Przy sanktuarium praca wre. Sprężają się ekipy budowlane i remontowe, uwijają się parafianie. I zdaje się, że drzwi plebanii niemal na chwilę się nie zamykają. Trwa odliczanie dni do wielkiego świętowania.
Nie tylko sztuka
Pani Ewa nie kryje wzruszenia, ale i ciekawości. – Przyzwyczaiłam się do „swojej” Maryi, nie wiem, czego się spodziewać – wyznaje na chwilę przed wejściem do sanktuarium. Przyjeżdża do Skrzatusza od dzieciństwa, teraz przywozi tu swoje wnuki. Cieszy się na chwilę modlitwy przy słynącej cudami figurze. – Jest jeszcze piękniejsza – mówi po chwili milczenia. – Jest piękna, ale to nie tylko wzruszenia artystyczne, ale i przeżycie duchowe. Matka Boża Bolesna dotyka serca. Wydawać by się mogło, że to tylko kawałek drewna, ale w oczach klęczących u jej stóp ludzi widać prawdziwą wiarę. To ta wiara sprawia, że to przestaje być po prostu drewno – potwierdza ks. Tomasz. On też czuje wyjątkowy związek ze Skrzatuską Panią. – A najbardziej ostatnio, gdy wiozłem Matkę Bożą z Warszawy od konserwatorów. Była taka chwila, gdy jechałem już sam z Koszalina i… poczułem Jej oddech – dzieli się duszpasterz. – 15 sierpnia poczułem zaś, jakby położyła mi swoją dłoń na ramieniu. Tak to jest w relacjach z Panem Bogiem. Jeśli mówi się: daję siebie, weź, pójdę, dokąd poprowadzisz to… On poprowadzi. Ksiądz Romanik także przestrzega przed traktowaniem Piety wyłącznie jako ciekawego obiektu zabytkowego: – Trzeba na „obiekt” spojrzeć jak na coś, co koncentruje modlitwę ludzi, jest przedmiotem kultu. To, że od stuleci mówi się o Piecie jako o łaskami słynącej, jest wyznaniem wiary. Tu, wobec tego wizerunku, nasza modlitwa jest wysłuchiwana – mówi.
Tajemnice Piety
Skrzatuski jubileusz związany jest z rocznicą koronacji Piety. Ćwierć wieku temu na głowę Matki Bożej i Jej Syna prymas Józef Glemp włożył papieskie korony. Ale nie są one jedyne. Przed dwoma laty w skarbcu sanktuarium natrafiono na inne korony. Niepozorne i z wyglądu tandetne, całe lata leżały zapomniane. Ich odkrycie okazało się nie lada ciekawostką. Trafiły w ręce fachowców, którzy poddali je renowacji oraz badaniom. Najprawdopodobniej to najstarszy zachowany tego typu zabytek w Polsce! – Badania szczegółowe i porównawcze oraz sama konserwacja potwierdziły, że nasze korony pochodzą z ok. 1660 r. Możemy więc spokojnie mówić o koronach królewskich. Kult maryjny i ruch koronacyjny były wtedy bardzo żywe. Warto zatem, patrząc na nie, przypominać o trwałości więzi Kościoła katolickiego na pograniczu Wielkopolski i Pomorza, który kocha Matkę Bożą, który Ją koronuje dosłownie, materialnie, ale także przez modlitwę i postawę życiową – mówi ks. Romanik.
Na odkrycie wszystkich tajemnic skrzatuskiej Piety i jej koron trzeba będzie jednak jeszcze trochę poczekać. – Są pytania, które oczekują odpowiedzi: kiedy i kto w archidiecezji poznańskiej koronował Pietę; czy to donacja książęca, czy hrabiowska. Tego dokładnie nie wiemy. Kronika ks. Andrzeja Delerta podsumowuje bardzo powierzchownie to, co działo się na przełomie XVII i XVIII w. To, co działo się po pogromie mieleńcińskim w 1575 r. i odnowienie kultu Maryi w samym Skrzatuszu są jeszcze nieodkryte. Sama figura jest dużo starsza i opowieść o pogromie, o próbach zniszczenia figury, kradzieży, oznacza, że… było już wówczas co kraść. I nie bez powodu najwyraźniej wściekłość ruchu protestanckiego, zmierzającego do usunięcia śladów katolicyzmu i kultu eucharystycznego, skoncentrowała się na tym miejscu – opowiada ks. Romanik.
Skrzatuski nie tylko z nazwy
Pięknieje nie tylko sama świątynia, ale też jej otoczenie. Na ścieżkach przy wyrastających stacjach Drogi Krzyżowej i kapliczkach różańcowych już pojawiają się pielgrzymi. – Nogi same niosą. Bardzo potrzeba było tutaj tej „Kalwarii” – kiwa głową pani Bożena, jedna z pątniczek, która przyjechała na parafialny sierpniowy odpust. Zmienione nie do poznania wnętrze wiekowego kościoła zaprasza pielgrzymów, których w tym roku nie brakuje. – Pielgrzymi z kolejnych dekanatów, dzieci z całej diecezji, Żywy Różaniec, „Civitas Christiana”, kapłani, siostry zakonne. Pomysł księdza biskupa, żeby co tydzień ktoś nawiedzał to miejsce, był strzałem w dziesiątkę. To tak, jak wchodzi się do starej świątyni i czuje się, że jest tam inne powietrze, przesiąknięte niemilknącą modlitwą. Tak i tu – powietrze jest inne niż rok temu, jest innych duch. Pielgrzymi zawsze tu przybywali, ale w Roku Skrzetuskim jest ich więcej. Oby tak było dalej – wzdycha ks. Tomasz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.