej niż ich rodzice. Ale takie dobro nie trafia na pierwsze strony gazet. No, chyba że jak w przypadku kapitana, wzniesie się na wyżyny bohaterstwa.
Przesada? Zbytni optymizm? Być może. Każdy z nas patrzy przecież na świat przez jakieś okulary. O obiektywny jego obraz bardzo trudno. Po głowie plącze mi się jednak zdanie z Koheleta, który malując obraz starości pisze o lęku przed wyżyną. Czy obiektywnie rzecz biorąc na wyżynie z czasem robi się bardziej niebezpiecznie? Nonsens. Po prostu starość sprawia, że człowiek staje się bardziej bezradny. Dlatego zaczyna się bać nawet tego, co obiektywnie rzecz biorąc nie jest żadnym zagrożeniem. Tak jest też z lękiem przed ciemnością. Świat po zachodzie słońca jest tym samym co za dnia. Z mroku nie wychodzą nań jakieś demony, a różnych złoczyńców łatwiej spotkać w nim w biały dzień. To irracjonalny lęk (pewnie wzmocniony naoglądaniem się różnych horrorów) sprawia, że postrzegamy ciemność jako zagrożenie.
Z postrzeganiem świata jest pewnie podobnie. Kiedy potrafimy się wznieść ponad nasze lęki robi się w nim znacznie jaśniej. A odruchy takie jak kapitana ratującego życie podkomendnego, choć ciągle bohaterskie, stają się jednak częścią dobrej normalności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.