Niektórzy mówią, że jest związany z kościołem w Wojkowej nierozdzielnie. Że świątynia i on to jedno.
Jest niczym biblijny starzec Symeon, prawy i pobożny – mówi ks. Janusz Kiełbasa, proboszcz z Powroźnika koło Krynicy-Zdroju. W tej parafii, kilka kilometrów dalej, w Wojkowej, kościołem opiekuje się 87-letni Antoni Głąb, człowiek legenda.
Matko, ratuj!
– Ja jestem człowiek doświadczony – mówi pan Antoni, ale uśmiecha się przy tym. W czasie II wojny światowej dwa razy cudem uniknął śmierci. – Raz byłem „oprawiany” przez Niemców na placu przed dworcem kolejowym w Starym Sączu. Bili tak, że nie odczuwałem już bólu, czułem, że jest błogo i że lecę – opowiada. Kiedy indziej, w 1943 roku, wiózł 10 kg jabłek dla cioci do Tarnowa. W Stróżach wpadli Niemcy i rewidowali ludzi. W Tuchowie wyrzucili ich na peron.
– Wszyscy myśleli, że jesteśmy straceni. „Matko Boża Tuchowska, przyjdź na pomoc, uratuj”, modliłem się w duchu. Zjawiła się jakaś kobieta przed Niemcem, coś tam zaczęła szwargotać, aż on wziął ten worek, wrzucił do pociągu i krzyknął: „Kleine schmugel nach Krakau”. Puścili wolno – dodaje.
Bóg daje krzyż
Po wojnie został nauczycielem. Łatwo nie było, bo władza miała wymogi z racji tego, że szkoła była na linii frontu ideologicznego. W Głębokiem nie utrzymał się, bo utrzymywał kontakty z proboszczem. W Binczarowej zaś z siostrami dominikankami. Posłali go do Wojkowej, na samej granicy słowackiej, gdzie – myśleli zapewne – że szkód wielkich nie uczyni. – Byłem na widelcu, bo w szkole zamieszkał komendant WOP oraz oficer polityczny. Pan Bóg jednak daje krzyż, ale przyśle czasem jakiegoś Szymona, żeby pomógł. Poprawiło się, bo komendant chciał zdawać maturę i trzeba było mu pomóc podciągnąć się w nauce, to i popuścił trochę i mniej mnie pilnował – wspomina Antoni.
Godło, nie emblemat
Bardzo przeżył sprawę krzyży w szkole w Wojkowej. Był tam kierownikiem. Przyjechali zdejmować. – Nie pozwoliłem, tłumacząc w swoim stylu, że rozporządzenie o emblematach religijnych tu się nie stosuje, bo krzyż na ścianie to nie emblemat, tylko godło – mówi Antoni. Nie dali sobie wytłumaczyć. Zawiesili pana Antoniego w obowiązkach na 3 miesiące. Potem przyjechała kontrola z ministerstwa. A przez pół roku codziennie zaglądała milicja do szkoły. – Kierownik w kościele zawsze siedział w pierwszej ławce, w szkole odmawiał modlitwę z dziećmi przed i po nauce – wspomina postawę Antoniego Głąba ks. Bogusław Zawiślak, długoletni proboszcz z Powroźnika.
Człowiek orkiestra
W Wojkowej był człowiekiem orkiestrą, instytucją. – Dla mieszkańców był wszystkim: nauczycielem, społecznikiem, lekarzem, opiekunem zabytkowej cerkwi i wreszcie nadzwyczajnym szafarzem Eucharystii – podkreśla ks. Zawiślak. Organizował „białe niedziele”, sprowadzając lekarzy. Załatwiał też asfaltowanie drogi do Wojkowej, niegdysiejszych 7 kursów PKS do wsi. Dawał zastrzyki ludziom i zwierzętom, stawiał bańki. Nieraz ludzie zastanawiali się, dlaczego to robi, co z tego ma. – Dla żadnej własnej korzyści tego nie robiłem. Taki trochę jestem duch niespokojny, że musiałem coś robić, o ile było widać, że trzeba – mówi. – „Miej serce i patrzaj w serce” – pan Antoni często cytuje Mickiewicza i słowa, które mogłyby być jego mottem życiowym. Oczywiście obok słów świętych Kosmy i Damiana, patronów kościółka w Wojkowej. – Byli ludźmi, mieli serce otwarte na drugiego człowieka i za to otrzymali niebo. My tak samo powinniśmy – mówi o nich A. Głąb.
Zawsze wierny
Dziś opiekuje się świątynią, prowadzi modlitwy, jest zakrystianem. Kościół i on to jedno. Jak za młodu, ma swoje miejsce w pierwszej ławce, gdzie często można go spotkać. Pobożność wyniósł z domu. – Moja mama była bardzo pobożna, jeszcze jako dziecko pamiętam, że czasem budziłem się w nocy i widziałem moją mamę na klęczkach, w środku nocy, po cichu przed obrazem Matki Bożej odmawiającą Różaniec. Ona na pewno już w niebie jest – mówi z przekonaniem. – To człowiek powszechnie szanowany i bardzo zasłużony dla Wojkowej. Poza tym oddany całkowicie Kościołowi – mówi o Antonim Głąbie ks. Janusz Kiełbasa.
Zapraszamy
Wojkową (po kościele oprowadza p. Antoni Głąb), jak i sąsiedni Powroźnik (stary kościół jest na liście UNESCO) bezwzględnie warto odwiedzić. W niedzielę Msza św. w Wojkowej jest o 9.30, zaś w Powroźniku – o 8.00, 11.00 i 15.00 w nowym kościele.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.