Moja wina, moja bardzo wielka wina – powtarzamy podczas każdej Mszy. Naprawdę? Mamy poczucie własnych win?
Kiedy w roku Wielkiego Jubileuszu błogosławiony Jan Paweł II przepraszał za grzechy ludzi Kościoła wielu komentatorów miało mu to za złe. W ich odczuciu takie jednostronne wyznanie win – bo przecież podobne gesty ze strony innych chrześcijan, wyznawców innych religii czy w końcu ateistów trudno było dostrzec – szkodziło Kościołowi. Tymczasem okazuje się, że był to gest niemal proroczy. Dziś nie tylko Kościół katolicki stara się iść tą drogą. Wkraczają na nią także inni chrześcijanie.
Wczoraj pojawiło się doniesienie, że prymas Wspólnoty Anglikańskiej, abp. Justin Welby podczas spotkania ekumenicznej grupy Kościoły Razem w Anglii (Churches Together in England), wezwał Kościoły Anglikańskie do uznania ich rasistowskiej przeszłości. „Często myślę o tym, że w latach 60., gdy zaczęli tu przyjeżdżać pierwsi czarnoskórzy mieszkańcy Karaibów – mówi – nie zostali gościnnie przyjęci w naszych świątyniach. Taka jest rzeczywistość. To był grzech, bardzo zły grzech” - stwierdził duchowy przywódca anglikanizmu.
Odosobniony przypadek? Parę dni wcześniej do „przebadania krwawych kart protestantyzmu” w ramach przygotowania do obchodów 500-lecia protestantyzmu wezwał sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów, luterański pastor Olav Fykse Tveit. Może nie można jeszcze mówić o jakimś przełomie. Ale widać, że dla chrześcijan wyznanie „wszyscy jesteśmy grzesznikami” coraz częściej jest nie tylko frazesem, a przywołuje na pamięć konkretne zło.
To dobrze. Brak uznania rzeczywistych win nie tylko utrudnia pojednanie z pokrzywdzonymi, ale uniemożliwia też dalszy duchowy rozwój. Nie ma co bronić zła. Na dłuższą metę się nie opłaca. I dumny jestem że to nasz rodak, błogosławiony Jan Paweł Wielki był w naszych czasach w awangardzie tych, którzy zdecydowali się pójść tą drogą.
W tym miejscu właściwie można by komentarz zakończyć. Sęk w tym, że pisząc o wartości uznania swoich win nie sposób uciec od głośnego w ostatnich dniach tematu pedofilii wśród kapłanów. Spokojnie. Rozumiem, że przyznanie się do winy w takich wypadkach nie musi i nie powinno być równoznaczne z poinformowaniem o sprawie TVN, Wyborczej i paru innych plotkarskich mediów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.