Mówią o nich, że porwali się z motyką na słońce, bo nie każdy potrafi wyruszyć ze słowem Bożym na Sunrise.
Teraz powoli się uwalnia. Przełomem była wizyta w szpitalu. – Miałem do wyboru: jechać na festiwal albo poddać się operacji. Wybrałem zdrowie – wspomina. Przyjechał na „Przystań z Jezusem”, bo chce się podzielić swoimi doświadczeniami. – Niektórzy uczestnicy Sunrise zupełnie się zatracają, puszczają im wszelkie hamulce, chcą się dostosować do grupy. Bo żeby być akceptowanym, musisz dobrze wyglądać – inaczej stajesz się obiektem kpin – wyjaśnia. Młody ewangelizator daleki jest od prawienia morałów tym, którzy wybrali zabawę na Sunrise. – To nie jest tak, że ja się nawróciłem, to będę ich na siłę przekonywał, że festiwal to coś złego – mówi. I dodaje: – Bóg ich nie potępia za to, że się bawią. Bóg potępia grzech i to chcę im przekazać.
Boży nałóg
Organizatorzy „Przystani z Jezusem” zadbali, żeby ich propozycja spędzenia czasu przy Jezusie była interesująca dla każdego. – Zaproszone zespoły dały kilka koncertów, przewidzieliśmy także coś dla miłośników kina – wyjaśnia ks. Rafał Jarosiewicz. Bo jak przyznaje ks. Rafał, „Przystań z Jezusem” nie miała być alternatywą dla Sunrise. – Nie chcemy na siłę odciągać uczestników festiwalu od zabawy. Ewangelizujemy, żeby podzielić się doświadczeniem Boga. Chcemy także pokazać, że nie trzeba się cały czas dopalać, żeby być szczęśliwym i mieć pokój w sercu – mówi. 32-letni Piotr Leśniewski jest fotografem. Przyznaje, że zawsze miał zwariowane i niekonwencjonalne pomysły. Jeden z nich prawie kosztował go życie. – Chciałem zrobić świetne w moim mniemaniu zdjęcie. Stanąłem na parapecie, straciłem równowagę. Spadając zahaczyłem o trakcję i upadłem na tory – wspomina. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. – Mówili, że nawet jeśli jakimś cudem nie umrę, to i tak będę warzywem – dodaje.
Piotrek przeżył i normalnie funkcjonuje. – To dzięki modlitwie, jaką otoczyli mnie najbliżsi. Bóg dał mi drugą szansę – przyznaje. I dodaje: – Ale to nie jest tak, że wyszedłem ze szpitala i doznałem olśnienia. Długo nie potrafiłem w całości oddać się Bogu. Dla siebie zostawiałem małe przyjemności, takie jak papierosy. Dopiero kiedy uświadomiłem sobie, że nie tędy droga, zyskałem wolność. A moim nałogiem stało się odmawianie brewiarza – uśmiecha się. Nie jest Bożym fanatykiem, bez przerwy mówiącym o Jezusie. – Dzielę się tylko tym, co najlepsze, bo jeśli znajduję cukiernię z najlepszymi pączkami w mieście, to każdemu ją polecę. Tak samo jest z Bogiem, wiem, że On jest dobry i chciałby, żeby jak najwięcej ludzi się o tym przekonało – wyjaśnia.
Na co dzień pracujący z młodzieżą ks. Michał Kamiński z Malborka wyjaśnia, że akcje takie jak ta są bardzo potrzebne. – Zły próbuje mieszać, zwłaszcza w życiu młodego człowieka. I to jest ten czas, kiedy możemy wyjść i pokazać młodzieży, że Bóg jest dla wszystkich. Oni potrzebują wzorców, bo inaczej się gubią i idą za rówieśnikami, a prawda jest taka, że każdy zostanie indywidualnie rozliczony z wyborów, jakich dokonał – mówi duchowny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.